Wiele godzin poświęcają na pracę dla innych, na ewangelizację. – Sporo tego czasu dajemy od siebie – przyznaje ktoś z sali. – Za mało! – uważa ktoś inny.
Spotykają się raz w tygodniu. Dla wielu z nich to za mało. Nawet wtedy, gdy widzą się w szkołach, do których chodzą, albo podczas Dni Młodych, na pielgrzymkach, flash mobach, Drogach Krzyżowych w autobusie i tych wszystkich inicjatywach, których są współautorami albo autorami po prostu.
Znają się na wylot. Wiedzą, czego się po sobie spodziewać. Może dlatego nie było problemu z właściwym przydzieleniem każdego do konkretnych diakonii Światowych Dni Młodzieży. Może dlatego nie ma problemu z wyznaczeniem kogoś do zadań, które pojawiają się nagle, niezaplanowane. Tak, jak było z organizacją kursu pierwszej pomocy przedmedycznej, zaplanowanego na wigilię dnia pamięci o ofiarach wypadków. – Kto do stoiska przy wejściu?! – krzyczy zza stolika Ania. – Potrzebni do tańca belgijskiego! Brakuje dwóch osób do ulotek! Na sali szum, szybkie konsultacje z sąsiadami, wreszcie ręce w górze: „Ja! Ja!”. Każdy wie, w czym się przyda. Nikt nie ukrywa swoich zdolności. Nikt się nie miga. Spróbowaliby... Tacy już są – wolontariusze.
Mogą nas być tysiące
Prawie wszyscy, którzy co wtorek zapełniają salkę na plebanii parafii Matki Bożej Królowej Polski, to weterani ochotniczej pracy na rzecz Kościoła. Dlaczego się w nią angażują? „Bo ksiądz nam każeeeee...” – rzuca ktoś, wywołując salwę śmiechu. „Nieprawda! Żeby mieć szóstkę z religii” – ktoś kontynuuje zabawę... – A tak naprawdę, to... po to, żeby ewangelizować – mówi ktoś i zgiełk powoli przycicha. – Żeby spotkać się z papieżem Franciszkiem. Żeby poczuć ducha wspólnoty – padają odpowiedzi. – Wszyscy jesteśmy wierzący i w ten sposób możemy pokazać, jak kochamy słowo Boże – uważa Natalia.
Zdają sobie sprawę, że nie wszyscy wierzący chcą angażować się w wolontariat. Gdyby tak było, w samej Legnicy byłyby ich tysiące. Sama wiara, samo przyznawanie się do katolicyzmu, nie wystarczają. Marta mówi, że to dlatego, iż dla wielu wiara jest zbyt powszechna, zbyt ugruntowana. I dlatego myślą: „To po co się angażować, skoro jest nas tak wielu?”. – To staje się wtedy takie oczywiste, normalne, że skoro nasza rodzina była w Kościele, to i będzie. Po co się angażować? – uważa. Ale oni, wolontariusze, są innego zdania. Mówią, że o wiarę trzeba cały czas walczyć świadectwem. W tym znaleźli swoją misję do spełnienia. Niektórzy dodają także, że przecież są potrzebni innym. Tym, którzy ciągle szukają swojego miejsca w życiu.
Taką osobą jest Rafał, który mimo że jest wolontariuszem, nadal szuka. – Po prostu nie jestem do końca pewien, czy to, co tutaj robię, jest sensem mojego życia. Ale o tym chcę się przekonać, pracując w wolontariacie – dodaje zaraz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.