Diecezja tarnowska! – mówią z uznaniem księża z innych części Polski. Czy w takiej diecezji potrzebny jest Rok Wiary? Jakie są przestrzenie, w których jest on najbardziej konieczny?
Lejce do życia
Jan Kiełbasa, mąż, ojciec trzech synów, Tarnów
– Wiara jest dla mnie czymś dynamicznym, nie jest dana raz na zawsze, staje się. Myślę, że przestrzenią dla Roku Wiary jestem najpierw ja sam. Rodzice dali mi świat wartości. Ale pamiętam też taki moment, kiedy w katedrze zobaczyłem dorosłego faceta, w skórze, długie włosy, który stał z przodu i miał złożone ręce. To również było mocne świadectwo – warto wierzyć i nie bać się tego okazywać. Inne przestrzenie dla Roku Wiary? Po pierwsze: rodzina i środowisko. Obok naszej rodziny żyją ludzie, którzy wierzą, i to nam pomaga. Jeden z moich synów powiedział kiedyś: „Z Panem Bogiem to jest taki handel”, a ja się strasznie ucieszyłem, że dziecko zaczyna myśleć o wierze, a nie traktować jej jako dobrodziejstwa rodzica, które na etapie buntu nastolatka odrzuci, bo to jest mamy, taty, ale nie moje. Chcemy im dać lejce do życia, by kiedyś mogły sobie poradzić same. Po drugie: sytuacja narzeczonych, gdzie wiara jest praktycznie nieobecna. Następnie cała sfera życia społecznego, politycznego, na naszym lokalnym podwórku – chodzi o to, by ludzie, którzy uważają się za wierzących, potrafili być ponad podziałami, wiedząc, że właśnie łączy ich chrześcijaństwo, wiara. I wreszcie małżonkowie. Uczestniczę z żoną w wieczorach dla narzeczonych i ze statystyk mogę sądzić, że, podobnie jak w całej Polsce, 30 procent z nich się rozejdzie po ślubie. Ale jeśli będą chodzić co niedzielę do kościoła, odsetek rozejść spada do 2 procent, a w momencie, kiedy codziennie klękają do modlitwy, odsetek spada do 0,5 procenta. Kolejną sprawą dla ewangelizacji w Roku Wiary jest budowanie właściwego obrazu Boga. Znam ludzi, dla których Bóg to ktoś odległy, niezainteresowany ich sprawami. Może Rok Wiary skróci te „rozciągnięte” relacje, przybliży ludzi do Boga jako Ojca.
Rozłąka osłabia
Andrzej Szkotak, 25 lat, mąż, Bruksela
– Pochodzę z małej, wiejskiej parafii diecezji tarnowskiej. Wychowanie w duchu wartości chrześcijańskich wielokrotnie pomagało mi w dokonywaniu właściwych wyborów życiowych. Dziś, patrząc z perspektywy Polaka mieszkającego w Brukseli, dostrzegam to jeszcze wyraźniej. Niemal każdego dnia człowiek musi stawiać czoła czyhającym zagrożeniom. W takich sytuacjach, dzięki wierze wyniesionej z domu rodzinnego, potrafię się obronić. Niestety, tutaj na obczyźnie, wielu moich rodaków, często wywodzących się z podobnych środowisk, oddala się od Kościoła. Z pewnością jedną z przyczyn tego zjawiska jest dłuższa rozłąka ze społecznością wiary domu rodzinnego oraz zanik tradycyjnych wartości. Dodatkowo w Belgii wpływ na to ma również postępująca laicyzacja tego niegdyś katolickiego kraju. Ogłoszony przez papieża Benedykta XVI Rok Wiary powinien stanowić okazję do głębszego przyjrzenia się swoim relacjom z Bogiem. My, Polacy na emigracji, powinniśmy sobie postawić ponownie pytanie: w co tak naprawdę wierzymy? Czy pogoń za pieniądzem nie przysłania nam tego, co najważniejsze? Dla mnie osobiście Rok Wiary będzie czasem szczególnym. Mam nadzieję zostać ojcem i – co za tym idzie – stanę przed trudnym wyzwaniem przekazania wiary mojemu dziecku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.