Światło, które pochodzi z wiary nie oddala nas od rzeczywistości, ale pozwala nam pojąć jej najgłębsze znaczenie, odkryć, jak bardzo Bóg kocha ten świat i wciąż kieruje go ku sobie - to jak podkreśla prefekt Kongregacji Nauki Wiary abp Gerhard L. Müller główne przesłanie zaprezentowanej dziś w Watykanie i w Warszawie encykliki "Lumen fidei".
W pierwszej części, od wiary Abrahama, człowieka, który w głosie Boga „rozpoznaje on głębokie wezwanie, od zawsze wpisane w jego wnętrzu” (nr 11), przechodzi się do wiary ludu Izraela. Historia wiary Izraela, w swoim czasie, jest ciągłym przejściem od „pokusy niewiary” (nr 13) i czci bożków, „dzieła rąk ludzkich”, aż do wyznania „dobrodziejstw otrzymanych od Boga i stopniowego spełniania się Jego obietnic” (nr 12). Aż do historii Jezusa, kompendium zbawienia, w którym wszystkie linie historii Izraela skupiają się i koncentrują.
Z Jezusem możemy mówić ostatecznie, że „poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4, 16), dlatego, że jest On „pełnym objawieniem wiarygodności Boga” (nr 15). Z Nim wiara osiąga swoją pełnię. Ona zaprasza nas do poznania, że Bóg nie pozostał daleko na wysokościach swojego nieba, ale pozwolił i wciąż pozwala spotykać siebie w Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał, i jest obecnym wśród nas.
Idąc za Jezusem, całe istnienie człowieka ulega zmianie dzięki wierze. Owo „ja”, owa osobowość wierzącego, otwierając się na pierwotną miłość, ofiarowaną w wierze (por. nr 21), poszerza się i „staje się życiem kościelnym” (nr 22). Otwierając nas na komunię z braćmi i siostrami, wiara nie sprowadza nikogo „do zwykłego elementu wielkiego mechanizmu” (nr 22), ale pozwala na to, że „każdy zyskuje do końca własne życie” (nr 22). „Dla przemienionego w ten sposób człowieka otwiera się nowy sposób widzenia” (nr 22), i wiara staje się autentycznym „światłem”, która wzywa, wciąż na nowo, do przemiany przez to Boże wezwanie.
W drugiej części, Encyklika podejmuje z mocą zagadnienie prawdy jako problemu, który znajduje się „w centrum wiary” (nr 23). Wiara dotyczy także poznania rzeczywistości, jest wydarzeniem poznawczym: „bez prawdy nie zbawia… pozostaje piękną baśnią… albo sprowadza się do pięknego uczucia” (nr 24).
Pytanie o wiarę i czynny obowiązek poszukiwania wiary nie mogą być mylne, tak jak nie można usunąć a priori wkładu danego przez główne tradycje religijne w poszukiwanie prawdy, zwłaszcza wielkich prawd istnienia ludzkiego.
Jaki jest udział, który w tym kontekście ofiaruje wiara w Jezusa Chrystusa? Wiara, otwierając nas na miłość, która pochodzi od Boga, przemienia nasz sposób widzenia rzeczy „w miarę jak jest związana z miłością, bowiem miłość wnosi światło” (nr 26). Także jeśli współczesnemu człowiekowi nie wydaje się, że zagadnienie miłości jest związane z prawdą – dlatego, że miłość jest dziś usunięta w sferę sentymentów – „nie można rozdzielać miłości i prawdy” (nr 27).
Miłość jest autentyczna, gdy związuje nas z prawdą, a ta sama prawda przyciąga nas do siebie z mocą miłości. „To odkrycie miłości jako źródła poznania, stanowiące pierwotne doświadczenie każdego człowieka, znajduje autorytatywny wyraz w biblijnym pojmowaniu wiary” (nr 28) i jest jednym z piękniejszych i ważniejszych przesłań tej Encykliki.
Przez fakt, że wiara odnosi się do poznania i jest związana z prawdą, Tomasz z Akwinu mógł mówić o oculata fides, o wierze jako wydarzeniu, które dotyczy „widzenia” (por. nr 30). Wiara dotyczy nie tylko słuchania, ponieważ jest ona także „drogą widzenia” (nr 30), które szuka i poznaje prawdę; to droga na której „wiara i rozum wzajemnie się umacniają” (nr 32). Z drugiej strony już Augustyn z Hippony „odkrył, że wszystkie rzeczy mają swoją przejrzystość” i mogą „odzwierciedlać dobroć Boga, Dobro” (nr 33). Wiara pomaga nam zatem dosięgnąć głębokość samych fundamentów rzeczywistości.
W tym sensie, można rozumieć, na jakim poziomie światło wiary jest w stanie „rozjaśnić pytania o prawdę, zadawane przez nasze czasy” (nr 34), to znaczy wielkie pytania, które rodzą się w ludzkim sercu wobec całej rzeczywistości, tak wobec jej piękna, jak też wobec jej dramatów. I dlatego prawda, do której prowadzi nas wiara, jest związana z miłością i pochodzi od miłości, nie jest prawdą, której trzeba się obawiać, dlatego że ona nie narzuca się z przemocą, ale dąży, by dogłębnie przekonać, fortiter ac suaviter zarazem.
Oto dlaczego Encyklika nie obawia się stwierdzić, że „wiara poszerza horyzonty rozumu, by lepiej oświecić świat odsłaniający się” (nr 34), tak przed badaniami naukowymi, jak przed poszukiwaniami każdego człowieka szczerze religijnego. Właśnie wiara objawia nam, że kto wyrusza w drogę, by szukać prawdy i dobra „już zbliża się do Boga” i jest „wspierany Jego pomocą” (nr 35) także wtedy, gdy o tym nie wie.
Nie jest moją intencją streszczać trzecią i czwartą część Encykliki, ale chciałbym tylko zwrócić uwagę, w krótkim czasie mi danym, na niektóre punkty, które moim zdaniem, są szczególnie ważne. Przede wszystkim chciałbym podkreślić samo miejsce pochodzenia wiary, która to, jeśli jest rzeczywiście wydarzeniem dotykającym osobę w samej jej głębi, nie pozostawia mojego „ja” w odizolowaniu i w prywatnym „sam na sam” z Bogiem. Ona, rzeczywiście, „rodzi się ze spotkania, do którego dochodzi w historii” (nr 38) i „przekazywana jest, można powiedzieć, od osoby do osoby, podobnie jak płomień zapala się od innego płomienia” (nr 37).
Mają być podmiotem, a nie tylko odbiorcą duszpasterstwa rodzin - powiedział papież.
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.