Kościół tłumaczący

Być może kiedyś wystarczał katolikom argument „Bo tak uczy Kościół”. Dla współczesnych katolików w wielu wypadkach nie jest to już argument. Chcą znać motywacje.

Reklama

Widziałem niedawno młodą mamę, która usiłowała spacyfikować malucha, z zapałem strącającego zabawki z półek w hipermarkecie. „Nie wolno zrzucać zabawek” – pouczyła swego potomka. „Dlaczego?” – rzucił przez ramię dzieciak i jednym ruchem zmiótł z półki trzy pluszowe potworo-zwierzaki. „Bo w sklepie musi być porządek” – wyjaśniła mama. „Dlaczego?” – powtórzył pytanie malec, stając na palcach, aby za ogon ściągnąć z regału sporych rozmiarów lwa. „Żeby ludziom było łatwiej kupować” – uzasadniła rodzicielka. „Dlaczego?” – z uporem dopytywał szkrab, tym razem z nagła wykopując zręcznym strzałem plastikową ciężarówkę z najniższej półki regału po przeciwnej stronie.

Pewnie zabawa trwałaby w najlepsze jeszcze długo, przy coraz wymyślniejszych odpowiedziach mamy na proste pytanie zadawane w koło przez dziecko, gdyby wreszcie poirytowana (także moją ostentacyjną obserwacją) kobieta, głośno odpowiadając na kolejne pytanie „Bo tak!”, nie chwyciła malca stanowczym ruchem za rękę i pchając przed sobą wózek, nie ruszyła dziarsko w stronę kas.

Opisana scena, moim zdaniem, nieźle oddaje sytuację, w jakiej dzisiaj znajduje się coraz częściej Kościół, gdy usiłuje swoim członkom tego czy owego zakazać. Dzisiaj nie wystarczy ogłosić: „Tego i tego nie wolno”. Dzisiaj trzeba uzasadniać. Trzeba wyjaśniać i tłumaczyć. Trzeba odpowiadać na te najbardziej irytujące pytania „Dlaczego? Z jakiego powodu? Co w tym złego?”.

Być może kiedyś wystarczał katolikom argument „Bo tak uczy Kościół”. Dla współczesnych katolików w wielu wypadkach nie jest to już argument. Chcą znać motywacje. Chcą zrozumieć, dlaczego w tej czy tamtej sprawie Kościół mówi stanowcze „nie”. Chcą otrzymać rzeczowe i przyswajalne argumenty nie tylko dla siebie, ale także dla innych, traktujących autorytet Kościoła z jeszcze większym dystansem, niż oni sami.

I mają do tego prawo.

Niestety, raz po raz zamiast wysiłku żmudnego i cierpliwego wyjaśniania, tłumaczenia, argumentowania, różnej rangi reprezentanci Kościoła usiłują zastosować podobną taktykę, jak opisana na wstępie matka. Ograniczają się do wygłoszonego podniesionym głosem uzasadnienia „Bo tak!”.

Niestety, pretensje o to, że autorytet Kościoła dzisiaj dla samych katolików nie ma już wystarczającego znaczenia, możemy kierować wyłącznie sami do siebie. W końcu byliśmy niejednokrotnie przy tym, gdy ten autorytet był nadużywany do spraw błahych i ze zbawieniem mających niewiele wspólnego. Więc się nie dziwmy, że wtedy, gdy chodzi o kwestie fundamentalne, brak temu autorytetowi Kościoła odpowiedniej wagi. Aby go odzyskać w pełnej krasie i znaczeniu, trzeba Kościoła tłumaczącego. To, moim zdaniem, jeden z wymiarów tego, co określa się pojęciem „nowa ewangelizacja”.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama