Jak mówią, są tam i pracują dlatego, że tamtejsi wierni płacili wiele za przywiązanie do wiary, Kościoła i polskości.
Nie chodzi o nacjonalizm, ale o patriotyzm. – Nasi parafianie są obywatelami Litwy, ale też Polakami. Nigdy nie opuścili ojczyzny. Tu urodzili się oni, a wcześniej ich przodkowie. Nie przekraczali granic, to granice ich przekroczyły – mówi ks. Wojciech Górlicki.
Ćwierć wieku temu
W 1989 r., gdy Wojciech Górlicki był diakonem w radomskim seminarium, zaczął łamać się sowiecki system. To wtedy bp Edward Materski, urodzony w Wilnie, pierwszy ordynariusz radomski, ogłosił alumnom VI roku, że pozwoli na wyjazd księżom, którzy zechcą pracować za wschodnią granicą. Wojciech już wtedy podjął decyzję o wyjeździe. Zgłosił się, ale najpierw były święcenia kapłańskie w 1990 r. i roczna praca na wikariacie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Na Litwę, która dopiero co ogłosiła niepodległość, przyjechał latem 1991 roku. Był tam, gdy w Moskwie doszło do puczu Janajewa i gdy wówczas nie było pewne, czy dopiero co zdobytą w byłej republice litewskiej wolność uda się utrzymać.
– Cieszyliśmy się bardzo. Doskonale pamiętam tamte dni i tamten entuzjazm. My, młodzi, wierzyliśmy wówczas, że damy radę budować niepodległe państwo – mówi ks. Arunas Kesilis. Arunas jest Litwinem, który obecnie jest proboszczem w podwileńskim Nemenczynie. Pracuje w parafii, gdzie większość stanowią Polacy. Mówi doskonale po polsku. Po święceniach kapłańskich pracował między innymi wśród Litwinów w Sejnach i studiował teologię w Warszawie. Opowiada o czasach, gdy był małym chłopcem. Urodził się w Wilnie. Poprosił mamę, by zaprowadziła go do kościoła św. Mikołaja, bo chciał być ministrantem. – Krótko potem w szkole pojawili się panowie, którzy odbyli ze mną rozmowę. Pytali o kościół, o księży i ludzi, którzy byli w zakrystii. Chcieli się dowiedzieć, kto tam był i o czym rozmawiano. Kościół był obserwowany. Z okien robiono zdjęcia. Zrobiono takie także mnie, małemu chłopcu, i stąd ta rozmowa – wspomina ks. Kesilis. Po odzyskaniu niepodległości jego kościołem parafialnym stała się wileńska katedra, która w latach sowieckich była magazynem i planowano nawet zamienić ją na warsztat naprawy ciężarówek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.