– Czuję, że obrałam dobry kurs. Nie dlatego, że jestem taka sprytna, ale dlatego, że oddałam stery w ręce Boga – mówi Aleksandra Janik.
Matka zakasuje rękawy
– Zadomowienie w Sercu Maryi i w Sercu Boga, wewnętrzna przemiana i skuteczne apostolstwo to trzy łaski, w których specjalizuje się Matka Boża Trzykroć Przedziwna – wyjaśnia Aleksandra Janik. – Po trzech latach w ruchu mogę z całą pewnością stwierdzić, że rzeczywiście intensywnie mnie nimi obdarza. Czuję, że uczy, jak żyć wiarą na co dzień, a nie tylko w niedzielę, uczy mnie dźwigać codzienność z Bogiem, a nie w pojedynkę. W końcu czuję, że obrałam dobry kurs. Nie dlatego, że jestem taka sprytna, ale dlatego, że oddałam stery w ręce Boga. I że Pan Bóg mnie posyła – ze swoim słowem, radą, czynem. Wiem, że to od Niego, bo sama bym na te rzeczy nie wpadła – wyjaśnia. Ideą, która szczególnie leży jej na sercu, jest pielgrzymowanie Maryi. Polega ono na tym, że obraz Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w ramce w kształcie kapliczki ludzie zabierają do swoich domów. W różnych krajach jest to różnie organizowane. W Zabrzu można po prostu o nią poprosić i wziąć na jakiś czas, choćby na próbę.
– Szensztat poznałam przez taką właśnie kapliczkę. Katalonka, która mi ją dała, powiedziała, że tu jest Matka Boża, która nie przychodzi z pomalowanymi paznokciami, ale w fartuchu, z zakasanymi rękawami i bierze się do pracy. Oczekuje tego, żeby na Nią zrzucić ciężar. To mi utkwiło w pamięci i tak rzeczywiście jest. Trzeba się modlić, ale tak do Niej mówić jak do rodzonej matki, która przyjeżdża pomóc. Miałam kapliczkę w domu, zanim zawarłam Przymierze Miłości. Zaprosiłam Matkę Bożą do domu w bardzo kryzysowej sytuacji małżeńskiej – wspomina. Gdy w tym roku z okazji jubileuszu pojechała do niemieckiego Schönstatt, myśl o pielgrzymowaniu Maryi w niej odżyła. – Siostra, która nas oprowadzała, zachęciła, żeby Matkę Bożą zanieść innym. Dąży się do tego, żeby Jej kapliczka krążyła po rodzinach. To jest nasza misjonarka szensztacka i dlatego powinniśmy się postarać, żeby Ona dotarła do jak największej ilości domów. Widzę tego sens, bo we mnie Matka Boża dokonała totalnej przemiany wewnętrznej. To jest dla mnie największą wartością, że jestem w stanie Bogu oddać rzeczywistość – przekonuje Aleksandra Janik.
Światowa sieć
Zawierzenia można uczyć się i od Maryi, i od o. Kentenicha. Serdeczne „tak” w każdej okoliczności. Niemożliwe? – Gdy byłam w Schönstatt, gdzie ojciec założyciel przebywał, pracował, rozmyślał, poznałam to jeszcze głębiej. Nieustannie zadziwia mnie to, że Pan Bóg posłużył się nie wielką świątynią, ale małą kapliczką przycmentarną, aby stworzyć nowy ruch w Kościele i przyczynić się do jego odnowy – podkreśla Aleksandra Janik. – 100 lat jego istnienia pokazało, że tym razem narzędziem nie jest jedno sanktuarium, ale cała sieć ze sobą powiązanych kapliczek. Podoba mi się, że o. Kentenich nie był taki skostniały duchowo, ale analizował znaki czasu i myślami wyprzedzał swoją epokę. Dlatego jego nauczanie jest aktualne.
Stulecie w Rokitnicy
Obchody 100. rocznicy powstania Ruchu Szensztackiego odbyły się 7 września w sanktuarium Matki Jedności w Zabrzu-Rokitnicy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.