Sutanna i habit to nie dla nich. Jednak chcą być bliżej. Niektórzy świeccy świetnie odnajdują się także poza kościelną ławką.
Na co dzień sprzedaje części do maszyn rolniczych, a po godzinach pomaga kandydatom do bierzmowania. – Choć czasami nie jest łatwo, widzę, że to ma sens – mówi Marzena Nowacka z Jelenina. Piotr Sztygowski z Grzmiącej jak już zejdzie z torów, bo ich utrzymaniem zajmuje się na kolei, czyta w kościele Pismo Święte i przewodniczy radzie parafialnej. – Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że będę to robił, to bym nie uwierzył – przyznaje.
Gdy Wiesław Kamiński, matematyk z Koszalina, zakłada na szyję bursę z Najświętszym Sakramentem, wciąż czuje tremę. – Po prostu wiem, że nie jestem tego godzien – mówi. Wszyscy troje przeszli przez Studium Formacyjne dla Świeckich, które już od kilku lat funkcjonuje w diecezji jako zintegrowane przygotowanie do różnych zadań w Kościele. Osoby w różnym wieku przygotowują się w ten sposób do funkcji i posługi lektora, nadzwyczajnego szafarza Komunii św. i animatora katechezy parafialnej.
Na swoim miejscu
– To nie jest tak, że szukamy świeckich, bo zaczyna brakować księży. Żadna z tych funkcji nie jest po to, żeby zastąpić duchownych. Mamy inny problem: u nas częściej to ksiądz zastępuje świeckich w ich roli, czy to w liturgii, czy w innych sytuacjach. Ci ludzie są na swoim miejscu. Robią to, do czego Kościół ich zachęca i co należy do nich. Niezależnie od tego, ilu jest księży, dobrze, gdy są świeccy, którzy mają swoje funkcje i angażują się. To jest właśnie normalność – tłumaczy ks. dr Tomasz Tomaszewski, który w ramach studium zajmuje się formacją lektorów.
Więcej niż kurs
Odpowiedzialni za Studium Formacyjne podkreślają, że w przygotowaniu do pełnienia określonych posług nie chodzi tylko o nabycie potrzebnych umiejętności, aby dobrze wypełnić powierzone przez proboszcza zadania. Zauważają to również sami absolwenci studium. – Myślałem, że głównie będę tu zdobywał wiedzę teologiczną. Byłem nawet trochę rozczarowany tym, że choć są konkretne wykłady, to jednak nie jest tu tak, jak na studiach. Potem zrozumiałem, że tu chodzi też o rozwój osobisty, o pogłębienie wiary, żeby być wiarygodnym świadkiem. Odkąd rozpocząłem to studium, wiele się w moim życiu zmieniło, wyprostowało, także w rodzinie. Wcześniej zwyczajnie uczestniczyłem we Mszy św. Teraz robię to bardziej świadomie – cieszy się Piotr Sztygowski, lektor.
– Bardzo dużo dały mi zajęcia z komunikacji. Nauczyły mnie, jakiego języka używać w pracy z młodymi ludźmi, jak z nimi rozmawiać. Nie miałam doświadczenia, a przecież musiałam prowadzić grupy do bierzmowania. Ta wiedza przydała mi się także w wychowywaniu własnych dzieci – przyznaje Marzena Nowacka, animatorka. – Odczuwam większą samodyscyplinę. Zacząłem też więcej się modlić. Po prostu mam potrzebę, żeby być bliżej Boga – dzieli się Wiesław Kamiński, nadzwyczajny szafarz.
Na świeczniku
– Każda z funkcji czy posług, które pełnią świeccy, ma swoje specyficzne wymagania. Najważniejsza jest oczywiście motywacja wynikająca z wiary, ale także rozeznanie Kościoła. Stąd konieczna jest opinia proboszcza – wyjaśnia ks. Tomaszewski, po czym dodaje: – Ludzie, którzy chcą pełnić tak eksponowane funkcje, muszą też cieszyć się dobrą opinią we wspólnocie. To bardzo ważne, bo przecież mają tej wspólnocie służyć, także swoim świadectwem.
Wymagania do poszczególnych funkcji i posług:
Zajęcia w ramach Studium odbywają się podczas trzech weekendowych zjazdów w ciągu roku (listopad, marzec, maj). Zajęcia obejmują różne dziedziny teologii, a także komunikację. Każdy, kto chciałby rozpocząć w tym roku formację w Studium, powinien zgłosić się do swojego proboszcza do końca października.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.