Boży pomysł na niebo zapiera dech w piersiach. Jezus przepasze się i… będzie nam usługiwał.
Dokładnie cztery lata temu w pierwszych dniach marca zapukałem po raz pierwszy do potężnej bazyliki św. Sabiny. Pamiętam, że nad Rzymem rozpętała się burza. Przyszła nieoczekiwanie. Wieczne Miasto stało się wietrznym miastem. Tonące w zieleni wzgórze Awentynu w ciągu chwili zostało zalane strumieniami deszczu. W pustej bazylice podszedłem do miejsca, gdzie przed wiekami na posadzce leżał nocami św. Dominik. Wedle tradycji rozwścieczony diabeł miał cisnąć w niego czarną bryłą bazaltu. Chybił. Głaz roztrzaskał tablicę, na której leżał Święty. Czarny kamień można do dziś oglądać przy wejściu do świątyni. Dominik przez cały dzień chodził po mieście i rozmawiał z ludźmi, ale gdy zapadł zmrok, bracia widzieli, jak zamykał się w kościele, kładł krzyżem na posadzce i płakał: „Boże, co się stanie z grzesznikami?” Dominikanie zrodzili się właśnie z tego krzyku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.