Prymas Galów, kard. Philippe Barbarin jest gotów wyjść na ulice, by wyrazić swój sprzeciw wobec rządowego projektu tzw. małżeństwa dla wszystkich. W dniach 29 stycznia - 10 lutego zajmuje się nim francuskie Zgromadzenie Narodowe.
Projekt zakłada m.in. wpisanie do kodeksu cywilnego definicji małżeństwa w następującym brzmieniu: „Małżeństwo zawierają dwie osoby różnej płci lub tej samej płci”. W ten sposób, bez jakiejkolwiek innej zmiany ustawodawstwa, związki jednopłciowe zyskałyby te same prawa co małżeństwa, w tym prawo do adopcji dzieci. Konsekwentnie też usuwa się z kodeksu słowa: „mąż” i „żona” zastępując je słowem „małżonek”, zaś słowa: „ojciec” i „matka” - słowem „rodzice” bądź „jedno z rodziców”.
W wywiadzie dla tygodnika „Le Point” z 31 stycznia metropolita Lyonu potwierdził swą determinację w demonstrowaniu sprzeciwu wobec rządowego projektu, gdyż „krzyk z 13 stycznia” nie został usłyszany przez władze. Hierarcha nawiązał tu do „wielkiej mobilizacji narodowej” na ulicach Paryża pod nazwą „Manif pour tous” (Manifa dla wszystkich), w której wzięło udział według policji 340 tys., a według organizatorów 800 tys. przeciwników małżeństw jednopłciowych.
Zdaniem kardynała, bez względu na rzeczywistą liczbę demonstrantów, „którą rząd zna”, było to wydarzenie nieporównywalne z żadnym innym od wielu lat. - Te rzesze nie przyjechały bronić swojego wyboru czy interesu, jak było w 1984 r. [gdy demonstrowano przeciwko próbie włączenia szkolnictwa prywatnego, w tym katolickiego, do państwowego systemu edukacji - KAI], ale dobra całego naszego kraju - wskazał prymas. Według niego prezydent François Hollande „dodałby sobie znaczenia”, gdyby powiedział: „Usłyszałem zastrzeżenia wyrażone przez Francuzów, chciałbym, żeby ta reforma miała za sobą szeroki konsens i nie była później przedmiotem kontestacji”.
Kardynał zapowiedział, że wielu ludzi jest gotowych ponownie wyjść na ulice 2 lutego, by „jasno stwierdzić, iż ten projekt ustawy nie jest ani dobrem, ani postępem” i że sam jest gotów do nich dołączyć.
Odnosząc się do treści projektu arcybiskup Lyonu skrytykował przygotowywaną w nim „rewolucję” w kwestii zrodzenia i pochodzenia dziecka. - Nieuchronnie przeszlibyśmy od dziecka-daru do dziecka, które się należy; od dziecka przyjętego, które wie, jakie jest jego pochodzenie, do dziecka-„produktu”, które w większości przypadków nie mogłoby poznać dwojga swoich rodziców - przestrzegł kard. Barbarin. Przyznał, że zdarzają się bolesne sytuacje, gdy historia rodziny zostaje zaburzona przez śmierć jednego z rodziców lub ich rozejście się, jednak czym innym jest „poczynanie dzieci w takiej optyce”.
Ponadto - wskazuje hierarcha - projekt ustawy bezspornie zapowiada rozszerzenie dostępności sztucznego zapłodnienia in vitro dla par złożonych z kobiet i korzystanie z usług matek surogatek. Przyjęcie ustawy o małżeństwach homoseksualnych spowoduje, że „wcześniej czy później zostaną przegłosowane, zalegalizowane i kto wie, czy nie refundowane, techniki wspomaganego rozrodu i usługi surogatek”.
- Stanowczo się temu sprzeciwiam przede wszystkim dlatego, że opowiadam się za tym, by dziecko mogło cieszyć się ojcem i matką. Nie mówię, że ma się do tego prawo, bo wiele dzieci jest go pozbawionych, ale jasne jest, że lepiej jest dla każdego z nich móc wzrastać z rodzicami. Zapytajcie jakiegokolwiek nauczyciela - powie wam, które dzieci w klasie cieszą się pełną rodziną, a które nie mają tego szczęścia - wskazał prymas Galów.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.