Odkupiciel, który jest Miłością, zapala w nas światło wiary. Pierwsze refleksje po lekturze encykliki Lumen fidei.
Początek każdego pontyfikatu naznaczony jest oczekiwaniem na pierwszą encyklikę. Nikogo to nie dziwi, gdyż z reguły w tym dokumencie odnajdujemy papieski program, jak mawiają specjaliści – najważniejsze idee, na których zamierza się skupić kolejny następca świętego Piotra. W przypadku Franciszka to oczekiwanie było jeszcze bardziej intensywne z dwóch powodów. Styl, jaki przyjął od pierwszych chwil posługiwania Kościołowi daleko wybiega poza przyjęte schematy i wzbudza zainteresowanie nie tylko w mediach. Po drugie od pewnego czasu wiadomo, czego obecny papież nie ukrywa, pierwszy szkic encykliki wyszedł spod pióra Benedykta XVI. Zatem chyba po raz pierwszy w historii Kościoła mamy dokument na cztery ręce.
Ostatnia uwaga sygnalizuje pewne niebezpieczeństwo. Można przypuszczać, że spora grupa komentatorów, zamiast skupić się na zawartym w encyklice przesłaniu, zacznie szatkować tekst na kawałki, próbując przypisać je obecnemu lub poprzedniemu papieżowi. Tymczasem już sam tytuł wskazuje na pewną kontynuację i związek zarówno z Benedyktem XVI, ale i z błogosławionym Janem Pawłem. W tym sensie można ją postrzegać nie tylko jako kolejną część tryptyku: miłość, nadzieja, wiara. Jest też inna możliwość. Bł. Jan Paweł – Redemptor hominis; Benedykt XVI – Deus caritas est; Franciszek – Lumen Fidei. Odkupiciel, który jest Miłością, zapala w nas światło wiary.
„Skąd pochodzi – pyta biskup Rzymu – jej potężne światło, pozwalające oświecić drogę udanego i bogatego w owoce życia?” Światłem jest Miłość, zdolna wejść w śmierć, aby nas zbawić. „Wiara chrześcijańska jest wiarą w Miłość pełną, w jej skuteczną moc, w jej zdolność przemieniania świata i wyjaśniania czasu: Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam (1 J 4,16). W miłości Bożej, objawionej w Jezusie, wiara dostrzega fundament, na którym opiera się rzeczywistość i jej ostateczne objawienie” (p.15).
Powyższy cytat jest oczywiście wielkim skrótem. Przebiegamy w pierwszej lekturze przez głębokie, biblijne i patrystyczne analizy, i oto dochodzimy do miejsca w moim osobistym odczuciu jednego z najpiękniejszych i zarazem najbardziej wzruszających w encyklice. Po rozważaniach o wierze rozumianej jako słuchanie i patrzenie, papież dochodzi do tego, co święty Jan nazywa dotykaniem i interpretuje ten gest w perspektywie spotkania Jezusa z kobietą cierpiącą na krwotok. Warto zatrzymać się nad tym fragmentem. „Przez swoje Wcielenie i przyjście do nas Jezus dotknął nas, i dotyka również dzisiaj przez swoje sakramenty. W ten sposób, przemieniając nasze serce, pozwolił nam i nadal pozwala rozpoznać Go i wyznawać jako Syna Bożego. Dzięki wierze także i my możemy Go dotknąć i otrzymać moc jego łaski. Św. Augustyn, komentując fragment o kobiecie cierpiącej na krwotok i dotykającej Jezusa, aby ją uzdrowił (por. Łk 8,45-46), stwierdza: ‘Wiara to dotykanie sercem’. Tłum ciśnie się wokół Niego, ale nie dotyka Go osobowym dotknięciem wiary, uznającym Jego tajemnicę, to że jest Synem objawiającym Ojca. Dopiero kiedy zostaniemy upodobnieni do Jezusa, otrzymujemy właściwe oczy, aby Go zobaczyć” (p. 31).
Zauważyliśmy na początku, że pierwsza encyklika jest programem biskupa Rzymu. Jakie stwierdzenie można uznać za syntezę tego programu? Wydaje się, że jest nią ten fragment wstępu: „Dlatego pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask” (p.4). Choć zadanie to Franciszek wyznacza posługując się językiem poetyckim i w pewnym sensie emocjonalnym, nie znaczy, że proponuje drogę łatwą i na skróty. Przeciwnie. Z całą mocą podkreśla, że „wiara nie jest ucieczką dla ludzi mało odważnych, lecz poszerzaniem przestrzeni życia. Pozwala ona odkryć wielkie wezwanie, powołanie do miłości, i daje pewność, że ta miłość jest godna zaufania, że warto się jej powierzyć, ponieważ jej fundamentem jest wierność Boga, mocniejsza od wszystkich naszych słabości” (p.53).
Kończąc refleksje, jakie nasuwają się po pierwszej lekturze encykliki Lumen Fidei, nie proponuję żadnego podsumowania. Z prostego powodu. Za wcześnie. Tym bardziej, że z konieczności pobieżna lektura dokumentu nie wychwyci wszystkich jego niuansów i całej głębi. Dlatego zamiast wniosku jeszcze jeden cytat na zachętę. Nie tylko do wytrwałej lektury. „Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść” (p.57).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.