Waga ciężka z odsetkami

- Okiem bankowca mogę stwierdzić, że teologia to dobra lokata na życie. Takie oprocentowanie jest na pewno bezkonkurencyjne na rynku - mówi z uśmiechem Ewelina Jędrzejek.


Reklama

W tym roku mija 25 lat istnienia diecezjalnej uczelni teologicznej. Dla jednych to droga do zostania katechetą, dla innych – drugi kierunek. Co motywuje jednych i drugich?


Teologiczne 
małżeństwo


Ona pochodzi z Kożuchowa, on – z Wężysk k. Krosna Odrzańskiego. Ona pracuje w banku, a on jest strażakiem. Ona jest absolwentką ekonomii, a on – wychowania fizycznego. Oboje z pasji studiowali teologię w Instytucie Filozoficzno-Teologicznym im. Edyty Stein w Zielonej Górze. Te studia dały im coś znacznie więcej niż tylko tytuł magistra teologii.


– Właśnie rozpocząłem trzeci rok studiów. Ewelina była nową studentką, nieustannie uśmiechniętą, koleżeńską, a przy tym wyjątkowo piękną. Nie sposób było nie chcieć jej poznać – śmieje się pan Mariusz. 
– Poznaliśmy się przed zajęciami z języka włoskiego. Jako starszy kolega z roku troszczył się o mnie i tak pozostało. A dokładnie rok temu uroczyście obiecaliśmy sobie, że będziemy się troszczyć o siebie do końca życia – dorzuca pani Ewelina, już Jędrzejek.
 

Na decyzję o studiowaniu teologii u kożuchowianki złożyło się kilka przyczyn. – Dość wcześnie zaczęłam się interesować religią. Ten przedmiot należał do moich ulubionych lekcji w szkole – opowiada Ewelina. – Często okazją do szukania odpowiedzi na pytania związane z kwestią wiary były rozmowy z rówieśnikami, zwłaszcza z tymi określającymi się mianem „katolików niepraktykujących”. Trudno mi było zrozumieć, że ktoś może traktować Kościół jak zwykłą instytucję, oni z kolei nie potrafili zrozumieć, że Kościół nie jest dla mnie tylko tłumem zgromadzonych ludzi i że nie wyobrażam sobie niedzieli bez Mszy św. Coraz bardziej uświadamiałam sobie, że próba odpowiedzi na pytania o chrześcijaństwo wymaga znajomości szeregu problemów będących przedmiotem teologii.


Natomiast u Mariusza motywacja do studiowania teologii była związana z domem rodzinnym. Dorastał w tradycyjnej katolickiej rodzinie, gdzie codzienna modlitwa oraz niedzielna Msza św. były wydarzeniami najważniejszymi. – Dość szybko, bo zaraz po przystąpieniu do Pierwszej Komunii Świętej, zostałem ministrantem. Z każdym kolejnym rokiem moja religijna świadomość pogłębiała się, na co niewątpliwie wpływ miały rozmowy z moimi rodzicami na temat Boga i Kościoła. Po zdanych egzaminach do szkoły średniej dostałem od swojego ojca pierwszą poważną książkę o tematyce religijnej – „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis, która stała się początkiem szerszego patrzenia na religijność – wspomina M. Jędrzejek.


Teologia wagi ciężkiej


Na pierwszym i drugim roku studiów pana Mariusza szczególnie interesowały zajęcia z historii filozofii, logiki oraz metafizyki. – Wiele rzeczy nie rozumiałem i były dla mnie obce, wstydziłem się ciągle dopytywać, więc wracałem do domu z myślą, by jak najszybciej doczytać i zrozumieć, o co tym wszystkim filozofom chodziło. Na kolejne zajęcia wracałem pewniejszy i z większą odwagą brałem udział w zajęciach – wyjaśnia. – Na trzecim roku najważniejsza była historia Kościoła i zajęcia z początków chrześcijaństwa. Kiedy dotarło do mnie, że ludzie nierzadko ginęli za wiarę i słowa, które ja dziś wypowiadam bezmyślnie tylko dlatego, że się ich kiedyś nauczyłem, spowodowało to we mnie zmianę. Zacząłem być wyjątkowo skupiony na każdym słowie odczytywanym podczas Eucharystii – dodaje. Natomiast czwarty i piąty rok zdominowała dogmatyka. – Wszystkie wcześniejsze lata to były solidne fundamenty, by zająć się, jak mówiłem do swoich kolegów, teologią wagi ciężkiej – tłumaczy pan Mariusz.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama