Marianna Gąsiorek od 28 lat regularnie adoruje ukrytego w Najświętszym Sakramencie Jezusa i nigdy nie przypuszczała, że szerzenie kultu adoracji stanie się jej misją.
Był 1997 rok. 58-letnia wówczas Marianna Gąsiorek wróciła ze szpitala. Nie pojmowała tego, co się właśnie wydarzyło. Jeszcze trzy godziny temu miała być operowana, teraz była zupełnie zdrowa. – Boże, spośród tysięcy ludzi cudownie uzdrowiłeś właśnie mnie. Po co? – pytała. Nie wiedziała, że przez całe życie Bóg krok po kroku przygotowywał ją do podjęcia misyjnego powołania.
Oczyszczenie
Pragnienie poznania prawdziwego Boga po raz pierwszy pojawiło się, gdy na świat przyszły dzieci. Marianna chciała przekazać im coś więcej niż wiedzę i wiarę opartą często na rytuałach i powinnościach. Był rok 1987. W parafii św. Józefa Oblubieńca NMP na Kole w czasie wielkopostnych rekolekcji, zaczęło formować się Bractwo Adoracji Najświętszego Sakramentu. – Postanowiłam podjąć modlitewny dyżur. Na początku to była istna tortura. Godzinna adoracja zdawała się nie mieć końca. Z czasem spotkania z Jezusem sam na sam stawały się coraz milsze – wspomina Marianna.
Zauważyła, że jej życie bardzo się zmienia. W sercu zapanowały pokój i chęć czynienia dobra. Boża miłość rozlała się w całej rodzinie, choć nie brakowało też cierpienia. Nie przypuszczała, że w 10. rocznicę adoracji przed Najświętszym Sakramentem spotka ją coś wyjątkowego.
Uzdrowienie
Operacja wycięcia torbieli zaplanowana była na poniedziałek. Marianna wstąpiła do kaplicy na krótką modlitwę przed Najświętszym Sakramentem. Nawet nie uklękła. Rozpłakała się i wyszeptała: „Jezu, ufam Tobie”. Wychodząc z kościoła, o błogosławieństwo przed operacją zdążyła poprosić kapłana. Duchowny położył rękę na jej głowie, pomodlił się, po czym oznajmił: „Jedź córko, i tak zaraz wrócisz”. W połowie drogi do szpitala Marianna poczuła, jak w bolącym miejscu przeciągana jest nić i zszywana jest rana. Dojechała na Inflancką. Od zaskoczonych lekarzy usłyszała: „Nie ma co operować”. W szpitalu spędziła trochę ponad 3 godziny. Kiedy o cudzie opowiedziała mężowi, przez cały dzień nie potrafili ze sobą rozmawiać. Syn siedział w fotelu i milczał.
– To był szok dla całej rodziny. Kiedy dotarło do mnie, że zostałam cudownie uzdrowiona, z przerażeniem zapytałam Boga: Boże, czego Ty ode mnie chcesz? Zabrałeś mi matkę, ojca, stanąłeś na mojej drodze, gdy chciałam się uczyć, przez cierpienie zawracałeś mnie z drogi ziemskiego życia, a teraz mnie uzdrawiasz. Po co? – wspomina Marianna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.