Można załamać ręce, zapoznając się z „pogłębioną publicystyką” polskich mediów na temat tego, czym jest i jaki jest Kościół.
Wynika z tych tekstów obraz mniej więcej taki, że w Kościele nie szanuje się wolności słowa, a przełożony może niepokornego podwładnego zdjąć ze stanowiska i w dodatku nie liczy się ze zdaniem wiernych, którzy swojego księdza bardzo chcą zatrzymać przy sobie.
Inny materiał przedstawia Kościół jako współwinnego ludobójstwa w Rwandzie. Niedawno red. Andrzej Grajewski tłumaczył, jakie przekłamania znalazły się w tekście Newsweeka na temat abp Hosera i jego związków z tym afrykańskim państwem. Dziś czytam, że nie tylko abp. Hoser w sprawie Rwandy milczy i że sporą część odpowiedzialności za wymordowanie tysięcy Tutsi ponosi tamtejszy Kościół katolicki.
Tego typu materiały można znaleźć w sieci i nie tylko. Czasem pojawia się tylko światełko w tunelu, kiedy media piszą o papieżu Franciszku, który jest – ich zdaniem – tak różny od całej reszty i który by pewnie to wszystko dużo lepiej urządził. Niestety, dużo lepiej w tym przypadku znaczy tak, jakby tego chcieli autorzy krytycznych publikacji na temat Kościoła. Ja bym wcale nie był taki pewny, że papież Franciszek tańczyłby, jak mu zagrają dziennikarze i publicyści. Sam on zresztą daje wciąż dowody, że nie zgadza się na jakiekolwiek szufladkowanie jego osoby.
Ale mniejsza o papieża. Dla równowagi ducha przeglądam informacje o tym, co dobrego Kościół robi teraz – w czasie wakacji – i wyłania mi się trochę inny obraz tej wspólnoty. Po pierwsze – w letnim sezonie z różnych zakątków polski ciągną pielgrzymki nie tylko na Jasną Górę, ale także do wielu mniejszych sanktuariów. Na przykład konna pielgrzymka do Barda (wyruszyła z diecezji opolskiej), pielgrzymka paralotniarzy do Skrzatusza (diecezja koszalińsko-kołobrzeska), rowerowa pielgrzymka ze Skrzatusza na Jasną Górę, pielgrzymka rodzin z małymi dziećmi na Górę św. Anny, pielgrzymka rodzin do sanktuarium na Świętym Krzyżu (diec. Sandomierska)... Można by tak naprawdę długo.
Druga rzecz – Kościół katolicki organizuje w tym czasie wyjazdy letnie dla dzieci, których rodzice nie mają dość pieniędzy, by wysłać swoje pociechy na wakacje poza domem. Niedawno pisali o tym chociażby dziennikarze Gościa Gdańskiego. Tylko z tamtej archidiecezji 800 dzieci mogło wyjechać na wczasy dzięki Caritas. A podobnych inicjatyw jest dużo, dużo więcej.
Wakacje to także czas formacji wielkich rzesz młodzieży i dorosłych, którzy wyruszają na rekolekcje oazowe i nie tylko.
Również latem organizowane są przy wsparciu Kościoła festiwale i spotkania, podczas których młodzież nie tylko poznaje lepiej swoją wiarę, ale także może rozwijać swoje talenty. Niedawno taki festiwal zakończył się w Płocku. Wzięło w nim udział kilka tysięcy osób. Nasi dziennikarze relacjonowali to wydarzenie krok po kroku w serwisie plock.gosc.pl.
Gdyby nie oni, pewnie nawet bym się nie dowiedział, że coś takiego miało miejsce. Mediów zwyczajnie nie interesuje taka zwyczajna, bardzo dobra robota. Pewnie gdyby kogoś tam zgwałcono, albo ktoś inny by został odwieziony do szpitala w wyniku przedawkowania narkotyków to by był dopiero news.
Jakoś tak jest z informacjami, które są rozpowszechniane na temat Kościoła katolickiego. Mnie tylko zastanawia, czy ich autorzy zastanawiają się, czyja praca lepiej służy społeczeństwu: ich czy Kościoła. Kościoła, który wychowuje młodzież i uczy szacunku do drugiego człowieka – nawet tego, który się jeszcze nie urodził. Kościoła, który przekonuje, że związek kobiety i mężczyzny jest święty i nie można go ot tak sobie zakończyć, po czym zacząć nowy. W Kościele mówi się o tym, że człowiek musi być zawsze odpowiedzialny za swoje czyny i kiedyś (prędzej czy później) będzie musiał wziąć na siebie ich konsekwencje.
Lato to czas, kiedy w atmosferze wypoczynku, ale też modlitewnego zamyślenia wiele osób właśnie takie tematy rozważa pod opieką księży, osób konsekrowanych i świeckich animatorów. Jestem przekonany, wierzę głęboko, że ta ich praca przyniesie dużo lepsze owoce niż awantura medialna o tego czy innego księdza. Sądzę, że ludzie Kościoła właśnie teraz (ale nie tylko) troszczą się o to, by raczej w świecie panowała zgoda i tolerancja niż ksenofobia czy uprzedzenia rasowe. Każdemu zdarzają się błędy, każdy się potyka, ludzie Kościoła też, co pokazuje historia bardziej lub mniej odległa. Ale grubą niesprawiedliwością jest takie kreowanie tych błędów, jakby to tylko one charakteryzowały każdego członka wspólnoty wierzących.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).