– Ponad trzy lata chorowałam na depresję, która zaczęła się wielomiesięczną bezsennością. Kiedy zdecydowałam się kontynuować Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy, wyciszyłam się i zaczęłam sypiać spokojnie. Od tamtej chwili nie biorę żadnych leków. Wiem, że nie jestem sama! – mówi Katarzyna.
Modlą się chętnie na głos, własnymi słowami, które płyną spontanicznie prosto z serca. Wznoszą ręce, klaszczą w dłonie, śpiewają i nie muszą zastanawiać się, co o tym pomyśli osoba obok, bo ona modli się podobnie. Niezależnie od wieku, wykształcenia, temperamentu znajdują wspólny język. Niemal jak w dniu Zielonych Świąt. Zresztą dla nich działanie Ducha Świętego to bardzo realne i wciąż aktualne doświadczenie.
Pomysł nie z tej ziemi
Członkowie Odnowy w Duchu Świętym podkreślają, że powstanie tego ruchu nie jest dziełem człowieka. – Nikt się nie spodziewał, że w nocy z 18 na 19 lutego 1967 roku na studentów Uniwersytetu Duquesne w Pittsburghu w Pensylwanii, przeżywających swoje dni skupienia w domu rekolekcyjnym „Arka i Gołębica”, zstąpi z ogromną mocą Duch Święty. Ich pragnienie modlitwy stało się tak silne, że nie mogli mu się oprzeć i trwali na niej przez kilka godzin. Prawie jak my – uśmiecha się Leszek Kucewicz, świecki lider wspólnoty „Effatha”. Jest najstarszą ze wspólnot Odnowy w naszej archidiecezji, istnieje od 1978 roku i gromadzi się przy kościele św. Elżbiety w Gdańsku. W jej powstaniu pomagał ks. Marian Piątkowski, z którego inicjatywy pierwsze takie grupy powstały w Poznaniu w 1975 roku. Członków tego ruchu nazywa się też charyzmatykami. – To znaczy, że mogą być oni obdarzeni darami, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć, używając dostępnej nam wiedzy, jak choćby dar proroctwa. Jednak dary te są jednocześnie zadaniem, bo jeśli wspólnota nie służy charyzmatami, to umiera jej tożsamość – podkreśla pan Leszek. Dla wspólnoty „Effatha” tą służbą jest zaangażowanie w różnorodne dzieła ewangelizacyjne, np. współprowadzenie rekolekcji czy pomoc w organizacji dorocznej sierpniowej pielgrzymki z katedry oliwskiej do sanktuarium w Matemblewie. W trakcie tych inicjatyw ważne miejsce zajmuje modlitwa wstawiennicza.
Znaki wielkie i mniejsze
Charakterystyczną cechą ruchu charyzmatycznego jest wstawiennictwo wspólnoty w osobistych intencjach osoby, która o taką modlitwę prosi. A intencje te bywają różne: o uzdrowienie z chorób fizycznych i duchowych, o rozeznanie drogi życia, o umocnienie, o pokój wewnętrzny. Modlitwie takiej nierzadko towarzyszy gest nałożenia rąk, ale nie on jest najważniejszy, ale wiara w to, że Bóg tej modlitwy wysłucha i na nią odpowie. – Gdy widzimy znaki, które się dokonują, umacnia się w nas samych pewność bliskości Boga – mówi pan Leszek, który sam taką modlitwą posługuje, a niejednokrotnie sam był świadkiem prawdziwych cudów. Lista osób cierpiących na nowotwory, choroby kości, oczu, uszu, które zostały uzdrowione – co zostało potwierdzone badaniami lekarskimi – jest pokaźna. – Brałem udział w Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy i wtedy uświadomiłem sobie, że moim problemem nie jest padaczka, trwająca od kilkunastu już lat, ale że prawdziwy problem mam ze swoją duszą. Przystąpiłem do spowiedzi generalnej i poprosiłem o modlitwę wstawienniczą, o uzdrowienie wewnętrzne. A Bóg uzdrowił mnie także fizycznie! – opowiada Piotr.
Nic bez kapłana
Działalność wszelkich wspólnot, zwłaszcza charyzmatycznych, musi odbywać się w ścisłej łączności oraz pod nadzorem pasterzy Kościoła. Jeśli tak się nie dzieje, to prędzej czy później dochodzi do różnego rodzaju wypaczeń, rozłamów, a co za tym idzie – wielu ludzkich dramatów. Nie ma chyba wspólnoty charyzmatycznej, która by nie pragnęła duchowej opieki kapłana zaangażowanego całym sercem w tę niełatwą posługę. – Kapłan ma autorytet i dar rozeznania niedostępny ludziom świeckim, ale jego obecność jest ważna, a wręcz niezbędna, gdy czasem zdarzają się manifestacje złego ducha – dodaje Leszek Kucewicz.
Gdzie ich znaleźć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).