Chcesz żyć, to płać! W Egipcie nałożono specjalny podatek na koptyjskich chrześcijan.
Z Egiptu nadal nadchodzą informacje o prześladowaniach chrześcijan. Uwaga mediów koncentruje się na sytuacji w Kairze, gdzie dochodzi do starć zwolenników obalonego prezydenta Mursiego z siłami rządowymi, tymczasem w wielu rejonach Egiptu nadal rządzą przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego. Tam gdzie dominują, nie zaprzestali działań na rzecz islamizacji kraju. Przykładem jest sytuacja w mieście Dalga ( prowincja Minya w południowym Egipcie), gdzie żyje liczna wspólnota ponad 20 tys. chrześcijan. Islamscy bojówkarze spalili tam klasztor oraz zażądali od całej wspólnoty chrześcijańskiej płacenia podatku tzw. dżizji. Wysokość podatku ustalili na poziomie 20 do 50 euro dziennie w zależności od stanu zamożności poszczególnej rodziny.
Dżizja to wywodzący się z prawa koranicznego podatek pogłówny. Nakładany był na innowierców na terenach opanowanych przez muzułmanów. Dżizję płaciły albo poszczególne rodziny, a jeśli wspólnota innowierców była liczniejsza, płacona była kolektywnie przez całą społeczność. W zamian muzułmańska większość zapewniała im bezpieczeństwo. Innowiercy w krajach islamskich musieli także płacić charadż - specjalny podatek gruntowy od ziemi, która była ich własnością. Formalnie żądania Bractwa Muzułmańskiego nie maja żadnego oparcia w prawie, ale praktyka zmuszania chrześcijan do płacenia dżizji, zresztą nie tylko w Egipcie, jest częsta w wielu krajach islamskich. Chrześcijanie z Dalgi obawiają się, że jeśli nie zapłacą, będą atakowani przez islamskie bojówki. W ostatnim tygodniu z miasta uciekło już ponad 40 rodzin chrześcijańskich. Władze w Kairze zapewniają wprawdzie, że przyślą do miasta siły porządkowe, ale faktycznie nadal władzę sprawują tam bojówki Bractwa Muzułmańskiego.
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.