– Kiedy wsiadłam do autobusu, znajomi pytali: „Co tak ładnie ubrana jesteś?”. „Na maturę z religii jadę”. „Cooo! Matura z religii?”. I wszyscy się śmiali. Ale mi to nie przeszkadza – mówi Weronika.
Duża sala. W niej poustawiane rzędy ławek, jedna przy drugiej. Na ścianie wisi portret Jana Pawła II. Nad podestem – duży krzyż. – Ciekaw jestem, ile dziś przyjdzie osób? – zastanawia się ks. Roman Wiśniowiecki. Chodzi między ławkami, poprawia krzesła. Sprawdza nagłośnienie. Na jednym ze stołów kładzie kilkanaście egzemplarzy Pisma Świętego i kilka katechizmów. – W tym roku zgłosiło się wielu chętnych. Ale to tylko zgłoszenia – mówi, patrząc na zegarek. – Jeszcze jest trochę czasu – dodaje. Wychodzi. W sali panuje zupełna cisza. Tylko szum przejeżdżających samochodów z pobliskiej ulicy przenika przez szyby. Przed godziną jedenastą zaczynają przychodzić pierwsi maturzyści. Niektórzy ubrani odświętnie, inni zwyczajnie – dżinsy, sweter, koszula w kratkę lub po prostu bluza dresowa. Siadają w ławkach. Rozglądają się w poszukiwaniu znajomych. – Ciekawe, czy przyjdzie Kamil? – pyta jedna z dziewczyn swoją koleżankę. Sala wypełnia się rozmowami. Okazuje się, że zabrakło miejsc. Niektórzy stoją. – Dobrze, że przygotowaliśmy jeszcze jedną salę w domu katechetycznym – mówi ks. Roman. Nie ukrywa radości. Twarz mu promienieje. – Szczęść Boże! Za chwilę rozpocznie się matura z religii. Nasze spotkanie rozpocznijmy modlitwą – zaprasza. Po chwili rozbrzmiewa: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…”.
Idee bez wartości
Początki matury z religii w Ostródzie sięgają lat 70. ubiegłego wieku. Wówczas nauka katechezy odbywała się przy kościele, a młodzież w PRL-u właśnie w Kościele widziała miejsce wolności słowa i wymiany poglądów. Choć w latach 90. religia wróciła do szkół, z tego przedmiotu nie ma państwowego egzaminu maturalnego. Uczniowie, którzy decydują się na jej zdawanie, tak naprawdę robią to dla własnej satysfakcji. Nie ma znaczenia przy ubieganiu się o indeks wydziałów teologii, nie zastępuje również kursu przedmałżeńskiego. Uzyskany dyplom jest jedynie pamiątką, zwieńczeniem wieloletniej katechezy. Pytania na maturę przygotowują katecheci i są one oparte na programie nauki religii. Egzaminy przeprowadzają szkoły katolickie lub parafia. W Ostródzie organizatorem egzaminu maturalnego z religii jest parafia pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. – Kiedy zostałem tutejszym proboszczem, a było to już 19 lat temu, egzamin maturalny odbywał się co roku – mówi ks. Roman. Z czasem religia została przeniesiona do szkół, ale i tak w pierwszych latach ponad 300 młodych ze wszystkich ostródzkich szkół średnich przystępowało do matury. Jednak z biegiem czasu, z roku na rok, liczba ta spadała. Nastał rok, w którym z czterech szkół średnich na maturze z religii zjawiło się niespełna 50 osób.
– Mimo różnych wątpliwości kontynuowaliśmy ten zwyczaj, choć pustych miejsc przy przygotowanych stołach było coraz więcej. Zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje, co jest z rodzinami, wartościami, które powinny być fundamentem życia. Przecież ci młodzi ludzie rozpoczynają dorosłe życie, muszą podejmować coraz częściej ważne decyzje dotyczące ich przyszłości. Jaki przyjmą styl życia – nastawiony na branie czy na dawanie, blisko Boga czy bez niego? – wspomina ks. Wiśniowiecki. Kiedy w tym roku ustawiano stoły, proboszcz już wiedział, że chętnych będzie znacznie więcej. – Czy można mówić o tym, że młodzi na nowo odkrywają wagę wiary w życiu? Nie chciałbym dziś wyciągać żadnych wniosków. Zauważam jednak, że coraz częściej dostrzegają oni pustkę propagowanych idei, że oprócz pięknych słów nie niosą one żadnych wartości – mówi proboszcz.
Potrafią zaskoczyć
Po modlitwie rozpoczął się egzamin. Ks. Roman wyjął z zapieczętowanej koperty tematy maturalne. Zaczął czytać. „Omów, jaki jest sens istnienia zakonów we współczesnym świecie. Uzasadnij wartość życia poświęconego Bogu…”. I kolejne, dotyczące sakramentów świętych i ich znaczenia w życiu, małżeństwa, odpowiedzialnego rodzicielstwa, miłości. Jest i współczesny temat problemowy: „Aborcja, eutanazja, zapłodnienie in vitro – jako zagrożenie i problemy współczesnego świata oraz jako zło moralne, w świetle nauczania Kościoła”. Ostatnie rozmowy. Wymiana uwag. Każdy otrzymał czyste kartki z pieczęcią parafii. Po godzinie jedenastej uczniowie zaczynają pisać swoje prace. Z czasem niektórzy biorą Pismo Święte, szukają fragmentów, które chcą wykorzystać w swojej pracy. Między ławkami przechadzają się katecheci. To właśnie oni będą przez kolejnych kilka dni sprawdzać prace swoich uczniów. – I wtedy widzę, że młodzież w tym wieku, opuszczająca szkoły średnie charakteryzuje się już pewną dojrzałością, jest ukształtowana. To widać w ich pracach – mają własne przemyślenia, potrafią odnieść się do rzeczywistości, mają pomysły na realizację swojego życia. To są prace, które wychodzą z ich wnętrza, wynikają z ich przemyśleń – mówi Irena Bera, katechetka z Zespołu Szkół Rolniczych w Ostródzie.
Podobne spostrzeżenia ma Elżbieta Kujawa z Zespołu Szkół Zawodowych im. Stanisława Staszica w Ostródzie. – Nie można mówić, że młodzież jest byle jaka. To wartościowi młodzi ludzie. Widać, że przeżywają przekazywane im treści. Mam poczucie, że ich prace są bardzo osobiste. Młodzież nie zawsze mówi to, co jest w stanie napisać. Nieraz jestem zaskoczona tym, co czytam. Ojejku, to on tak myśli? – opowiada katechetka.
Zmówiłam zdrowaśkę
Po godzinie pierwszy z maturzystów oddaje swoją pracę. – Wybrałem ostatni temat. „Wskaż postać świętego lub błogosławionego, który jest dla ciebie autorytetem. Uzasadnij wybór. W jaki sposób można realizować własną świętość w dzisiejszych czasach?”. Pisząc, mogłem wyrazić samego siebie. Przedstawiłem postać św. Franciszka z Asyżu, który był ascetą i kochał zwierzęta – mówi Marcin. Czas mija, coraz więcej maturzystów wstaje i oddaje komisji swoje prace. – Od rana nieco się stresowałam. Zastanawiałam się, jakie będą tematy, czego będą dotyczyły i czy na pewno dam radę – uśmiecha się Anita. – Jednak nie było większego zaskoczenia. Pisałam o tym, czy sakramenty są ważne. Wierzący powinien często z nich korzystać, bo są ważnym elementem naszej wiary – wyjaśnia. Nie ukrywa, że kiedy powiedziała znajomym, że będzie podchodzić do matury z religii, spotkała się ze zdziwieniem. – A dla mnie jest to po prostu ważne – dodaje.
– Obudziłam się rano, zmówiłam zdrowaśkę i przyszłam. Kiedy wsiadłam do autobusu, znajomi pytali: „Co tak ładnie ubrana jesteś?”. „Na maturę z religii jadę”. „Cooo! Matura z religii?”. I wszyscy się śmiali. Ale mi to nie przeszkadza – uśmiecha się Weronika. „Chrzest święty to początek wiary. To zasiane ziarenko, które przez całe życie dojrzewa albo gnije lub schnie. Zależy, jak o nie dbamy. Jeżeli jest pielęgnowane, wyrasta na piękną, dojrzałą wiarę” – tymi słowami Weronika rozpoczęła swoje wypracowanie.
Zrobił wszystko
Nierzadko młodzi przyznają, że dziś wiara jest raczej tematem tabu w ich środowisku. A matura z religii to już zupełny kosmos. – U mnie w klasie wiedzą, że jestem wierzący. Pewnie wiedzieli, że zdecyduję się na pisanie matury z religii. Prawdę mówiąc, wczoraj minęły cztery lata od momentu, kiedy się nawróciłem – wyznaje Albert. Po chwili dodaje: – Kiedy znajomi przychodzą do mnie ze swoimi problemami, staram się im przedstawić sytuację właśnie w świetle wiary. Chcę im pokazać, że Bóg jest dobry, mimo tego, jakie mamy obecnie doświadczenia. Jak to się stało, że Albert zaczął wierzyć? – Rodzice mówili, że są wierzący i niepraktykujący. Ale to jakby mówić, że się jest sportowcem wyczynowym, i nie trenować – opowiada. – Babcia co jakiś czas zabierała mnie do kościoła. Ale w końcu stwierdziłem, że Boga nie ma – wspomina. Razem z nim do klasy chodziła Marysia. Podobała mu się. Czasem przychodził do niej, rozmawiał. – Pewnego dnia poprosiła mnie o to, abym poszedł z nią na spotkanie neokatechumenatu. „Nie ma takiej opcji. Dla mnie Boga nie ma” – odpowiedziałem. Ale kilka dni później, podczas rozmowy, powiedziałem do niej: „Dla ciebie zrobię wszystko”. „Wszystko?” – zapytała. „Idziemy na katechezę” – stwierdziła. „Ale się wpakowałem” – pomyślałem wtedy – śmieje się Albert. Tak trafił na spotkanie wspólnoty. Usiadł z Marysią w ostatniej ławce. „Przyszedłeś, zrobiłeś wszystko. Jeśli chcesz, możesz iść” – stwierdziła Marysia. – A ja nie mogłem nawet wstać. Od tamtej pory coś się we mnie rozlało. Wstąpiłem do wspólnoty. Chodzę na katechezy. Od kiedy poczułem, że wierzę, nie czuję się samotny – dodaje.
Duchografia
Ta matura jest wydarzeniem o charakterze religijnym. To nie jest sprawdzanie wiedzy, że każdy dostaje test, musi zaznaczyć poprawne odpowiedzi. – My mamy inny cel. Nasza matura to egzamin dojrzałości religijnej. Tu trzeba myśleć. Nie ma pytań typu: „Przy jakiej ulicy mieszkał człowiek, który przyjął Pawła po objawieniu?”. Nie chodzi o szczegóły, a o umiejętność dogłębnego wypowiedzenia się na tematy religijne. Oczywiście, trzeba wykazać się pewną wiedzą, ale nade wszystko umiejętnością oceny zagadnień pod kątem nauki Kościoła i uzasadnienia tej oceny – mówi ks. Roman. – Można by opracować tematy dotyczące historii Kościoła. Ale nam nie chodzi o faktografię, raczej o „duchografię” – uśmiecha się. – Jeżeli młody człowiek przychodzi, poświęca swój czas i chce zdawać maturę z religii, to znaczy, że on od życia czegoś więcej chce. Nawet jeśli dopingują go różne czynniki – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.