Około 25 km od centrum Krakowa, a 35 od klasztoru benedyktynów w Tyńcu 15 mniszek ciężko pracuje, by zapewnić Opactwu św. Wojciecha przetrwanie.
W tym samym czasie matka ksieni wydeptuje ścieżki w urzędach, by zdobyć pieniądze na ochronę bezcennych zabytków. – Jesteśmy w stanie same się utrzymać – podkreśla s. Małgorzata Borkowska OSB, mniszka i autorka wielu książek, która do Staniątek przyjechała kilka lat temu z klasztoru w Żarnowcu. – Ale o tę ogromną zabytkową strukturę same nie zadbamy.
Osiągnięcia „pięciolatki”
Także obecna ksieni – matka Stefania Polkowska OSB – przyjechała tu w 2009 roku z innego klasztoru – w Łomży. Pytana o to, co od tamtej pory zmieniło się w Opactwie św. Wojciecha, zaczyna od życia wspólnoty. – Starałyśmy się ożywić benedyktyński tryb życia, w myśl zasady „ora et labora” (módl się i pracuj) – mówi matka Stefania.
Wcześniej siostry, ze względu na trudności materialne, skupiły się na utrzymaniu wspólnoty. Udało im się nie przerwać życia zakonnego w Staniątkach, ale wymagało to wytężonej (często nadmiernie) pracy. Na tym z kolei ucierpiały wspólnotowe modlitwy – mniszki spotykały się przede wszystkim rano i wieczorem, a w ciągu dnia częściej modliły się indywidualnie. Po wsparciu opactwa przeprowadzką sióstr z innych klasztorów można było wrócić do normalnego porządku dnia. – Chodzi o to, żeby modlitwa odbywała się także w ciągu dnia, żeby brewiarz był przeplatany pracą. I to nam się udało – zapewnia matka ksieni.
Dopiero na drugim miejscu wymienia osiągnięcia materialne. A w ciągu ostatnich lat było tego sporo: udało się m.in. wyremontować część dachu (nad prezbiterium, chórem zakonnym, większą częścią nawy głównej kościoła wraz z wieżyczką oraz nad odnowioną tzw. celą apteczną), zamontować system sygnalizacji przeciwpożarowej na strychach, zmienić sposób ogrzewania klasztoru, odsłonić zabytkowe ściany kościoła (gotycką i barokową), poprawić warunki w domu gości czy zdigitalizować zbiory muzyczne i kancjonały. Pieniądze na wiele inwestycji siostry dostały w znacznej mierze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz z województwa małopolskiego.
Dodatkowym źródłem codziennego utrzymania klasztoru stały się także odnowiona szklarnia (najpierw dojrzewają w niej pomidory, nieco później ich miejsce zajmują chryzantemy), stawy hodowlane z karpiami oraz najrozmaitsze przetwory i ciasteczka.
Gra z misją
Jedną z form promocji podkrakowskiego klasztoru jest dostępna na smartfony i tablety gra „Misja. Opactwo w Staniątkach”. Powstała przy wsparciu finansowym województwa małopolskiego w ramach konkursu „Małopolska Gościnna”.
– Chodziło o to, żeby stworzyć coś nietypowego, co wciągnie ludzi, zachęci do poznania samego miejsca, jego niezwykłej historii i roli, jaką pełniło w historii Polski przez prawie 800 lat swojego nieprzerwanego istnienia – mówi Magdalena Poprawska, współautorka pomysłu na aplikację. W obecnej wersji gra ma dwa rozdziały dotyczące średniowiecza. Jeden odwołuje się do momentu fundacji klasztoru, drugi – do udzielenia mniszkom przywileju na wydobycie i transport soli, co miało się stać jednym ze źródeł dochodów opactwa. Wraz z kolejnymi aktualizacjami wątków będzie jednak przybywać. Gotowy już scenariusz gry, w którym wątki historyczne przeplatają się z legendarnymi, doprowadza jej fabułę aż do roku 1956, do Wigilii po powrocie sióstr z przymusowego pobytu w klasztorze w Alwerni.
W „Misji” gracz wciela się w fikcyjną postać dobroczyńcy, który w różnych historycznych okresach stara się wesprzeć klasztor – na różne sposoby, zależnie od tego, jaka pomoc jest akurat potrzebna. Raz szuka pieniędzy na ukończenie budowy kościoła, kiedy indziej musi pomóc w budowie przeprawy przez rzekę, żeby siostry mogły transportować bałwany solne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).