911 lat po śmierci pustelnika św. Brunona Kartuza pierwsze śluby pustelnicze złożył kapłan diecezji łowickiej. W uroczystości uczestniczyła rzesza jego duchowych córek i synów.
To, czego szukał
Wzruszenia i radości nie kryli także biskup ordynariusz, rodzina pustelnika, jego przyjaciele i duchowe dzieci. – Myślę, że jest to wydarzenie ważne dla naszej diecezji, ale także dla całego Kościoła w Polsce – przyznał bp Andrzej F. Dziuba. – Ja nie znam pustelnika diecezjalnego w Polsce, który by składał śluby i podchodził do tego w sposób tak odpowiedzialny. Wiem, że były gdzieś jakieś próby zamknięcia się przez krótki czas. Są księża, którzy tym się interesują, nawet o tym piszą, ale nie znam kogoś, kto by już to uczynił.
Myślę, że jest to dar diecezji łowickiej dla Kościoła w Polsce – mówił biskup ordynariusz, który wyraził także nadzieję, że erem nadal będzie miejscem, gdzie będą przybywać osoby chcące zaczerpnąć jakiejś mocy, które będą chciały spotkać kogoś, kto pomoże w rozwiązaniu problemów. Jak podkreślał biskup, ks. Leszek od wielu lat jako kapłan cieszył się wielką estymą wśród kleryków i księży, dla których był nie tylko kompetentnym znawcą antropologii współczesnej, ale także autorytetem, w którym za słowami idzie konkretne życie, własne postawy, własne wybory. – Dar, jakim jest dla nas ks. Leszek, do którego można pójść z prośbą o radę, ale także z prośbą o formację wewnętrzną, wymaga dziękczynienia. Przy nim i przy jego pustelniczej osobowości można trwać bez słów. Nietrudno też usłyszeć słowa Boga – mówi E. Muszyńska.
Podobnego zdania jest także Anna Koczywąs, której ks. Leszek jest spowiednikiem. – Cieszę się, że mogłam tu być, że mogłam go wspierać swoją modlitwą. Wiem, że w jego słowach, które są „przemodlone”, słyszę Boga. Radości z faktu złożenia ślubów nie kryły także mama i siostra kapłana. – Już tak wiele było chwil wzruszających z jego udziałem, ale ta jest szczególna. Trudno ją wyrazić za pomocą słów. Jestem szczęśliwa, że podjął się tak trudnego zadania, do którego zaprosił go Bóg – mówi Irena Niewiadomska, matka ks. Leszka. – Mama ma rację, to wyjątkowa i wzruszająca chwila – wtrąca Beata Plich, siostra. – Cieszy nas to, że on ma w sobie tyle spokoju i szczęścia. Wiemy, że znalazł to, czego szukał. Mimo że jest od nas daleko, przez cały czas czujemy jego ciepło i opiekę. Wiemy, że on przed Bogiem walczy o nas. A jak się chcemy z nim spotkać, wystarczy zacząć się modlić – dodaje. Uderzające było także to, że o pustelniku, który sam wypowiedział podczas uroczystości niewiele słów, wszyscy mogli mówić godzinami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.