Obecność Kościoła w życiu publicznym

Ksiądz Arcybiskup Marek Jędraszewski, Metropolita Łódzki, Zastępca Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, podczas 365. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski wygłosił referat: “Obecność Kościoła w życiu publicznym”. Oto jego treść w całości.

Reklama

Właśnie na tak zarysowanym tle kulturowym przedstawia się pełna prawda na temat przestrzeni publicznej, w której przychodzi obecnie działać Kościołowi katolickiemu w Polsce. Prawda ta nie ujawnia się natomiast wtedy, gdy nasze rozpoznanie obecnej sytuacji ograniczymy do samych umocowań prawnych dotyczących sytuacji Kościoła katolickiego w RP. Nie ulega wątpliwości, że w wyniku przemian zapoczątkowanych w 1989 roku, Kościół, na mocy Konstytucji uchwalonej 2 kwietnia 1997 roku, oraz Konkordatu podpisanego 28 lipca 1993 roku i ratyfikowanego w 1998 roku, uzyskał zagwarantowaną prawem wolność, tak niezbędną dla jego ewangelizacyjnej działalności. Wydawać by się zatem mogło, że okres PRL-u, kiedy to Kościół dla ówczesnych komunistycznych władz jawił się jako główny przeciwnik, którego jeśli nie można było fizycznie unicestwić, to w każdym razie należało „zamknąć do zakrystii”, minął bezpowrotnie. Jednak taka ocena sytuacji mijałaby się, niestety, z prawdą, dając złudne poczucie bezpieczeństwa.

Złudzenie to wynika najpierw z samego szacunku, a raczej jego braku, ze strony niektórych wysokich urzędników państwowych wobec zapisów prawnych zawartych w Konstytucji i Konkordacie. Oto trzy przykłady. Pierwszym z nich jest uchylanie się sądów RP przed potępieniem oczywistych dla ludzi wierzących gestów szyderstwa z krzyża czy publicznego darcia na strzępy Pisma Świętego. Autorów tych czynów usprawiedliwia się w imię prawa do wolności kultury i ekspresji własnych poglądów – mimo że w art. 31, n. 2 Konstytucji RP jest mowa o tym, że „każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych”. Ostatnio wpłynął do Sejmu RP projekt ustawy przygotowany przez SLD, aby za szyderstwa z symboli religijnych ścigać prawem tylko te osoby, które dopuszczą się tych czynów jedynie w miejscach sakralnych. Drugi przykład dotyczy końca kwietnia br. Na drugi dzień po kanonizacji św. Jana Pawła II rząd RP przekazał Sejmowi do ratyfikacji "Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej", zawierającą w sobie elementy ideologii gender. Tymczasem zdaniem wielu poważnych konstytucjonalistów, przyjęcie "Konwencji" byłoby niezgodne z Konstytucją. Z raportu Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej "Ordo iuris" wynika bowiem, że „system aksjologiczny zawarty w Konwencji, zakładający działania z zakresu inżynierii społecznej, jest nie do pogodzenia z polskim porządkiem konstytucyjnym”. Co więcej, „rozwiązania konwencyjne stwarzają kontekst normatywny mogący prowadzić do rozchwiania aksjologicznych podstaw polskiego ustroju, otwierając furtkę do kwestionowania chronionego konstytucyjnie modelu rodziny oraz praw rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Trzeci, budzący niepokój przykład wiąże się ze stojącą na straży życia Deklaracją Wiary lekarzy, powstałą na skutek inicjatywy dr. Wandy Półtawskiej. Z jednej strony art. 53, n. 1. Konstytucji RP mówi wyraźnie, że „każdemu [obywatelowi RP] zapewnia się wolność sumienia i religii”, natomiast z drugiej strony minister zdrowia zagroził ponad trzem tysiącom lekarzy, którzy tę Deklarację podpisali, „wyciągnięcie konsekwencji”. SLD zaapelował do ministra zdrowia – nie jest to, co prawda, działanie wprost na poziomie struktur państwowych, ale jest na pewno działaniem politycznym – by zapewnił pacjentów, że lekarze, którzy będą odmawiali ich przyjęcia powołując się na Deklarację Wiary, stracą kontrakty w ramach NFZ. Z kolei warszawski klub radnych SLD oświadczył, że chce wiedzieć, ilu warszawskich lekarzy podpisało tę Deklarację, a jednocześnie domaga się odwołania prof. Bogdana Chazana ze stanowiska dyrektora Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. Świętej Rodziny w Warszawie. Dodać należy, że Profesor już raz doświadczył podobnej sytuacji: dwanaście lat temu, a więc w 2002 roku, gdy obowiązywała obecna Konstytucja, za podobną postawę został wyrzucony z Instytutu Matki i Dziecka.

Działania niektórych wysokich urzędników państwowych, lekceważących najważniejsze zapisy prawne RP, znajdują bardzo wyraźne poparcie w mediach głównego nurtu. W związku z Deklaracją lekarzy rozpoczął się prawdziwy atak medialny. Między innymi w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł, w którym jego autorka stwierdziła autorytatywnie: „Sygnatariusze deklaracji przedkładają własne sumienie ponad wszystko. To nie jest gest pokory wobec Boga, ale manifestacja pychy. Zwykły zjadacz chleba musi poddać się prawu. Oni wykrawają sobie pole, na którym nie muszą. I to pod sztandarami Boga”.

Należałoby postawić pytanie, z czego wynika ta swoista schizofrenia u ludzi, którzy z racji sprawowanych przez siebie urzędów powinni stać na straży Konstytucji. Zapewne jedną z odpowiedzi będzie wskazanie na działalność założonej przez George’a Sorosa jeszcze w 1988 roku, a zatem przed początkiem oficjalnych przemian w Polsce, niezwykle wpływowej Fundacji im. Stefana Batorego. Sam Soros odrzuca istnienie jakiejkolwiek prawdy obiektywnej, o czym pisał między innymi w artykule "Groźba kapitalizmu", który ukazał się w lutym 1997 roku na łamach „The Atlantic Monthly”. Podstawowym zamiarem Sorosa i stworzonej przez niego Fundacji jest urzeczywistnienie w Polsce „społeczeństwa otwartego” na kształt tego, który niegdyś zaproponował Karl Popper. W realizacji tego zamiaru kluczowym jest stworzenie w naszym Kraju tak zwanego „Kościoła otwartego”, który by istniał i działał, a równocześnie który by odrzucał prawdę objawioną, a przez to absolutną. Sama wiara powinna być, według niego, bardziej kwestią wolnego wyboru ze strony poszczególnego człowieka niż poznania przez niego prawdy i konsekwentnego budowania na jej fundamencie własnego życia.

Od końca lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku dokonuje się zatem u nas budowa „Kościoła otwartego” przy pomocy usłużnych, wpływowych mediów, a także niektórych partii politycznych, stowarzyszeń międzynarodowych i tzw. „otwartych katolików”. Dlatego też lansuje się tych duchownych i świeckich, którzy mają ambiwalentny stosunek do oficjalnego nauczania Kościoła i do jego dyscypliny. Równocześnie publicznie i nieubłaganie dyskredytuje się tych, którzy stoją w obronie prawdy, stając się prawdziwym znakiem sprzeciwu dla relatywizmu.

Dnia 28 listopada 2012 w ramach „programów operacyjnych” Fundacji odbyła się debata na temat „Kościół wobec polskich problemów”. Na stronie internetowej Fundacji ukazała się Relacja z debaty, w której można przeczytać między innymi: „Jacek Żakowski potwierdził swą ocenę, że "obalenie mitu o Kościele katolickim jako źródle wartości jest podstawą dla wprowadzenia demokratycznej logiki myślenia w Polsce". Kościół bowiem, w jego ocenie, "nie ma żadnego monopolu na zasady moralne" – te, które głosi, są przecież podzielane przez wszystkie inne religie. Żakowski zarzucił Kościołowi w Polsce "ewidentny sabotaż" tych reform II Soboru Watykańskiego, które zwiększały rolę laikatu. "Gdyby rola ‘zarządu’ zmalała, a zwiększyłaby się rola ‘związków zawodowych’ (czyli laikatu), to Kościół byłby mniej polityczny, a bardziej ludzki"”. Ulubionym chwytem propagandowym stosowanym przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce w imię budowania „Kościoła otwartego” jest nie tylko oskarżenie go o „zdradę i sabotaż” Soboru Watykańskiego drugiego, ale także o sprzeniewierzenie się przez niego nauce Jana Pawła II, a ostatnio – co było bardzo widoczne w polskich mediach mainstreamowych tuż przed wizytą biskupów polskich udających się do Watykanu z wizytą "ad limina" – o przeciwstawianie się przez nich postawie papieża Franciszka.

Podobnie do Żakowskiego wypowiedział się we wrześniu 2013 roku Rafał Jaros, dyrektor Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych, komentując ówczesne wyniki badań polskiej opinii społecznej na temat Kościoła, przeprowadzonych przez TNS: „Powstają organizacje takie jak Fundacja Wolność od Religii czy Kościół Latającego Potwora Spaghetti, które otwarcie, czasem z nutką ironii, mówią to, o czym coraz większa część społeczeństwa myśli. I pełnią one ważną rolę, bo pokazują, że można inaczej, że można nie tylko myśleć, ale i otwarcie wyrażać krytyczne zdanie o Kościele, który chciałby, aby jego zasady i wartości stały się obowiązkowe dla wszystkich. Niektórzy twierdzą, że nie lubię Kościoła katolickiego. To nieprawda. Nie akceptuję tylko jednego aspektu jego działalności i konsekwentnie będę mu się sprzeciwiał: narzucaniu innym swoich zasad i nachalnym próbom wpływania nie tylko na wiernych, ale na ogół społeczeństwa. Marzy mi się w Polsce taki Kościół, który zrozumie, że nie jest jedyny i najważniejszy na świecie, a jego wartości wcale nie są uniwersalne. Bo, jak pokazują wyniki ostatniego sondażu, Polacy powoli zaczynają to rozumieć”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7