Modlą się, śpiewają i mówią o Bogu. Kilkudziesięciu warmińskich ewangelizatorów przeszło już pierwszy egzamin.
Przed kościołem stoją dwie młode kobiety i z przejęciem dyskutują. Nieopodal na parkingu kolejna grupa osób gestykuluje i rozmawia. Wszyscy ponad godzinę siedzieli wcześniej w kościele. – Kiedy przychodzę na Mszę św. niedzielną, czasem spoglądam na zegarek. Tym razem czas minął bardzo szybko. Po pierwszym dniu rekolekcji opowiedziałam o tym, co się dzieje w naszej parafii, w pracy. Wcześniej nie miałam odwagi, a teraz wszyscy słuchali i nawet zadawali pytania – mówi Joanna.
Tak działo się w pierwszych 15 parafiach, które przeżyły rekolekcje ewangelizacyjne i peregrynację kopii obrazu Matki Bożej Miłosierdzia. Były to: Gietrzwałd, Biesal, Dorotowo, Gryźliny, Butryny, Pluski, Klebark, Bartąg, Wigwałd, Waplewo, Stawiguda, Sząbruk, Klewki, Purda, Jonkowo. Wzruszenie proboszcza Przed rozpoczęciem unikatowej w skali Kościoła w Polsce inicjatywy było wiele obaw. Czy uda się? W ostatnich tygodniach grupy ewangelizatorów zebrały pierwsze doświadczenia.
– Mieliśmy wątpliwości, jak zostanie przyjęta sama forma rekolekcji. Ludzie przyzwyczajeni są do tradycyjnych nabożeństw. A my tu nagle przyjeżdżamy z osobami świeckimi i prowadzimy rozbudowane spotkania. Zaskakujące było to, jak łatwo uczestnicy rekolekcji wchodzili na przykład w śpiew. Pieśni bowiem były współczesne – mówi ks. Piotr Dernowski, prowadzący jedną z grup ewangelizacyjnych. Okazało się, że nawet starsi ludzie nie mieli problemu z podnoszeniem rąk do góry w czasie śpiewu i aktywnym uczestnictwem. Dzięki głoszonym treściom wśród wielu budziła się radość przeżywania spotkań.
Mocnym elementem były świadectwa ludzi świeckich. Księdza się słucha, bo jest księdzem, ale gdy student, małżonek lub nauczycielka zaczyna mówić o Bogu, wtedy pojawia się cisza i większe zainteresowanie. – Po wszystkim wśród osób głoszących Dobrą Nowinę pojawiła się radość. Mieliśmy bowiem świadomość, że nie jedziemy nauczać, lecz dzielić się tym, czym żyjemy. Każdy dzień był ważny, gdyż rekolekcje mają swoją dynamikę. Pięknie było patrzeć na ludzi, którzy otwierają się na miłość Boga i odkrywają, że ich kocha takimi, jacy są. Kulminacją był dzień trzeci, gdy wierni oddawali swoje życie Jezusowi. Wtedy kościół ruszył – mówi ks. Piotr. Okazało się, że obawy przed opinią bliskich, sąsiadów i znajomych zniknęły. Ks. Marek Gbiorczyk, duszpasterz z Gryźlin, powiedział na zakończenie rekolekcji, że nie ma nic bardziej wzruszającego dla proboszcza jak widok klęczących i modlących się parafian.
Rączka na monstrancji
Istotną rolę w rekolekcjach, oprócz kapłanów, odgrywają świeccy. Przejęci i z bijącym sercem podchodzili do mikrofonu i opowiadali o tym, jak Bóg stał się im bliski. Mają już za sobą pierwsze wystąpienia. – Dawałem świadectwo w Orzechowie i Bartągu. Moje świadectwo mówię już od jakiegoś czasu. Stres związany był z obawą, czy dobrze wszystko powiem – zgodnie z wolą Bożą – mówi Bogdan Orzechowski. Każdego dnia rozmawiano także po wszystkim i analizowano dane wypowiedzi, co jest wielką pomocą na przyszłość. Ewangelizacja ma trwać 2,5 roku.
– Kluczem jest osobiste otwarcie się na Boga. I myśmy to widzieli. Na przykład przy błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem każda osoba podchodziła przed monstrancję. Widziałem dziewczynę, która przyszła w wielkim napięciu. Kapłan dotknął jej ręką monstrancji. Rozpłakała się. Długo się z nią modlił. Widziałem też, jak matka przyniosła na rękach swoje dziecko i ono rączką dotknęło monstrancji z Najświętszym Sakramentem – wspomina B. Orzechowski. Wiele osób uczestniczyło w rekolekcjach i peregrynacji kopii obrazu MB Miłosierdzia. A to dopiero początek. Za trzy miesiące kolejne wspólnoty przeżyją ten szczególny czas, ale już dziś można powiedzieć: „Nie ma się czego lękać!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...