W kontekście zagłady Żydów często padają pytania, gdzie był wówczas Bóg? Holenderka Etty Hillesum odnalazła Go w środku tej tragedii.
Ufność i miłość
Czym Etty Hillesum zaimponowała Benedyktowi XVI? Zapewne miłością i ufnością. „Czerpała obficie ze Starego i Nowego Testamentu, ale nie doszła do Kościoła i nie przyjęła chrztu, choć była zafascynowana Jezusem i Jego Ewangelią. Mimo wielkości ludzkiej i duchowej nie może być, co prawda, kanonizowana, niemniej osobiście uznaję ją za moją »prywatną świętą«” – napisał w książce „Duchowość kobiety” jezuita o. Józef Augustyn. W 1997 roku, w czasie pobytu w jezuickim domu w Varese na północy Włoch, w bibliotece domowej trafił na książki Etty Hillesum, które w Polsce nie były jeszcze wówczas publikowane. – Najpierw sam je czytałem, a potem dzieliłem się tą lekturą z rekolektantami, szczególnie ze studentami i alumnami, doświadczając za każdym razem mocy słów pisanych przecież pośród krwawego prześladowania i wielkich duchowych zmagań ich autorki – wspomina o. J. Augustyn. Zwraca uwagę, że bezpośrednie zagrożenie śmiercią było dla niej niezwykłym „bodźcem” do bardzo przyspieszonego, wręcz gwałtownego dojrzewania duchowego i ludzkiego. Ten rozwój widać na kolejnych stronach jej pamiętników.
„Wszystko jest przypadkiem albo nic nie jest przypadkiem. Gdybym wierzyła w to pierwsze, nie mogłabym żyć, za to o tym drugim jeszcze nie jestem przekonana” – napisała Hillesum w czerwcu 1941 roku. A pół roku później notowała, że „życie jest bogate, dobre, fascynujące i wieczne, i kiedy traktujesz siebie zbyt egocentrycznie, miotasz się, pędzisz, wtedy umyka ci ten wielki, potężny i ponadczasowy strumień, którym jest istnienie”.
Za kolejne dwa miesiące przelewa na papier swoje silne przekonanie, że pomimo całego cierpienia i niesprawiedliwości, które mają miejsce, nie potrafi nienawidzić ludzi. W maju 1942 roku notuje, że zewnętrzne zagrożenia przybierają na sile, a terror wzmaga się z dnia na dzień. „Zasłaniam się modlitwą niczym murem obronnym. Zaszywam się w modlitwie jak w klasztornej celi, po czym wychodzę na zewnątrz bardziej »pozbierana« i silniejsza – notuje w pamiętniku.
Modlitwa zbliża ją do Boga. W drugiej części pamiętnika często zwraca się do Boga bezpośrednio. „Czasami trudno to ogarnąć. Boże, co też Twoje stworzenia wyrządzają sobie wzajemnie w tych zwichrowanych czasach! Nie zamierzam zamknąć się przed tym w pokoju. Ciągle usiłuję wytropić nagiego, małego człowieka, który często nie da się znaleźć pośrodku monstrualnych ruin, wywołanych przez jego czyny. Nie sławię Boga w moim cichym pokoju pełnym kwiatów, pochłaniając dzieła poetów i myślicieli. Faktycznie nie byłaby to żadna sztuka. Obok brutalnej rzeczywistości istnieje miejsce dla pięknych marzeń. A ja pomimo wszystko nie przestaję sławić Twojego dzieła stworzenia!” – wyznaje z głębi serca. Później wyrazi to jeszcze bardziej dobitnie, w jednym zdaniu: „Wierzę w Boga, nawet jeśli wkrótce w Polsce zeżrą mnie wszy”.
O tym, że zapiski Etty Hillesum mogą być pożyteczne na drodze duchowej, przekonany jest trapista o. Michał Zioło. – Z ogromną precyzją wskazuje zagrożenia, które często są przez bagatelizowane lub, co gorsza, uważane za siłę człowieka. Nie ma prostych recept w życiu duchowym, bo każda dusza jest inna, jak mówi św. Teresa z Lisieux, ale już samo nazwanie pewnych symptomów może nam wiele pomóc w otwarciu się na dar kontemplacji, która nigdy nie jest prawdziwa, gdy zaniedbany jest dialog ze światem zewnętrznym i współbraćmi w Chrystusie – tłumaczy zakonnik. Teolog, tłumaczka i autorka książek z dziedziny duchowości Dorota Szczerba twierdzi, że jej dzieło powinno łączyć chrześcijan i Żydów oraz współczesnych ludzi niereligijnych, szukających Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.