Jeżeli cywilizacja europejska jest mocno zakorzeniona w chrześcijaństwie, to się nie ma co obawiać islamizacji Polski. Boimy się wtedy, kiedy sami czujemy, że jesteśmy słabi - uważa ks. kard. Kazimierz Nycz.
W rozmowie z PAP podkreślił, że sytuacja związana z napływem uchodźców do Europy jest sprawdzianem dla religijności Europy. "Jeżeli przyjmiemy, że cywilizacja europejska jest mocno zakorzeniona w chrześcijaństwie, zachowuje i trzyma się wiary i Kościoła, to się nie ma co obawiać islamizacji. Boimy się wtedy, kiedy sami czujemy, że jesteśmy słabi" - powiedział.
W jego opinii, Europa ma prawo bronić swojej tożsamości, ale musi to robić w taki sposób, by nie przekraczać "tego wszystkiego, czym jest miłość chrześcijańska".
"Jeżeli są wokół nas ludzie potrzebujący - czy to są chrześcijanie czy niechrześcijanie to trzeba im pomagać. Ale trzeba ustalić to razem z państwami Europy, z rządami i samorządami, by pomoc była jak najskuteczniejsza, najbardziej bezpieczna i jak najlepsza dla uchodźców" - powiedział kard. Nycz.
Według niego konieczność opuszczenia kraju pochodzenia zawsze jest czymś złym. "Proszę sobie wyobrazić, że do jednej torby mam zapakować wszystko, czego się dorobiłem w życiu, zostawić dom i uciekać w inne strony" - wyjaśnił.
Za najważniejsze uznał usuwanie przyczyn uchodźctwa, czyli wojny, "którą tam się rozpętało za dużą przyczyną także Europy i cywilizacji zachodniej". "A druga sprawa, to jak pomóc tym ludziom, żeby nie musieli stamtąd uciekać. Mówię klasycznie o uchodźcach, tzn. nie o ludziach, którzy chcą sobie polepszyć sytuację materialną i emigrują za pracą. Taką imigrację zarobkową mamy i będziemy mieć w Europie tak długo, jak będą nierówności w pensjach w różnych krajach" - powiedział metropolita warszawski.
W jego opinii najlepszym sposobem pomagania uchodźcom jest pomoc, w tym miejscu, w którym oni są. Przypomniał, że po stanie wojennym w Polsce było podobnie - część osób musiała wyjechać ze względu na swoją działalność, ale większość dostawała pomoc w kraju, m.in przez Caritas.
Kard. Nycz podkreślił, że napływ imigrantów następuje w sytuacji, gdy Europa boryka się z potężną zapaścią demograficzną. "Boję się, że nie jest to (kryzys demograficzny - PAP) do naprawienia. Musiałoby nastąpić jakieś ogromne, wręcz aksjologiczne i religijne nastawienie na dzietność, przyjęcie każdego życia, na rodziny wielodzietne - czy jesteśmy do tego zdolni w Europie?" - mówił metropolita warszawski.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.