Przeżyłam detox duchowy

O ewangelizacji, uzdrowieniu międzypokoleniowym i Bogu, który tuli do piersi, z Agnieszką Kilińską rozmawia Monika Augustyniak.

Reklama

Potem jeszcze raz się nawróciłaś?

Tak. Po jakimś czasie poczułam, że złapałam Pana Boga za nogi. Poznałam chłopaka. Byliśmy parą kilka lat, ale – z powodu młodego wieku – decyzję o zaręczynach i ślubie odkładaliśmy na później. Poczuliśmy się zbyt pewnie i przestaliśmy dbać o naszą czystość. Najpierw jakoś staraliśmy się o nią walczyć, ale szarpaliśmy się sami, bez Boga, i przegrywaliśmy. W każdym razie relacja zaczęła się psuć i kiedy ostatecznie zerwaliśmy ze sobą, zostałam z ogromną raną w sercu. Miesiąc po rozstaniu zobaczyłam mojego byłego z inną. Wypłakałam się przyjaciółce, która jechała na weekend na kurs „Filip”. Wykonała telefon i mnie także zapisała. To nie był pierwszy kurs „Filip”, na którym byłam. Co więcej, ja już wtedy prowadziłam te rekolekcje. Ale tym razem Jezus całkowicie mnie „rozłożył”. Przeżyłam detox duchowy. Moje ciało chorowało razem z duszą. Czułam, jakbym miała wielkiego kaca. Wszystko mnie bolało. Podczas tego weekendu Jezus powiedział: „Zacznijmy od początku”. I rzeczywiście zaczął odbudowywać moją kobiecość, poczucie własnej wartości, dziecięctwo Boże. Wtedy też zaczęło się moje uzdrowienie międzypokoleniowe.

Co konkretnie masz na myśli?

Na mojej rodzinie ciąży grzech aborcji. Niestety, jest on brzemienny w skutkach dla nas wszystkich. To bardzo rzutowało na moje poczucie własnej wartości. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Wiedziałam, że tylko Bóg może to zmienić, i właśnie w takiej intencji pojechałam na rekolekcje ignacjańskie. I tam Bóg dokonał czegoś niezwykłego. Przeżyłam 5 dni na piersi Tatusia, leżakowałam jak bobas w objęciach Ojca. Czułam, że Bóg bierze mnie w ramiona, jak niemowlę, i tuli do siebie. Zobaczyłam, że moje życie nie jest złamane, bo mój początek jest w Bogu. Tu, na ziemi, jest tylko przystanek. Miałam taką fajną medytację, kiedy Bóg pokazał mi, jak bardzo się cieszył, kiedy mnie stworzył. I jak wielka radość była w niebie, kiedy mnie wszystkim pokazał. Aniołowie tak się cieszyli, że aż trzepotali skrzydłami! Poza tym podczas jednej z pierwszych medytacji Jezus skierował do mnie pytanie z Ewangelii: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Ja, oczywiście, zaczęłam opowiadać dokładnie o całej intencji przyjazdu na ćwiczenia duchowe. I znów pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Pytał tak do momentu, aż została jedna moja prośba: „Chcę żyć! Chcę żyć pełnią życia!”.

Tego samego dnia na spacerze dotarły do mnie słowa: „Chcę, żyj! Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, żebyś żyła i miała życie we Mnie. Zanim świat powstał, ty żyłaś we Mnie”. To był przełom. Wróciłam do domu jako inny człowiek. Odkryłam nową jakość życia. I dziś wiem, że Jezus jest dla mnie najważniejszy i tylko w Nim jest moje życie. Bez Niego schnę i jestem głodna. I ufam Jezusowi. Wiem, że ma moje życie w swoich rękach i ma dla mnie piękny plan. Z Nim nie wiem, co to samotność.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7