Ponieważ wszyscy jesteśmy braćmi, dlatego chcemy i potrzebujemy pokoju - powiedział Franciszek w krótkim przemówieniu do uchodźców, których odwiedził 29 listopada w południe w Bangi.
Było to bardzo radosne spotkanie, a mieszkańcy obozu, zwłaszcza małe dzieci, przyjęli swego gościa z wielkim entuzjazmem.
Pojawienie się Ojca Świętego wzbudziło wielkie poruszenie wśród oczekujących, którzy na długo przedtem zgromadzili się wzdłuż trasy jego przejazdu. Po wejściu na teren obozu przywitał się z obecnymi tam biskupami, księżmi, siostrami zakonnymi i przedstawicielami władz. Podszedł do grupki dzieci, ich rodziców i opiekunów, ściskał ich ręce, błogosławił i krótko rozmawiał z niektórymi.
Następnie papieża powitała przedstawicielka władz obozu, dziękując za odwiedziny tego miejsca i zapewniając go, że wnoszą one swój wkład, aby doprowadzić do zgody i pojednania w społeczeństwie. Wyraziła radość z przybycia Ojca Świętego i nadzieję, że przyczyni się ona do osiągnięcia tych celów.
Z kolei głos zabrał papież. Serdecznie pozdrowił wszystkich zebranych i zaznaczył, że ludzie, którzy tu trafili, znaleźli w tym miejscu spokój i podstawowe warunki życia. Wezwał swych słuchaczy, aby modlili się o pokój i robili wszystko, aby go osiągnąć. Ale pokój nie jest możliwy, gdy nie ma miłości, przebaczenia, przyjaźni i pojednania. "I tego życzę całemu narodowi waszego kraju - wielkiego i trwałego pokoju, abyście mogli w nim żyć, niezależnie od przynależności etnicznej, języka, religii, przekonań, bo wszyscy jesteśmy braćmi, dlatego macie prawo żyć w pokoju" - powiedział papież.
Na zakończenie prosił, aby wszyscy modlili się za niego, następnie udzielił zgromadzonym błogosławieństwa, po czym - żegnany entuzjastycznie przez nich - opuścił obóz.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.