Nazywam się Wilhelm Brasse. Jestem fotografem. Od września 1940 roku byłem więźniem w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Wykonałem ponad 50 tys. zdjęć do obozowych kartotek oraz dokumentację eksperymentów doktora Mengele.
Widział ofiary eksperymentów medycznych. Fotografował narządy kobiece, które lekarze wyciągali z więźniarek na fotelach ginekologicznych. Fotografował z bliska przerażające doświadczenia doktora Józefa Mengele. Anioła śmierci. Bestii w ludzkim ciele. Wykonał około 500 takich fotografii.
Czasem przychodzili do niego oficerowie SS, by zrobił im zdjęcie portretowe, które potem wysyłali w liście do rodziny. - Dla mnie byli zawsze grzeczni, uprzejmi. Pytali: "Czy mógłby pan? Czy dałoby się?".
Precz!
Pewnego dnia do zakładu przyszedł szef Bernhard Walter z informacją, że czeka ich robota na całą noc. Przyjechał cały transport żydowskich więźniów z Francji. Brasse wykonał wówczas 1100 fotografii w jedną noc. - Pracowałem jak automat. Wydawałem komendę: "Mütze ab und gerade schauen, Mütze auf", a na koniec: "Weg!" (Zdjąć czapkę i patrzeć przed siebie, Założyć czapkę, Precz!). Formułki wypowiadałem zgodnie z narzuconą procedurą. Czasem więźniowie byli tak przerażeni, że nie nadawali się do zdjęcia...
Stracił wiarę w Boga. Puściło dopiero kilka lat po wojnie. Po spowiedzi. - W obozie przekląłem Boga. Przekląłem matkę, że mnie urodziła - powtarzał to często i zawsze płakał...
Podczas ewakuacji obozu otrzymał nakaz zniszczenia wszystkich zdjęć. Z narażeniem życia Wilhelm Brasse i drugi fotograf Bronisław Jureczek, zabezpieczyli materiały. Wrzucili do pieca zbyt duże ilości niepalnych materiałów i tym samym zatkali odpływ dymu. Dzięki temu uratowali około 40 tys. fotografii identyfikacyjnych i innych dokumentów. Brasse został ewakuowany do innych obozów na terenie III Rzeszy. Ostatecznie został wyzwolony w maju 1945 r. przez żołnierzy amerykańskich w obozie Ebensee. Zmarł w 2012 roku.
Długo nie potrafił mówić o swoim Auschwitz. Milczał sześćdziesiąt lat. Ale obrazy zbyt mocno wżarły się w jego pamięć. - Całe życie się to za mną wlecze. Przechodziłem okropne rzeczy. Nie mogę tego zapomnieć i z tym już umrę...
Wypowiedzi Wilhelma Brasse zaczerpnęłam z filmu dokumentalnego "Portrecista" w reż. Ireneusza Dobrowolskiego i książki "Fotograf z Auschwitz" autorstwa Anny Dobrowolskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to podstawowy wymiar Kościoła, dany do kultywowania i rozwijania stylu życia.
Rola Konferencji Episkopatu jest służebna wobec Ewangelii, wspólnoty Kościoła...