O katechetycznych wyzwaniach, szansach i niepokojach mówi ks. Marek Korgul, dyrektor Wydziału Katechetycznego.
Ks. Roman Tomaszczuk: Jest Ksiądz także sekretarzem Komisji Wychowania Katolickiego – jak z tej perspektywy wygląda praca katechetyczna w naszej diecezji?
Ks. Marek Korgul: Nowy rok szkolny jest jednocześnie 25. rokiem ponownej obecności katechezy w szkole. Trudno wymierzyć efekty systematycznej katechizacji dzieci i młodzieży, jednak z moich osobistych kontaktów z władzami szkolnymi i oświatowymi wynika, że bilans tej obecności jest pozytywny: działalność katechetów w szkołach wzmacnia realizowanie ich programów wychowawczych. Nasza diecezja obchodzi w tym roku dziesięciolecie swojego istnienia. Mogę powiedzieć, że realizowane są w niej zalecenia i wskazania, które wydaje komisja. Statystycznie nasza diecezja wygląda dobrze na tle innych. Procent uczestnictwa dzieci i młodzieży w katechezie szkolnej jest w dalszym ciągu stosunkowo wysoki. Zawsze powtarzam katechetom, że to ogromna szansa i możliwość duszpasterskiego oddziaływania.
Co będzie szczególnym wyzwaniem dla katechetów w tym roku?
Koniecznością staje się, oczywiście oprócz systematycznego prowadzenia zajęć, rzetelne przygotowywanie się do nich, co wiąże się z nieustannym dokształcaniem katechetów. W ostatnim czasie życie przynosi wiele nowych kwestii, do których katecheta powinien się odnosić podczas spotkań z uczniami i interpretować je w świetle wiary. Chodzi np. o zapłodnienie in vitro, lansowaną w dalszym ciągu ideologię gender, postępującą laicyzację, przemiany obyczajowe – niejednokrotnie narzucane przez przeciwników Kościoła, propagowany w mediach zafałszowany obraz Kościoła. Trzeba także poruszać problemy związane z kwestionowaniem prawa do kierowania się w życiu, także zawodowym, głosem sumienia.
U progu nowego roku szkolnego i katechetycznego spotkał się Ksiądz ze wszystkimi katechetami. Jakie są ich największe bolączki?
Katecheci mają możliwość oddziaływania na dzieci i młodzież, przekazywania im nauczania Kościoła. Korzystają przy tym z tych możliwości, jakie stwarzają coraz lepiej wyposażone placówki. To oczywiście plus. Wśród bolączek, a raczej niepokojów, należy wymienić bezpardonową już nagonkę na Kościół, deprecjonowanie posługi katechetów, m.in. poprzez wyliczanie kosztów związanych z ich zatrudnieniem. Czasem w szkołach, pod płaszczykiem wielokulturowości, tolerancji czy neutralności światopoglądowej, propagowane są obce kulturze chrześcijańskiej praktyki. Ponadto katechetów niepokoi brak ścisłej współpracy z rodzicami katechizowanych uczniów. Każdy katecheta boleje nad tym, że to, o czym mówi podczas zajęć, często nie znajduje potwierdzenia w domu rodzinnym ucznia oraz nie przekłada się na praktyki religijne (udział w Eucharystii, codzienna modlitwa, regularne korzystanie z sakramentu pojednania i pokuty, udział w nabożeństwach). Katechetom, podobnie, jak innym nauczycielom, towarzyszy też niepokój związany z dalszym zatrudnieniem.
Czy rodzice mogą stawiać tamę laicyzacji szkoły?
Ostatnio można było usłyszeć, że szkoła jest państwowa, a rodzice powinni się zgodzić z tym, co ona proponuje w dziedzinie nauczania i wychowania. Rodzice nie są jednak bezradni, bo mają konstytucyjne prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, a szkoła nie może działać w sprzeczności z tymi przekonaniami. Wiele jest w tym względzie nieporozumień, a nawet konfliktów. W odróżnieniu od innych instytucji szkoła jest środowiskiem nie tylko przekazywania wiedzy, w żadnym wypadku terenem eksperymentowania na młodych ludziach, ale kształtowania charakterów, postaw i sumień. Rodzice powinni interesować się tym, co się dzieje w szkole, do której uczęszcza ich dziecko, kontaktować się z wychowawcą klasy, a także z katechetą i wypowiadać to, co ich niepokoi. Cieszy fakt, że coraz więcej rodziców zdaje sobie z tego sprawę, „budzi się”. W szkołach działają przecież rady rodziców, poprzez które mają oni realny wpływ na to, co się dzieje w szkole, a zwłaszcza na program wychowawczy. To chyba nieco zapomniane i niedoceniane prawo rodziców. Stawianie tamy laicyzacji nie jest dziś łatwe, ale ważna jest świadomość, że szkoła jest ważna w procesie wychowania, a w nim niezastąpioną rolę pełnią rodzice, oraz że szkoła nie jest „czyjaś”, nawet nie ministerialna, miejska czy gminna, nie należy do państwa, ale należy do podatników, a więc także do katolickich rodziców.
W Świdnicy mamy katolickie gimnazjum – na razie placówka nie cieszy się jakimś wielkim zainteresowaniem. Dlaczego?
Niestety, tego rodzaju szkoły są niedoceniane, bo nie mają długiej tradycji i nie ma ich wiele. Nie dziwi to, że ludzie podchodzą z rezerwą do tej inicjatywy, bo nie wiedzą, jak to będzie. Zakładanie takich szkół i ich prowadzenie wymaga pasjonatów i ludzi mocnych. Dlatego ogromne słowa uznania należą się dyrektor Annie Kośnej, że w dobie niżu demograficznego i likwidacji placówek oświatowych zdecydowała się na podjęcie takiego wyzwania. Gratuluję tym, którzy posyłają do gimnazjum katolickiego swoje dzieci! Czynią to bowiem, mając przekonanie, że otrzymają tam one nie tylko dobre wykształcenie (wymogi są ustalone przez władze oświatowe, dlatego poziom kształcenia i wymagania nie mogą być niższe), ale także wychowanie w duchu wartości i kształtowanie postaw zgodnych ze wskazaniami Chrystusa. Jestem przekonany, że po początkowej nieufności obserwujących, być może niewystarczającej wiedzy o istnieniu i charakterze tej placówki, z czasem zyska ona bardzo dobrą opinię, a określona, konieczna dla funkcjonowania szkoły odpłatność nie będzie przeszkodą.
Czego Ksiądz życzy katechetom?
Stale życzę im głębokiego przekonania o tym, że nie działają w swoim własnym imieniu, nie muszą liczyć jedynie na samych siebie, ale działają w imieniu Kościoła, w którym pełnią niezwykle ważną rolę. Życzę im zatem nieustannego pogłębiania więzi z Chrystusem, który jest ich mocą. Jeżeli domu Pan nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą – jak pisze psalmista. Życzę cierpliwości, światła Ducha Świętego oraz by w tej niełatwej posłudze towarzyszyło im Boże błogosławieństwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).