Kiedy Wielkanoc boli?

Co gra w duszy polskiego emigranta, gdy zasiada do wielkanocnego śniadania z dala od kraju i rodziny?

Jej zdaniem mieszkanie na emigracji jest poważnym wyzwaniem dla wiary i życia rodzinnego. – Ludzie mieszkają bardzo daleko od kościoła, długo pracują, rodziny się rozpadają, wiele osób nie przystępuje do spowiedzi. Barbara Wiktorska po swym pobycie na Wyspach bardziej docenia polską tradycję wielkanocną. – Bardzo mi brakowało Rezurekcji w niedzielę rano i czuwania przy grobie Pańskim. Wielkanoc skłania mnie do wielu myśli nad moim osobistym zbawieniem, a widok ludzi, którzy z daleka jechali do kościoła, szli na popołudniowe nabożeństwo w Wielki Piątek, pozostanie żywym i budującym obrazem – opowiada w rozmowie z GN.

To część ewangelizacji

Ks. Jarosław Tomaszewski przez kilka lat pracował duszpastersko wśród Polaków w Irlandii. Dziś wspomina szczególnie dwa obrazy ze swych polsko-irlandzkich Wielkanocy. – Działo się to na finiszu Wielkiego Postu, kilka lat temu, w malowniczej, irlandzkiej miejscowości Ballyjamesduff, gdzie proboszczem był dobroduszny przyjaciel polskich emigrantów – ks. Donell. Cenił on wysoko polską religijność, dlatego zaprosił mnie tamtego roku i regularnie potem do słuchania spowiedzi po polsku, gdyż nie wszyscy Polacy na Zielonej Wyspie znali biegle język angielski. W starej, celtyckiej świątyni ponad 50 polskich emigrantów czekało w ciszy na spowiedź. Gdy otworzyłem konfesjonał na oścież… uderzył nas najpierw ponury zaduch, potem kurz, pył i nieład. Zrozumieliśmy wszyscy, że to miejsce od dawna już przestało służyć spowiedzi. Zamieniono je na schowek dla sprzętu, którym miejscowi czyścili czasem świątynię… Tego dnia wyspowiadałem Polaków przy głównym ołtarzu. Na zaproszenie ks. Donella wróciłem tam znów za miesiąc. Jak bardzo zdziwiła mnie nowa sytuacja – sam proboszcz poszedł ze mną do kościoła, wziął za rękę, poprowadził w stronę konfesjonału, otworzył go z lekkim, nieśmiałym uśmiechem i cicho powiedział: „Możesz już w konfesjonale słuchać spowiedzi. Polacy przyszli do mnie po świętach i pomogli w sprzątaniu kościoła. Ja też teraz tutaj rozgrzeszam moich Irlandczyków. Wiele, wiele zrozumiałem…”. 

Drugi obraz to wspomnienie z roku 2007, kiedy to w centrum starego Dublina, w kościele św. Audoena przy High Street, udało nam się zorganizować o szóstej rano klasyczną, piękną, polską Rezurekcję. Przewodniczył uroczystości sam arcybiskup irlandzkiej stolicy. Przyjechało kilka tysięcy Polaków i tuż o świcie wyszliśmy na ulice Dublina z Najświętszym Sakramentem. Procesji rezurekcyjnej, ze względów bezpieczeństwa, towarzyszyło kilku, stołecznych policjantów. Kiedy wracaliśmy już do kościoła, jeden z nich podszedł do mnie nieśmiało i zafascynowany powiedział: „Ojcze, jestem katolikiem. Ale ostatni raz coś takiego widziałem na starych zdjęciach w domowym albumie mojej babci. Służę tu codziennie, ale nie pamiętam, by kiedykolwiek taki tłum szedł tędy o świcie, niosąc Najświętszy Sakrament ulicami miasta – wspomina ks. Jarosław, który dziś przygotowuje się do pracy misyjnej w Urugwaju. Od roku przebywa w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. – Niektórzy twierdzą, że podróże kształcą. Mnie te wspomnienia uczą, że zdrowy, ożywczy strumień Tradycji wciąż stanowi fundament skutecznej ewangelizacji – dodaje ks. Tomaszewski.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11