Bez Kościoła nie ma życia

Od zawsze angażował się na rzecz innych. Gasił pożary, organizował festyny i marzył o pięknej świątyni. Za to wszystko został nagrodzony przez kętrzyńską kapitułę.

Reklama

Brąswałd jest niewielką miejscowością, położoną wśród lasów i jezior. To atut, który trzeba wykorzystać. Wszystko zależy jednak od ludzi odpowiedzialnych za zarządzanie wioską. Od wielu lat tutejszym sołtysem jest Longin Rudzik, działający nie tylko na płaszczyźnie samorządowej, ale także kościelnej. Zostało to dostrzeżone przez członków Kapituły Kolegiackiej św. Jerzego w Kętrzynie, która raz w roku nagradza osoby zaangażowane w życie parafialne statuetką „Zasłużony dla wspólnoty chrześcijańskiej”. Wśród sześciu tegorocznych laureatów znalazł się także brąsławski sołtys, którego historia życia i aktywności społecznej może być materiałem na dobrą powieść.

Rodzinne dzieje

– Moja mama urodziła się w Brazylii. Dziadkowie pochodzili z Mławy i wyjechali za chlebem na obczyznę. Mama jako najmłodsza urodziła się za granicą – wspomina pan Longin. Był to czas tzw. gorączki brazylijskiej, kiedy z zaboru pruskiego i austriackiego przybyło do tego kraju około 60 tys. Polaków. Ta fala emigracji wystąpiła w latach 1890–1914. Sytuacja Polaków była gorsza, gdyż brak państwa polskiego łączył się z brakiem instytucjonalnej opieki. – Dziadkowie z całą rodziną wrócili dopiero około roku 1920, gdy rozpoczęła się budowa portu w Gdyni – tam znaleźli pracę – mówi Rudzik. Dziadkowie przeprowadzali się jeszcze kilka razy i ostatecznie obydwoje zginęli tragicznie: dziadek na kolei, jeszcze przed II wojną światową, a babcia w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Historia jego rodziców łączy się także z czasem wojny. – Ojciec w 1939 roku dostał się pod Mińskiem Mazowieckim do niewoli. Później pracował w Kwiecewie u „bauera” w gospodarstwie. Tam też poznali się z mamą i ja także w tej miejscowości się urodziłem w 1947 roku – mówi brąsławski sołtys. Po wielu przeprowadzkach, gdy ojciec dostał pracę w okolicznej elektrowni, cała rodzina zamieszkała w Brąswałdzie.

Walka z ogniem

Sołtys nie może przejść obojętnie, gdy trzeba pomóc. Kiedy był w wojsku, podczas jednej z przepustek przeżył wydarzenie, które utkwiło w jego pamięci. – Miałem już wyjeżdżać z domu, gdy przybiegła mama i powiedziała, że coś się pali. Mieliśmy wtedy w OSP wóz konny. Pan Gapa zaprzągł konia i w trzech pojechaliśmy do pożaru. Okazało się, iż palił się kawałek lasu i zagrożone było gospodarstwo. Ugasiliśmy ogień i szybko się zebrałem, żeby nie spóźnić się do jednostki. Po paru dniach naczelnik Tyburski wysłał list do wojska z prośbą o nagrodę. Dostałem medal i napisali o mnie w żołnierskiej gazecie – uśmiecha się pan Longin.

Kiermasy żyją!

Działalność społeczna stała się jego głównym zajęciem na emeryturze. – Zgłosiłem swoją kandydaturę na radnego gminy i sołtysa Brąswałdu i zostałem wybrany. Teraz pełnię te funkcje już trzecią kadencję – mówi Rudzik. Kiedy został wybrany, założył książkę życzeń, czyli spisane na kartce wszystkie projekty, które chciałby wprowadzić w życie wspólnie z mieszkańcami wioski. Na liście znalazły się takie pomysły, jak postawienie przystanku dla dzieci, położenie chodnika i wiele innych. Jedną z inicjatyw było stworzenie Wiejskiego Centrum Multimedialnego im. ks. Franciszka Kaupowicza. – Ten pomysł zrealizowaliśmy razem z kolegą Wołodźką. Jest to świetlica wyposażona w dwa komputery, telewizor, rzutnik multimedialny i aparat fotograficzny. Obecnie pani Wojciechowska opiekuje się pomieszczeniem – wyjaśnia pan Longin. Patron centrum był proboszczem w Brąswałdzie, ale na kartach historii zapisał się także tym, że pomagał walczącym w powstaniu styczniowym. Za to został zesłany na Sybir. Był także założycielem wiejskiej biblioteki. Brąswałd ma szczęście do wielkich duszpasterzy. Po ks. Karpowiczu proboszczem był tu ks. Walenty Barczewski.

Brąsławski sołtys wykłada na stół plik dyplomów, nagród i podziękowań na dowód owoców dziesięcioletniej działalności. – To nie tylko moja zasługa. Wiele osób angażuje się w działalność na rzecz wioski. W różnych sprawach można na nie liczyć. Na przykład gdy trzeba było posprzątać cmentarz, przyjechali rolnicy i wykonali dobrą robotę. Mogę liczyć na wszystkich. Obojętnie, o której porze dnia czy nocy poproszę, zawsze ludzie pomagają – mówi z dumą Longin Rudzik. Jedną ze sztandarowych inicjatyw są coroczne kiermasy. Zawsze jest przedstawiana jakaś wybrana kultura ludowa. – Zapraszamy co rok przedstawicieli różnych regionów. Byli już Kurpie, Ukraińcy. Byli także górale. Z roku na rok przyjeżdża coraz więcej ludzi. A początki były skromne, przy kotle z grochówką. Teraz jest już scena i bogata gastronomia – mówi pan Longin.

Nic bez Kościoła

Kiedy zjawił się w domu sołtysa ks. Stanisław Tkacz, tutejszy proboszcz, i oznajmił, że pan Longin został nagrodzony statuetką św. Jerzego, laureat był bardzo zaskoczony. – To było tak, jakby piorun z jasnego nieba we mnie strzelił. Jest to dla mnie bardzo ważne i chyba ważniejsze od jakiejkolwiek innej nagrody. Bardzo przeżyłem uroczystości w Kętrzynie – wyznaje sołtys z Brąswałdu. Pan Longin ma także bardzo konkretne podejście do wiary i Kościoła. – W moim życiu są dwie sprawy na pierwszym miejscu: rodzina i Kościół. Bez Kościoła nie ma życia. Modliłem się od dawna, żebyśmy poprawili wizerunek naszej świątyni. Napisaliśmy projekt „Odnowa miejscowości”, w którym umieściliśmy także remont dachu parafialnego kościoła. Dostaliśmy na to 500 tys. Dzięki tym funduszom mogliśmy wyremontować dach i wieżę. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy – wyznaje sołtys. W lokalnym samorządzie nie uznaje się rozdzielności spraw kościelnych i świeckich. Chodzi bowiem o pracę na rzecz człowieka i zachowania dziedzictwa historycznego. Kiedyś namawiano pana Longina do startu w wyborach parlamentarnych, ale odmówił, gdyż nie czuje się dobrze, kiedy widzi sejmowe kłótnie. W samorządzie jest konkretna praca na rzecz ludzi, a nie fikcyjne często waśnie.

Zasłużony dla wspólnoty

ks. kan. Stanisław Tkacz

Pierwotną ideą śp. ks. prał. Żuchnika było stworzenie jakiejś nagrody od kapituły kętrzyńskiej. Miał to być medal św. Jerzego. Po śmierci ks. Żuchnika pomysł podjął nowy prepozyt, ks. kan. Zygmunt Klimczuk. Postanowiono, że będzie to statuetka. w każdej edycji nagradzanych jest 5 osób. W tym roku było wyjątkowo 6. Była to trzecia edycja. Jednym z zasadniczych kryteriów przyznania statuetki jest społeczne zaufanie i przynajmniej dziesięcioletnia służba kościołowi. Kandydatury są zgłaszane przez księży z naszej archidiecezji. Tytuł nagrody to „zasłużony dla wspólnoty chrześcijańskiej”. Kapituła może nagradzać nie tylko katolików świeckich, ale także chrześcijan innych wyznań. Zgłosiłem do tej nagrody Longina Rudzika, gdyż czyni bardzo wiele dla lokalnej wspólnoty. Dużo wysiłku włożył wraz z innymi w odnowienie cmentarza. Cmentarz był zarośnięty i zaniedbany, a teraz, po uporządkowaniu, został wpisany do rejestru zabytków. Drugą inicjatywą było wyremontowanie dachu na kościele. Pan Longin był jedną z osób mocno zaangażowanych w tę inicjatywę. W wielu sprawach jest aktywny w życiu parafii. Troszczy się na przykład o obejście kościoła. Zawsze można na niego liczyć.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama