Rozważania Drogi Krzyżowej autorstwa ks. prof. Jerzego Szymika na podstawie tekstów Josepha Ratzingera/Benedykta XVI dołączone będą do kolejnego numeru „Gościa Niedzielnego”.
- Oburzenie na cierpienie, które nam się dzisiaj wpaja i które podaje się za wybawienie, nie kładzie kresu cierpieniu, lecz w istocie sprawia, że staje się ono nie do zniesienia. Również wiara nie kładzie kresu cierpieniu, ale uzdalnia człowieka do znoszenia go i pomagania w tym innym. Człowiek nie potrzebuje nauczycieli oburzenia (to potrafi sam), ale nauczycieli przemiany odkrywających radość w głębinach cierpienia i otwierających przed nim prawdziwe szczęście tam, gdzie kończy się dobre samopoczucie”. Dlatego też wiara chrześcijańska, wiara prawdziwa „służy do tego, aby człowiekowi pomagać żyć, cieszyć się, ale i cierpieć” - pisze ks. prof. Szymik, cytując Benedykta XVI.
A oto fragmenty innych tekstów z tego samego numeru GN:
Gorzkie zwycięstwo [Andrzej Grajewski]
Gdyby nie postawa Kościołów chrześcijańskich na Ukrainie, wydarzenia w Kijowie mogłyby zakończyć się katastrofą nie tylko dla tego kraju. Teraz najważniejsze jest pytanie, czy ofiara blisko stu obrońców Majdanu, którzy polegli w czasie walk w stolicy Ukrainy, nie zostanie zmarnowana.
Do historii Kościoła przejdzie zachowanie kapłanów katolickich, greckokatolickich i prawosławnych w czasie najbardziej krwawych zajść w Kijowie. Ostatnim, który razem z szefem służby medycznej Majdanu opuścił palący się budynek Prospiłek (związków zawodowych) ok. 3 nad ranem w środę 19 lutego, był greckokatolicki ks. Ołeksandr Dorykevych, który do ostatniej chwili pomagał przy ewakuacji chorych i rannych. Tuż przed opuszczeniem budynku próbował jeszcze, razem z grupą ludzi z Samoobrony, dostać się na IX piętro, gdzie ogień odciął kilka osób. Pracuje w duszpasterstwie emigracji w Hiszpanii, ale przyjechał na Majdan, aby wspierać swoich rodaków. Zarówno we wtorek, jak i w czarny czwartek, kiedy ofiar było najwięcej, pod kulami snajperów księża katoliccy, greckokatoliccy oraz prawosławni modlili się, nieśli otuchę oraz posługę sakramentalną.
Czułem zapach śmierci [Jakub Szymczuk]
Widok człowieka, który jeszcze przed chwilą żył, a teraz leży obok ciebie, bo dostał w głowę z karabinu snajperskiego, uzbrojonego w pociski przeciwpancerne, jest przerażający. Zastanawiałem się, czy po tym wszystkim, co widziałem, będę mógł kiedykolwiek spać... – pisze fotoreporter „Gościa Niedzielnego”, który znajdował się w samym środku tragicznych wydarzeń na Majdanie.
Dzwoni kolega. Krzyczy, że na Instytuckiej jest rzeź. Nie ma czasu. Biegnę, przepychając się między ludźmi. Widzę uciekającego fotoreportera. Krzyczy, że tam jest wojna, żebym uciekał. Zacząłem się modlić i biec do przodu. Okazało się, że już od godziny trwa bitwa. Im bliżej górnej barykady na Instytuckiej, tym więcej krwi. Słyszę strzały, krzyki, płacz. Grupa medyków bez cienia nadziei na twarzach reanimuje zakrwawionego mężczyznę. Walczą, pomimo wszystko. Jeden ma łzy w oczach. Drugi uciska klatkę piersiową, stara się robić sztuczne oddychanie. Ktoś go siłą odciąga. To koniec. Staruszek nie żyje. „Boże, gdzie ja jestem?!”, zdążyłem pomyśleć. Nie było czasu na szukanie odpowiedzi. Robiłem zdjęcia i jednocześnie modliłem się za duszę tego człowieka.
Światło dla wszystkich [rozmowa Joanny Bątkiewicz-Brożek z rodzicami Chiary Luce Badano]
Rodzice beatyfikowanej w 2010 r. młodej Włoszki, zmarłej na raka, opowiadają m.in. o „piękne rzeczach, które ich córka robi z nieba”.
Maria Teresa Badano, mówi, że pierwsza historia dotyczy matki pięciorga dzieci:
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.