Opisana w Drugiej Księdze Samuela historia wielkiej, acz prowadzącej do tragedii namiętności, to niemal gotowy scenariusz filmowy. Nic dziwnego, że Hollywood sięgnęło po tą melodramatyczną opowieść w czasach, gdy film biblijny był jednym z najpopularniejszych, kinematograficznych gatunków.
W latach ’50 ubiegłego stulecia filmów o sobie doczekali się m. in. Chrystus, Mojżesz, Salomon, królowa Saby, Adam i Ewa, Izebel, Judasz, Herod, Salome, czy Barabasz. W tytułowe i drugoplanowe postacie w tych produkcjach wcielały się największe gwiazdy amerykańskiej fabryki snów. Gdy przyszło do obsadzenia roli króla Dawida, wybór padł na Gregory Pecka – aktora, który dopiero niedawno zaczął karierę, a już miał na koncie cztery oscarowe nominacje oraz statuetkę Złotego Globu za film „Roczniak”.
Wybór speców od castingu okazał się być trafny. Majestatyczny władca? Przepełniony szczęściem zakochany? Zdruzgotany, rozpaczający grzesznik? Peck w wiarygodny sposób potrafił każdą z tych postaw pokazać na ekranie. Właściwie to na nim „opiera się” ten film. Kamera śledzi niemal każdy jego ruch na planie, więc fani gwiazdora mają na co popatrzeć. To prawdziwy popis jego gry aktorskiej.
Partneruje mu (jako Batszeba) Susan Hayward – także wielka gwiazda dawnego Hollywood, która kilka lat później zdobędzie Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie „Chcę żyć!”. Do dziś wrażenie na widzach robi także monumentalna scenografia „Dawida i Batszeby”, czy pompatyczna ścieżka dźwiękowa Alfreda Newmana – kompozytora, który dziewięciokrotnie odbierał oscarowe statuetki, a nominowany był 34 razy!
Jako starohollwoodzki spektakl „Dawid i Batszeba” z pewnością więc nie zawodzi. Pytanie tylko, jak ma się ten film do biblijnych faktów? Na ile zgodny jest z treściami znanymi nam z Pisma Świętego?
Cóż, jak to w Hollywood zwykle bywa, scenarzyści podeszli do nich dość swobodnie. Skomplikowali np. pałacowy żywot Dawida konfliktem z jego pierwszą żoną, Mikal, która w filmie jest zazdrosna o Batszebę i robi wszystko, by doprowadzić do ukamienowania rywalki.
Współczesnego widza ubawić mogą także niektóre z kostiumów oglądanych na ekranie. Przykładowo Gregory Peck paraduje w przedziwnej tunice, którą, pod szyją, wieńczy kołnierzyk niczym w koszulce polo, na piersiach zaś widnieje wyhaftowana gwiazda Dawida, dzięki czemu od pasa w górę strój ów kojarzyć może się z… koszulką piłkarskiej reprezentacji Izraela.
Nie mniej jednak wszystko to ma swój urok (Goliat ukazany jako baśniowy olbrzym!), a i zachęca do sięgnięcia po Biblię. Do sprawdzenia, jak to w tym Starym Testamencie było naprawdę. Do pomodlenia się chociażby słowami psalmu 51 (52), który opisuje sytuację, gdy po cudzołóstwie z Batszebą i pozbyciu się jej męża Uriasza, do Dawida przybył prorok Natan.
„Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego!” – woła największy król w dziejach Izraela, ale przecież te same słowa może wypowiedzieć też każdy z nas, grzeszników, pragnących by Bóg przywrócił nam radość z Jego zbawienia i wzmocnił nas „duchem ochoczym”. By nauczył nas tajników mądrości i sprawił, abyśmy ponownie usłyszeli radość i wesele…
***
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.