Na festiwal „Sunrise” w Kołobrzegu zjechali się fani techno z całej Polski. Pozornie to ostatnie miejsce, gdzie można było spotkać Pana Boga. Dlatego uczestnikom akcji „Przystań z Jezusem” zależało na tym, żeby zanieść Go właśnie tam.
Bicie głową o mur?
Monika Wojciechowska z Koinonii „Jan Chrzciciel” jest na „Przystani z Jezusem” drugi raz. – To trudne wyzwanie. Czasem ma się wrażenie, że próby dotarcia do ludzi nie są tak skuteczne, jak byśmy chcieli – przyznaje. – Poza tym to jest sianie ziarna, które trochę już z góry skazane jest na to, że nie widać konkretnych owoców. Trzeba wierzyć, że to ziarno wzrośnie. Czasem się wydaje, że to jest bicie głową o mur, ale chcemy tu być, bo wierzymy, że warto.
– Byłem na różnych ewangelizacjach i, szczerze mówiąc, jadąc tutaj, nie byłem przekonany, czy akurat ta ma sens. Rozumiem „Przystanek Jezus” czy ewangelizację nadmorską, ale tu jest impreza biletowana, więc nie bardzo wiedziałem, czy uda nam się w ogóle dotrzeć do tych młodych ludzi. Jednak okazało się, że tak. Były zarówno poważne rozmowy, jak i modlitwy – mówi Sławek z Koszalina.
– Spotkaliśmy takich, którzy krzyczeli coś do nas, kpili, reagowali śmiechem, ale też byli ludzie, którzy nas pozdrawiali. Najbardziej dotknęła mnie rozmowa z młodym, niesakramentalnym małżeństwem, które miało nieochrzczone dziecko. Twierdzili, że wierzą w Boga, ale nie chodzą do kościoła. Potem podzielili się też swoją sytuacją rodzinną, problemami w pracy. Mówili głośno o swoich wątpliwościach, dlaczego ciągle żyją w pogoni za pieniądzem. Odeszli od nas z pragnieniem ochrzczenia dziecka i ślubu kościelnego i stwierdzili, że to spotkanie było dla nich umocnieniem – wspomina. S. Dolorosa, albertynka, przyjechała z Siedlec. – Kiedyś byłam zbuntowaną dziewczynką, uważałam Boga za tyrana, który czeka na moje niepowodzenia. Teraz wiem, że jest inaczej i chcę się tą radością dzielić się z tymi ludźmi – mówi.
Wybrała taki sposób ewangelizacji, bo – jej zdaniem – Pan Bóg ma tu duże pole do popisu. – Nie czekamy od razu na owoce tych rozmów i spotkań, bo to On sieje i daje wzrost. Jednak jestem pewna, że posługuje się nami i konkretnymi sytuacjami. Najtrudniejszy jest pierwszy kontakt z tymi ludźmi. Zdarza się, że jesteśmy odrzuceni, wyśmiani, czasem wykrzykują pod naszym adresem różne epitety, ale Jezus też przez to przeszedł. Nie jest to łatwe, ale chcę mówić o Nim mimo wszystko – tłumaczy.
W tegorocznej „Przystani z Jezusem” wzięło udział ponad 300 osób z całej Polski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).