- Chrześcijanie z Mosulu wciąż mają nadzieję, że będą mogli wrócić do domu - mówił w Krakowie abp Yohanna Petros Mouche, arcybiskup katolicki Mosulu, Kirkuku i Kurdystanu.
Zdaniem abp. Mouche, chrześcijanie z Mosulu powinni docierać do krajów europejskich w grupach liczących kilkaset lub kilka tysięcy osób, by mogli w swojej wspólnocie podtrzymywać wiarę i tradycje. Takie wspólnoty powinny też, jak podkreśla arcybiskup, być pod duchową opieką kapłanów.
- To będzie miało znaczenie także dla ich kultury, języka. Dzięki temu, kiedy ich domy będą wyzwolone, będą chcieli i mogli do nich wrócić - zaznaczył duchowny.
Pytany o to, w jaki sposób można pomóc chrześcijanom z Mosulu, arcybiskup podkreślił, że jako ludzie wiary liczą oni przede wszystkim na modlitwę. - Ona ma wielką moc, zmienia nie tylko tego, kto się modli, ale i tego, za którego się modlimy. Potrafi także wpłynąć na mentalność innych - mówił arcybiskup.
Dodał jednak, że także pomoc materialna jest pilnie potrzebna. Przekonywał, że najlepszą jej formą jest zaangażowanie w projekty odpowiadające na konkretne potrzeby. Jako przykład podał on młodzież z Francji, która dostarczała prześladowanym leki, stworzyła tam piekarnię, a w tej chwili ze starych przyczep konwojowych budują kościół.
Potrzeby są ogromne. 200 tys. dolarów, które arcybiskup otrzymał ze Stanów Zjednoczonych, a które przeznaczał na operacje chirurgiczne dla najbardziej potrzebujących, wystarczyło na 5 miesięcy.
- Pomoc z dużych, międzynarodowych organizacji także dociera, ale bywa źle rozdzielana. Najlepiej byłoby przed jej udzieleniem być na miejscu, zobaczyć, jak żyją ludzie, stanąć obok nich i zobaczyć, jakie mają potrzeby - zachęcał abp Mouche.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.