Szkoda, że statystyczna niedziela nie wypada w środę. Popielcową. Ale by się wskaźniki podniosły!
Każdy proboszcz przyzna, że najwięcej wtedy ludzi w kościele. Może nawet podwójnie niż w niedzielę. Księża pracowicie znaczą parafian popiołem, mrucząc „Pamiętaj, człowiecze, że jesteś prochem i w proch się obrócisz”. Albo „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Obyczaj stary, starszy niż chrześcijaństwo, czego ślady mamy w Starym Testamencie. Dlaczego takiej rzeszy wiernych nie przyciąga rozdawanie Komunii? Czy tylko dlatego, że Komunię rozdajemy codziennie, a popiołem sypiemy raz w roku? Może ludzie wyczuwają tę różnicę istotną – Komunia to Bóg sam, osobiście. Popiół – tylko znak, ludzki, ziemski znak. Łatwiej się do znaku zbliżyć, niż Boga przyjąć. Z tego wynika także siła wymagań i zobowiązań. Mniejsza, łatwiejsza wobec popiołu. Większe wymagania i trudniejsze zobowiązania rodzi obecność Boga. Wszelako dobrze, że jest ów znak popiołu. Wyrazisty znak.
Posypałbym popiołem wszystkich. Nie tylko tych, którzy we środę sami przyszli. Poszedłbym z popiołem wszędzie. Do sejmu i senatu także. Do urzędów państwowych i samorządowych. Do urzędów kościelnych i ośrodków charytatywnych. Do szpitali i szkół. Gdy tak piszę, pamiętaj, Czytelniku, że w Popielec zacząłem posypywanie od siebie samego. Żebym nie zapomniał, kim jestem i czym jestem. Człowiekiem i prochem, który łatwo zdmuchnąć, jeśli będzie świat szpecił. To samo bym chciał przypomnieć wszystkim: Człowiekiem jesteś i prochem jesteś. Proch i popiół – to mniej niż zero. Człowiek – to nieskończoność. Proch niech uważa, by nie brudził świata. Człowiek niech się stara granice świata rozszerzyć aż po niebo. Źle, jeśli mały człowieczek gdzieś tam z głuchej prowincji o tych dwóch wymiarach życia zapomina. Dramat, jeśli nie wiedzą o tym ci, którym troskę o dobro wspólne powierzono. Nie tylko ich dramat, ale tragedia wielu, bardzo wielu ludzi. A nawet kraju i świata. Dlatego we środę rozsypałem część poświęconego popiołu na cztery strony świata. Niech choć symbolicznie Boże wiatry zaniosą jego drobiny wszędzie tam, gdzie nie pamiętają, kim są. Ludźmi i popiołem równocześnie...
Dobrze więc, że w popielcową środę tak wielu po znak popiołu do kościołów przyszło. Nie marudziłbym, że wtedy są, a w niedzielę to ich na ogół nie ma. Jeśli przyszli szukać popiołu, to znaczy, że drzemie w nich poczucie wielkości i małości naszego grzesznego człowieczeństwa. I jest w nich wiara – nie pytam o jej siłę. Wiara w moc Boga. Wszak do świątyni po popiół poszli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.