Ludzie wpadają w nałogi i staczają się na samo dno, kiedy tracą sens życia. Czy jest ktoś, kto potrafi go przywrócić?
Osoby mające problem z uzależnieniem, które pragną przystąpić do wspólnoty, uczestniczą w tak zwanych kolokwiach wstępnych. Jest to okres, w którym chłopak lub dziewczyna poznają styl życia wspólnoty oraz zastanawia się nad swoją wolą przemiany. Ten czas pomaga w zjednoczeniu rodziny oraz przygotowaniu do życia we wspólnocie. Po odbyciu kilku takich spotkań dana osoba zostaje zaproszona do spędzenia kilku dni (od rana do wieczora) w jednym z domów wspólnoty, aby poznać, jak wygląda dzień powszedni. Jeżeli po takim doświadczeniu nadal podtrzymuje swoje postanowienie i wydaje się, że jest na siłach, by mu podołać, zostaje przyjęta. Marcin został przyjęty do wspólnoty późną wiosną. Odwoziła go cała rodzina. Wszyscy do dziś bardzo to przeżywają. Tym bardziej że zgodnie z zasadami wspólnoty przez pierwsze kilka miesięcy nowy członek nie może kontaktować się ze światem zewnętrznym, nie dzwoni, nie pisze listów. – Bardzo trudno zerwać tak nagle kontakt z dzieckiem – mówi wzruszony ojciec. – Jednak jestem gotów nie widzieć syna i 10 lat, ale mieć świadomość, że jest szczęśliwy i żyje, niż widzieć go codziennie zaćpanego.
Przemiana rodziny
Wspólnota pomaga również rodzinom, które dźwigają krzyż dziecka narkomana. Państwo Koperscy, choć ich syn od kilku miesięcy jest już we wspólnocie, nadal regularnie jeżdżą na kolokwia i spotkania dla rodziców. Jak sami mówią, „ładują tam akumulatory”. Spotykają innych rodziców, mających dziecko we wspólnocie.
Nawzajem dzielą się swoim doświadczeniem nawrócenia i służą pomocą nowo przybyłym rodzinom. Krzyż dziecka narkomana staje się często motywem refleksji, głębokiej przemiany i odzyskania pokoju i jedności w rodzinie. – Tak, nasze życie zmieniło się – przyznaje mama Marcina. – Myślę, że zaczęliśmy bardziej dojrzewać w naszym rodzicielstwie. Sami uczymy się również prostej wiary od tych chłopców. – Zdecydowaliśmy się opowiedzieć naszą historię, by inni rodzice wiedzieli, że jeżeli ich dziecko znajdzie się w podobnej sytuacji, mogą o nie zawalczyć – mówi pan Zdzisław. – Żeby mieli świadomość, że jest wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji. – Zauważyłam, że u niektórych rodziców pojawia się strach przed tym, że ich dziecko może być narkomanem – zauważa pani Dorota. – Może nawet coś podejrzewają, widzą, że z ich dzieckiem jest coś nie tak, ale boją się, że odkryją problem, z którym nie będą umieli sobie poradzić. To błąd, bo takie zaniechanie może kosztować życie dziecka.
Niestety zauważam, że podobną taktykę bagatelizowania problemu narkomanii przyjmują niektóre szkoły, mówiąc: „nas to nie dotyczy”. Pomagamy własnemu dziecku i chętnie pomożemy innym, którzy mają podobny problem. W ostatnich dniach dzięki staraniom państwa Koperskich i ks. Pawła Łabudy do Bielawy przyjechało kilku chłopców ze Wspólnoty Cenacolo i przez cały dzień na różnych spotkaniach dawali świadectwa, jak Jezus uratował ich życie. – Od kilku lat pracuję z młodzieżą, ale nie widziałem, by ktoś wcześniej tak mocno do nich dotarł, jak ci chłopcy z Cenacolo – mówi ks. Łabuda. – Zobaczyłem, że ta młodzież jest autentycznie poruszona ich świadectwem życia. Godziny katechez nie dadzą takiego efektu, jak kontakt z człowiekiem, który mówi: „To Jezus dał sens mojemu życiu”. To były bardzo ważne spotkania, dlatego mam nadzieję, że wkrótce uda się zorganizować następne – i to nie tylko w Bielawie, ale również w innych miejscowościach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.