Z Maryją przy drodze

– Im bliżej 19.30, tym więcej ludzi tu, pod górkę, ciągnie – samochodami, pieszo, na rowerach, na motocyklach. Słońce czy zimno, deszcz czy ładna pogoda – zawsze nas tu dużo – mówią kozianie przy kapliczce „Pod Panienką”. A takich miejsc w naszej diecezji jest znacznie więcej!

Reklama

Krzyż pana Augustyna

Kilkadziesiąt kapliczek i przydrożnych krzyży obejmuje lista miejsc, przy których każdego dnia w maju modlą się parafianie z bielskiej dzielnicy Hałcnów. Codziennie wieczorem, o 19.30, w innym miejscu księża przewodniczą w nich nabożeństwu majowemu. Jednym z takich miejsc był krzyż stojący na skrzyżowaniu ulic Wyzwolenia i Krzemionki. Wśród uczestników modlitwy byli dzisiejsi jego opiekunowie: Krystyna Nycz – seniorka rodu oraz jej córka Maria Lubińska z mężem Tadeuszem. Były także Anastazja Suchy i Krystyna Zeman – najstarsza i najmłodsza z dziesięciorga dzieci śp. Augustyna Majdaka. To właśnie dzięki śp. panu Augustynowi krzyż stoi w tym miejscu. Postawił go tutaj, dziękując Panu Bogu za ocalenie z obozu w Auschwitz. Jak opowiadają mieszkańcy Hałcnowa, na majówkach przy krzyżach i kapliczkach spotykają się od jakichś 20 lat – zachęcił ich do tego obecny proboszcz ks. prałat Stanisław Morawa. Niedaleko krzyża na ul. Wyzwolenia, na terenie posesji Lubińskich, spotykają się uroczyście dwa razy w roku: na majówce i w święto Podwyższenia Krzyża Świętego we wrześniu.

Pod Panienką w Kozach

Wydaje się, że strumyk pielgrzymów, którzy wspinają się codziennie ulicą z centrum Kóz do kaplicy „Pod Panienką”, nie ma końca! Tak wiele osób przychodzi tu każdego majowego wieczoru na majówki o 19.30. Jak mówią, murowana kaplica pochodzi z 1908 r. Znajduje się w niej replika naturalnej wielkości figury Matki Bożej. Wiekowy oryginał umieszczono w miejscowym kościele Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Do kapliczki jest on przynoszony w uroczystej procesji 3 maja. Kaplica powstała dzięki Józefie Naglik, żonie wójta Andrzeja, i miejscowym czcicielkom Matki Bożej, które zabiegały o zebranie funduszy na budowę. Rodzina Naglików zakupiła także obszerny plac przed kaplicą. W 2000 roku koronacji „Panienki” dokonał kardynał Franciszek Macharski – arcybiskup metropolita krakowski. – Nie brakuje tu ludzi w ciągu całego roku, ale najliczniej przychodzą na Msze św. odprawiane tu bardzo uroczyście 3 maja, 15 sierpnia i na rozpoczęcie Różańca w październiku – mówią mocno związane z tym miejscem Wiesława Duda i Kazimiera Sołczykiewicz-Kowalska. – To ulubione przez kozian miejsce. Modlimy się tu sami, każdego dnia, a przewodzi nam opiekunka tego miejsca pani Ania Handzlikowa. To ona rozpoczyna śpiew pieśni i Litanii Loretańskiej. Mamy też dwie pieśni ułożone specjalnie o naszej koziańskiej Panience. 

Strażnicy krzyży i kapliczek

Karol Żyła, opiekun kaplicy na Dolnym Borze w Skoczowie

– Przede mną kapliczką zajmowali się moi rodzice – tata, też Karol, i mama Maria. Mama zmarła przed rokiem w wieku 92 lat, tata pięć lat temu. O to, żeby tu było ładnie, zabiegamy razem z córką, Renatą Olszowską. Trochę zmartwienia tu mamy od jakiegoś czasu. Kiedy rosły przy kapliczce drzewa, w środku było sucho. Kiedy drzewa zaczęły przeszkadzać, bo gałęzie spadały na druty sieci energetycznej, zdecydowano, żeby je wyciąć. Teraz nie możemy sobie poradzić z dużą wilgocią wewnątrz, jakiej nie daje się zwalczyć mimo wielu zabiegów.

Krystyna Zeman i Anastazja Suchy, córki śp. Augustyna Majdaka, który postawił krzyż na rozdrożu w Hałcnowie

– Nasz tata pochodził z Międzybrodzia. Kiedy jednak w latach 30. XX wieku budowano tam zaporę i zalew na Sole, wielu mieszkańców przesiedlono do Hałcnowa. Wśród nich byli nasz tata i pani Krystyna Nycz, która przez lata opiekowała się naszym krzyżem, bo mieszka tu blisko. W czasie II wojny tata był w obozie w Auschwitz. Ocalał jako jeden z dwóch mieszkańców Hałcnowa. Drugim był pan Paśko. Dziękując Panu Bogu za ocalenie, kiedy przeszedł front, tata postanowił postawić ten krzyż. To już trzeci, który stoi w tym miejscu. Pierwszy tata wymienił jeszcze przed śmiercią w 1975 roku. Przy domu zaś mamy kapliczkę przywiezioną przez tatę jeszcze z Międzybrodzia. Tam także spotkamy się w maju na modlitwie.

Barbara Kadela, Maria Dziasek i Monika Szturc, opiekunki krzyża w Harbutowicach

– Nasz krzyż nie jest starym zabytkiem – stanął tu w 2001 roku. A tradycja nabożeństw majowych zaczęła się jakieś dwa, trzy lata po jego poświęceniu. Zachęcił nas do tego nasz ówczesny proboszcz ks. Alojzy Zuber. Dbamy o to miejsce zawsze, ale wiadomo – przed pierwszym nabożeństwem musi być szczególnie ładnie. Uporządkowałyśmy tu teren, wyplewiłyśmy mały plac przed krzyżem, przywiozłyśmy rano kwiaty z targu – żeby było pięknie.

Anna Handzlik, opiekunka kaplicy „Pod Panienką” w Kozach

– Od ponad stu lat ludzie chodzą tu, do kaplicy naszej Panienki przez cały rok. I od zawsze modlili się tu indywidualnie albo w grupach. Nie pamiętam, kiedy to dokładnie było, ale proboszczem w Kozach był jeszcze ks. prałat Władysław Sieczka (zmarł w styczniu 2000 r.) – i kiedyś poszliśmy do niego z moim dziś już nieżyjącym mężem Edwardem z pytaniem, czy możemy tam oficjalnie odprawiać majówki. Nie bardzo był przychylny. Mówił: „A kto mi będzie wtedy do kościoła chodził?”. Wiedział, że to miejsce jest wielu kozianom bardzo bliskie. Na szczęście wszystko się tak ułożyło, że ludzie i do kościoła, i „Pod Panienkę” przychodzą.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama