Decyzja Papieża nie jest do rozumienia. Ona jest do przyjęcia w duchu wiary.
W ciągu niespełna doby od ogłoszenia decyzji Benedykta XVI o rezygnacji „z posługi Biskupa Rzymu, Następcy Piotra”, w mediach i nie tylko tam zdążono już w związku z tym wydarzeniem wypowiedzieć i napisać tyle bzdur, półprawd, emocjonalnych i bezpodstawnych ocen i osądów, przeinaczeń, manipulacji, fałszywych zdań i pospolitych kłamstw, że starczyłoby tego na kilka lat.
To mnie jednak nie zdziwiło. Zdziwiła mnie natomiast częstotliwość, z jaką komentatorzy, w tym czołowi publicyści uważani za znawców i reprezentantów Kościoła lub wręcz określani jako katoliccy, powtarzają: „Nie rozumiem tej decyzji Benedykta XVI”. Wokół takiego sformułowania budują swoje refleksje i opinie, a nawet czynią je fundamentem prób interpretacji i... objaśniania jej znaczenia dla wspólnoty katolików i całego świata. Nawet nie widzą, że wpadają w pułapkę, którą sami na siebie zastawili.
Rzecz w tym, że decyzja Papieża, moim zdaniem absolutnie heroiczna i motywowana niepojęcie wielką miłością do Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, nie jest do rozumienia. Ona jest do przyjęcia w duchu wiary. Tej wiary, którą wyznajemy co niedzielę, wypowiadając podczas Mszy św. słowa „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Bo to jest decyzja podjęta w rezultacie poczucia ogromnej odpowiedzialności za Kościół i w trosce o jego dobro. Przyszłe dobro.
Myślę, że podjęta przez Benedykta XVI decyzja o rezygnacji z posługi jest nie tylko wstrząsem dla Kościoła katolickiego, ale przede wszystkim jest dla niego, dla nas, którzy wspólnotę Kościoła stanowimy, niezwykłą szansą. Jest niespodziewanym ruchem, który otwiera przed nami całkowicie nowe możliwości. Jest jasnym sygnałem, że pora na wyjście z utartych kolein, na działania nieszablonowe i niekonwencjonalne w pełnieniu misji ewangelizacyjnej. Jest także bezpośrednim, dobitnym przypomnieniem, że dla dobra Kościoła czasem trzeba podjąć niezwykle trudne decyzje o rezygnacji z tego, co znane i dające poczucie bezpieczeństwa.
Zauważyłem, że papieska decyzja w wielu ludziach, zarówno mocno zaangażowanych w życie Kościoła, jak i luźno lub wcale z nim nie związanych, wywołała lęk. Poczucie niepewności. Obawę, że oto coś wydającego się nienaruszalnie trwałym i stabilnym, ulega zachwianiu.
Z pewnością rezygnacja z posługi Benedykta XVI jest dla Kościoła testem, poważną próbą. Zwłaszcza próbą wiary. Przypuszczam, że Papież nie bez powodu zrezygnował z posługi w trakcie Roku Wiary, który sam zainicjował i ogłosił. W kandydującym do Oscara filmie „Życie Pi” pada zdanie: „Nie poznasz siły swej wiary, póki nie zostanie wystawiona na próbę”. Właśnie dostaliśmy nie zapowiadaną wcześniej szansę przekonać się o sile naszej wiary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
"Oczekujemy od osób odpowiedzialnych za podjęte decyzje wyjaśnienia wszystkich wątpliwości".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.