Europa jest jeszcze w stanie obronić się przed agresją islamistów, ale będzie się z nimi zmagała przez najbliższych kilkadziesiąt lat – przewiduje ks. prof. Samir Khalil Samir, islamolog z Papieskiego Instytutu Wschodniego.
Jego zdaniem dla Starego Kontynentu najniebezpieczniejsze są teraz tak zwane samotne wilki. A zatem młodzi muzułmanie w Europie, którzy zafascynowani osiągnięciami Państwa Islamskiego, podejmą się ataków w różnych częściach kontynentu.
Podobny mechanizm działa również w pogrążonej w anarchii Libii. Państwo Islamskie jawi się tamtejszym dżihadystom jako zwycięzca. Dlatego przyłączają się do niego działające w odosobnieniu ugrupowania, licząc na łatwy tryumf i pieniądze. A Libia jest dla islamistów atrakcyjną zdobyczą. Graniczy niemalże z Europą i posiada złoża ropy, dzięki którym, jak podkreśla ks. Samir, dżihadyści uzyskaliby samodzielność finansową i nie byliby już zależni od subwencji z Arabii Saudyjskiej i Kataru. W takiej sytuacji niezbędna jest zdecydowana reakcja militarna Zachodu przeciwko Państwu Islamskiemu – podkreśla egipski jezuita.
Definitywne rozwiązanie problemu leży zdaniem ks. prof. Samira gdzieindziej, a mianowicie w kulturowej i religijnej rewolucji w świecie muzułmańskim, w radykalnej reinterpretacji islamu, aby dostosować go do świata współczesnego, Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, nie popadając zarazem w libertynizm i sekularyzację świata zachodniego. Takiej przemiany pragnie dziś wielu muzułmanów, czego wyraz dał ostatnio prezydent Egiptu generał Al-Sisi. Na taką gruntowną reinterpretację islamu nie są jednak gotowi muzułmańscy duchowni, od których zależy wykład Koranu i szariatu – podkreśla egipski jezuita i islamolog.
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.