Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy z nadzieją. Okazuje się, że śpiący czasem rozum jednak potrafi się obudzić.
O czym dziś w prasie? Wszędzie zauważona została decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie iż „obecność krzyża w miejscu publicznym, np. w Sejmie, nie narusza swobody sumienia” . Nasz Dziennik swój artykuł na ten temat umieszcza na pierwszej stronie i tytułuje „Fiasko szarży na krzyż”. Mnie jednak znacznie ciekawszymi wydają się inne artykuły.
Na przykład Rzeczpospolitej artykuł Janiny Blikowskiej „Klikasz i zamawiasz księdza”. Rzecz o wykorzystywaniu możliwości Internetu w duszpasterstwie. Omówienie pojawiło się w naszym serwisie informacyjnym. Księża na możliwości jakie daje Internet czy esemesy zapatrują się różnie. Niektórzy wolą bardziej tradycyjne formy kontaktu. Być może Internet nie daje możliwości sensownego spotykania się. Wydaje mi się jednak że jeśli chodzi o zwykłe zawiadamianie o tym, co dzieje się w parafii jest niezastąpiony. Same gablotki przed kościołem to dziś za mało.
W tej samej gazecie jeszcze o dwóch tematach dotyczących religii. Tyle że niechrześcijańskich. O święcie Kumbh Maha u hinduistów (można przeczytać też w naszym serwisie religie.wiara.pl) oraz dźihadystach z Mali (także w serwisie info.wiara.pl). Mnie jednak dużo ciekawszym wydał się artykuł Joanny Ćwiek „Polacy mają dość pracy ponad siły”. Wedle badań 73% Polaków w 2012 roku zauważyło, że ich zakres codziennych obowiązków się zwiększył. Pracownicy stali się multifunkcyjni. Jak tu znaleźć czas dla rodziny? Dlatego chętnie zmieniliby pracę. Na taką, która by mniej ich absorbowała. Pracodawcy drżyjcie. Czas wołów roboczych się kończy.
W Gazecie Wyborczej tekst Katarzyny Wiśniewskiej „Na listy się odpowiada”. Rzecz o inicjatywie młodych, by odpowiadać na listy pasterskie episkopatu. I wytykać ich braki czy jeśli jest za co - pochwalić. Wszystko na stronie Odpowiadamy.eu. Wbrew pozorom to nie inicjatywa antykatolicka. „Jesteśmy pod opieką kard. Kazimierza Nycza i mamy jego wsparcie” – twierdzi jeden z inicjatorów pomysłu. Pomysł wydaje mi się bardzo ciekawy. Im więcej ludzi zaangażowanych w Kościół tym przecież lepiej. Zdrowy ferment się przyda.
W tej samej Gazecie Wyborczej Markowi Borowskiemu nie podoba się pomysł zorganizowania w Akademii Obrony Narodowej konferencji pt. „Jan Paweł a problemy bezpieczeństwa”. „Co to są «duchowe podstawy bezpieczeństwa narodowego»” – pyta. „Wiara? Modlitwa? Prośba do Boga o zesłanie klęski na wroga? Wrogowie też się modlą i proszą o to samo” – zauważa. Martwi się też o żołnierzy innych wyznań i ateistów. Zauważa też „Przyklejanie Jana Pawła II do dowolnej inicjatywy w nadziei, że podniesie to jej atrakcyjność sprawia, że postać i dorobek papieża – Polaka w szybkim tempie się banalizuje i staje się przedmiotem ironicznych komentarzy”.
I właściwie tylko jedna z tych uwag wydaje się mocno na wyrost. Obawa o pozycje inaczej wierzących i ateistów. Przecież to tylko konferencja naukowa. Obawa o banalizację nauczania Jana Pawła Wielkiego brzmi już zupełnie sensownie. Bo faktycznie, źle zorganizowana konferencja może tylko nauczanie Jana Pawła II ośmieszyć. Mądrze poprowadzona może jednak nie tylko umocnić autorytet naszego papieża, ale też odpowiedzieć na pytania, które zadaje pan Marek Borowski odnośnie sensu modlitwy o zwycięstwo. Może zabrzmi to mało poważnie, ale wydaje mi się że taka modlitwa zawsze powinna też prowadzić do pytania o zasadność prowadzenia wojny z perspektywy moralnej. A to już nie byle co…
W Dzienniku Gazecie Prawnej ciekawy tekst Sylwii Czubkowskiej i Klary Klinger „Nie jestem piratem, ewangelizuję”. Rzecz o „tajnych kulturalnych”, opisanych w raporcie na temat piractwa komputerowego organizacji Centrum Cyfrowe: Projekt Polska. Autorzy raportu zwrócili uwagę, że ci, którzy dla właścicieli praw autorskich są piratami, de facto często działają jak organizacje działające w ramach misji publicznej. Nie tylko nie zarabiają na cudzym, ale wkładają w upowszechnianie kultury sporo pracy. Np. hobbystycznie tworząc polskie napisy do zagranicznych filmów. Pocieszające, że coraz mocniej do świadomości społecznej zaczęło się przebijać to, o czym w naszym serwisie zapytaj.wiara.pl pisaliśmy od dziesięciu lat: dobra kultury to nie worek kapusty. Podchodzenie do prawa własności intelektualnej identycznie jak do prawa własności do danego przedmiotu jest nonsensem.
Jak widać, używanie rozumu nie u wszystkich zastąpione przez emocje i dzielenie na "swoich" i obcych". Tak trzymać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.