Abp Zbigniew Stankiewicz, metropolita Rygi ma nadzieję, że na synodzie nieprawda i plewy zostaną odrzucone i zostanie tylko czysta mąka tradycji Kościoła.
„Dopuszczenie do Komunii osób żyjących w nowych związkach będzie aktem niesprawiedliwości wobec tych par, które walczą o uratowanie swego małżeństwa i które ogromnym wysiłkiem pozostały sobie wierne. Nikt z nas nie jest przeciwny miłosierdziu dla rozwiedzionych, którzy zawarli nowe związki, czy też wobec homoseksualistów. Nie można jednak wypełniać pojęcia miłosierdzia treścią oderwaną od prawdy, sprawiedliwości, żywej Tradycji Kościoła. Tutaj trzeba pogłębienia” – te słowa wypowiedział w synodalnej auli abp Zbigniew Stankiewicz. Metropolita Rygi reprezentujący łotewski Kościół na odbywającym się w Watykanie Synodzie Biskupów przypomniał, że mały katechizm, którego na Łotwie uczy się dzieci, mówi, że aby otrzymać przebaczenie, konieczna jest skrucha i postanowienie, by już więcej nie grzeszyć.
„Jestem przekonany, że argumenty za dopuszczeniem tych osób do Komunii mają charakter bardziej socjologiczny i psychologiczno-emocjonalny niż teologiczny. Kościelny młyn miele powoli, jednak z zasady na koniec daje dobrą mąkę. Naszym zadaniem jest przyniesienie pokoju ludowi Bożemu, a szczególnie rodzinom. Bardzo dobrze by było, gdybyśmy rozwiązali tę kwestię jednomyślnie. Nie możemy niczego wymuszać” – mówił abp Stankiewicz. Wyznał, że wierni świeccy w jego kraju są zaniepokojeni. „Mówię w imieniu Konferencji Episkopatu Łotwy. Jest ona przeciwna dopuszczeniu do Komunii rozwodników, którzy zawarli nowe związki, oraz żyjących ze sobą osób tej samej płci. Ojciec Święty uczynił już i tak wielki krok wobec osób w ponownych związkach, przyśpieszając proces w sprawie nieważności małżeństwa, a przez to otwierając drogę miłosierdzia w murze sprawiedliwości. Proponuję, byśmy tu się zatrzymali i podjęli refleksję – podkreślił metropolita Rygi. - Naszym pierwszym zadaniem jest ukazanie w atrakcyjny sposób piękna powołania do małżeństwa oraz zachęcenie i umocnienie tych rodzin, które z trudem walczą o zachowanie wierności swemu małżeństwu”.
Calość rozmowy z abp. Stankiewiczem:
Radio Watykańskie (RW): Co według Księdza Arcybiskupa było do tej pory najważniejsze na Synodzie?
- Abp Zbigniew Stankiewicz (ZS): Fakt, że Synod stopniowo skupia się na tym, co jest najistotniejsze. A chodzi o to, by dać rodzinom pozytywny przekaz o pięknie powołania rodzinnego, o tym, że jest ono wpisane w plan Boży, że jest to droga do doskonałości, do osiągnięcia Królestwa Bożego dla tych, którzy zawarli związek małżeński. I w moim przekonaniu większość ojców synodalnych coraz bardziej zaczyna to sobie uświadamiać. A te drugorzędne kwestie odchodzą na dalszy plan.
Mówi się jednak, że dotychczasowe obrady zdominowała kwestia Komunii dla rozwodników…
Tak, w dosyć wielu wystąpieniach ten temat się przewijał. Ale na pewno nie było to główną kwestią. Dzięki temu, że temat ten ciągle powracał, został w końcu wzięty na muszkę, a co za tym idzie, jest coraz bardziej rozpracowywany. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie coś dobrego, bo żarna kościelne mielą powoli, ale dobrze. I Synod też tak mieli, mieli to zagadnienie. Mam nadzieję, że w końcu nieprawda i plewy zostaną odrzucone i zostanie tylko czysta mąka, bo tak w ciągu wieków pracowała tradycja Kościoła.
Pojawiły się głosy, że duże poparcie ma „droga pokutna” zaproponowana przez kard. Kaspera…
Ta propozycja spotyka się też ze sprzeciwem bo może otworzyć drzwi do dosyć masowego przystępowania rozwodników do Komunii św. To co staje się bardziej wyraźnie, i to co ja sam zaproponowałem w dyskusji, to pewne wyhamowanie. Mówiłem, że Ojciec Święty w tym murze sprawiedliwości otworzył wyłom miłosierdzia. Uczynił to przez przyspieszenie procedur związanych ze stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Teraz zatrzymajmy się troszeczkę i zastanówmy się nad tym. I nie podejmujmy jakichś pochopnych kroków, które mogą niestety bardzo zaszkodzić Kościołowi i zaszkodzić rodzinom. Bo jeżeli otworzymy tak łatwy dostęp do Komunii św. rozwodnikom to skrzywdzimy te rodziny, które walczą o przetrwanie i dochowują wierności. Przecież w pewnej chwili mogą one powiedzieć: po co mamy walczyć, po co mamy się wysilać, bo możemy wziąć sobie kogoś innego i nie będzie z tym żadnych problemów, dalej będziemy wzorowymi katolikami. A zatem tu musimy być bardzo ostrożni w podejmowaniu decyzji.
Obecne obrady to już drugi etap synodalnej debaty. Ksiądz Arcybiskup uczestniczył także w Synodzie przed rokiem. Na czym polega największa jakościowa zmiana jeśli chodzi o synodalną debatę?
Zauważam, że ojcowie synodalni są bardziej świadomi problemu, bardziej świadomi również tych niebezpieczeństw, które zawierają w sobie dwie propozycje, które wybrzmiały w ubiegłym roku i zostały niejako wniesione do dokumentów synodalnych. Ojcowie synodalni są bardziej krytyczni. Widzę także w tym roku większy rezonans ze strony ojców synodalnych wtedy kiedy jasno i wyraźnie staram się stawiać sprawę i mówić publicznie. Po moim ostatnim wystąpieniu ze 20 osób podeszło do mnie i podziękowało za to, że jasno i wyraźnie zostało powiedziane co jest czym.
Rozmawiała Beata Zajączkowska
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.