Obradujące od 5 października zgromadzenie zwyczajne Synodu Biskupów nt. rodziny wkroczyło w trzecią, ostatnią fazę.
Dziś trwały prace nad relacją końcową, którą ojcowie synodalni otrzymają i nad którą będą głosować w sobotę. O tym, czy dokument ten zostanie upubliczniony, rozstrzygnie papież. Dziś również zapoznano dziennikarzy z wynikami prac 13 „circules minores”, czyli mniejszych grup roboczych, które omawiały trzecią część „Instrumentum laboris”, poświęconą misji rodziny w naszych czasach.
Według uczestników obrad Synod ma jeszcze wiele do zrobienia ze względu na bardzo dużą liczbę tematów i zagadnień, którymi już się zajmowano i które jeszcze trzeba będzie podjąć. Ale wiadomo już, że najwięcej czasu, uwagi i zainteresowania budzą dwie sprawy: dopuszczenie osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do sakramentów oraz stosunek do tych, którzy mają skłonności homoseksualne.
W pierwszym punkcie istnieje ogólna zgoda co do konieczności towarzyszenia i przyjmowania rodzin zranionych, stosownie do „pedagogii miłosierdzia”. Chodzi o to, aby unikać postaw sekciarskich i pogodzić duszpasterstwo z doktryną, bez „rozwadniania” jej. Pozostają jednak otwarte liczne pytania o to, jak mają wyglądać w praktyce takie postawy. Niektórzy proponują analizowanie poszczególnych przypadków przez miejscowego biskupa lub przez konferencję biskupów, uwzględniając decentralizację w Kościele i właściwe rozeznanie. Należy bowiem pamiętać, że są to sprawy o charakterze doktrynalnym, a zatem należą one do kompetencji soboru, a nie synodu.
Inni proponują jakieś wewnątrzkościelne forum zajmujące się tymi problemami, jeszcze inni dostrzegają w procesach nt. stwierdzenia nieważności małżeństwa, ostatnio skróconych znacznie dzięki papieżowi, przykład skutecznego zbliżenia do osób przeżywających trudności, który jednocześnie pozwoli uniknąć naruszania nauki kościelnej.
W sprawach rozwiedzionych są też propozycje zwracające uwagę na ich komunię duchową i na tzw. „drogę pokutną”, którą zresztą niektórzy wolą nazywać „drogą pojednania” czy nawet „wędrówką miłości”. Świadomi złożoności tego zagadnienia ojcowie synodalni odwołali się do funkcji doradczej a nie debatującej, zgromadzenia synodalnego. Dlatego coraz częściej słychać nawoływania do wystąpienia Ojca Świętego w tej sprawie, także w perspektywie zbliżającego się Jubileuszu Miłosierdzia. Papież mógłby powołać odpowiednią komisję, której zadaniem byłoby pogłębienie tego tematu. Jednocześnie uczestnicy obrad w „mniejszych kółkach” podkreślili, że Synod nie powinien wypowiadać się wyłącznie na temat rozwiedzionych żyjących w nowych związkach.
W odniesieniu do osób homoseksualnych istnieje kilka różnych stanowisk, przy ogólnym nastawieniu, iż należy przyjmować takie osoby bez dyskryminacji. Podkreślano przy tym, że zagadnienie to nie wchodzi w zakres tematyczny Synodu, toteż należy je omawiać oddzielnie. Członkowie „circuli minores” zgadzają się natomiast, że związki osób homoseksualnych nie mogą adoptować dzieci i nie można takich związków zrównywać w prawach z małżeństwami.
Oprócz tych tematów, co do których istnieją różnice zdań wśród ojców synodalnych, jest znacznie więcej punktów, nie budzących rozbieżności. Chodzi przede wszystkim o postrzeganie rodzin jako podmiotu, a nie tylko przedmiotu, ewangelizacji, która winna być prowadzona z większym zapałem. Następnym zagadnieniem jest przygotowanie się do małżeństwa i tu wszyscy uczestnicy zgadzali się co do potrzeby odpowiedniej formacji, skupionej na Słowie Bożym i podzielonej na trzy etapy, w miarę zbliżania się daty ślubu.
Wiele uwagi poświęcono też potrzebie odnowienia języka, jakim Kościół przemawia do rodzin – ma on stać się mniej statyczny a bardziej dynamiczny, aby nauczanie Kościoła było bardziej zrozumiałe, nie tracąc przy tym niczego ze swej istoty i otwierając w ten sposób nowy dialog z rodzinami. W przypadku osób rozwiedzionych oznaczałoby to, że mówiono by już nie o „wykluczeniu” z sakramentu Eucharystii, ale raczej o „powstrzymywaniu się”.
W „małych kółkach” podkreślano też ważność świadczenia o pięknie płciowości i cielesności w łonie życia małżeńskiego, jak również przypominano nauczanie zawarte w encyklice Pawła VI „Humanae vitae” nt. rozrodczości i czystości. W tym kontekście akcentowano szczególnie potrzebę pogłębienia takich spraw jako odpowiedzialne rodzicielstwo i wychowanie dzieci.
W wielu wypowiedziach poruszano ponadto zagadnienie adopcji, przy czym sugerowano większe dowartościowanie i podkreślanie troski o dzieci. Mówiąc o małżeństwach mieszanych zwracano uwagę na potrzebę uwypuklania ich stron pozytywnych, jak otwarcie na dialog międzyreligijny; postulowano także większe zajęcie się problemem choroby i śmierci w rodzinie. Innym omawianym tematem były związki partnerskie i cywilne – ojcowie synodalni podkreślali ich nieuporządkowanie, proponując zarazem wydobywanie tych aspektów pozytywnych, które mogą doprowadzić w przyszłości takie pary do małżeństwa sakramentalnego.
Pojawiały się też pewne propozycje szczególne, np. aby zwrócić większą uwagę na ojców żyjących w separacji lub rozwiedzionych, często będących ofiarami ubóstwa, aby docenić odwagę kobiet – ofiar przemocy, które postanawiają urodzić dzieci, mimo uprzedzeń społecznych, których nierzadko doświadczają, aby udzielić głosu osobom zmuszanym do kazirodztwa lub padającym ofiarami handlu ludźmi oraz aby nie zapominać o rodzinach uchodźców, migrantów i żyjących w rejonach wojen i konfliktów zbrojnych.
I wreszcie uczestnicy obrad w „circuli minores” określili trzecią część „Instrumentum laboris” jako wyjątkowo chaotyczną i zasugerowali częściowe jej przeredagowanie, przede wszystkim z myślą o przyszłej relacji końcowej, którą ma otrzymać papież.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.