Dzień 25 marca 1992 r. był początkiem rewolucji strukturalnej w Kościele katolickim w Polsce. Tego dnia została ogłoszona bulla Jana Pawła II „Totus tuus Poloniae populus”, która wprowadziła nowy podział administracyjny Kościoła.
„Uratowałem cię!”
Przy tworzeniu nowej struktury administracyjnej nie obyło się bez negocjacji i szukania kompromisów, bo biskupi byli zasypywani prośbami od proboszczów o obronę ich parafii, by mogły zostać w dotychczasowej diecezji. Charakterystyczne mogą być słowa kard. Franciszka Macharskiego skierowane do proboszcza w Ślemieniu, którego parafii „groziło” wcielenie do diecezji bielsko-żywieckiej, a która ostatecznie pozostała w granicach macierzystej archidiecezji krakowskiej. „Uratowałem cię!” – powiedział metropolita krakowski do ks. Tadeusza Siuty.
Reorganizacja okazała się trudna próbą zwłaszcza dla duchowieństwa. Przez lata we wszystkich wspólnotach diecezjalnych potworzyły się bardzo silne, czasem przyjacielskie więzi między księżmi, zadzierzgnięte jeszcze w seminarium, a potem kontynuowane i umacniane współpracą na szczeblu dekanalnym i diecezjalnym, udziałem we wspólnych uroczystościach kościelnych i prywatnych. Teraz to wszystko miało się zmienić. Dlatego spora grupa księży prosiła biskupów o pozostawienie ich w swoich dotychczasowych diecezjach. Mówi o tym anegdota krążąca wśród księży w południowych diecezjach Polski. Do śp. bp. Stefana Moskwy zgłosił się z prośba pewien ksiądz, aby pomógł mu pozostać w starej diecezji. Jako argument podał, że w tej diecezji jego rodzice mają pole. Bp Moskwa na to: „musiałbyś jeszcze udowodnić,że zostałeś tam poczęty”. Tyle anegdota. W rzeczywistości ordynariusze rozpatrywali pozytywnie podobne prośby poszczególnych księży proszących o zachowanie „status quo”, tym bardziej, że znaczna część duchowieństwa, nawet księży z dużym stażem duszpasterskim, z entuzjazmem włączyła się w tworzenie nowego Kościoła lokalnego, a byli i tacy, którzy zgłaszali się na ochotnika, mimo że reorganizacja zastała ich na terenie starej diecezji. Były nawet dramatyczne deklaracje w rodzaju: „Oddałbym życie za swoja diecezję!”. Dziś, jak twierdzi biskup pomocniczy rzeszowski Edward Białogłowski, obecny od początku w nowej diecezji, resentymenty te z biegiem czasu wygasły i nie stanowią już żadnego problemu. Po prostu wszyscy księża zżyli się ze swymi diecezjami, a nie brakuje im okazji, aby mogli podtrzymywać kontakty ze swoimi kolegami-kapłanami.
Biskupi i wierni bliżej siebie
Prace komisji – przy współudziale nuncjusza, abp Józefa Kowalczyka, uważanego za głównego architekta reformy – trwały przez rok, a 30 października 1991 r. zostały przedłożone Stolicy Apostolskiej. 25 marca 1992 r. ogłoszona została papieska bulla „Totus Tuus Poloniae populus”, która w zasadniczy sposób zmieniła administracyjne oblicze Kościoła w Polsce. Powołanych zostało 13 nowych diecezji: bielsko-żywiecka, elbląska, ełcka, gliwicka, kaliska, legnicka, łowicka, radomska, rzeszowska, sosnowiecka, toruńska, warszawsko-praska i zamojsko-lubaczowska; a 8 dotychczasowych zostało podniesionych do rangi archidiecezji. W rezultacie zniknęły ogromne molochy, gdzie – z powodu odległości – wiele parafii bardzo rzadko widziało u siebie biskupa. Po reorganizacji powierzchnia tylko 11 z 39 nowych diecezji przekraczała 10 tys. km kw., natomiast powierzchnia 28 diecezji liczy średnio kilka tysięcy km. kw. W ten sposób odległości w ramach diecezji wyraźnie się zmniejszyły – wcześniej bowiem przeciętna wielkość diecezji wynosiła 11,4 tys. km kw. Przed reformą największą pod względem obszaru była diecezja warmińska – liczyła ponad 24,5 tys. km kw., następnie archidiecezja wrocławska – ponad 20,6 tys. Po reformie roku 1992 – do największych należy diecezja koszalińsko-kołobrzeska z 15 tys. km kw., pelplińska z 13,4 tys. km kw. oraz szczecińsko-kamieńska 12,7 tys. km. kw. Te zaś, które przed 10 laty należały do największych – zmalały o połowę. Również nowe diecezje nie są rozlegle terytorialnie. „Mam zaledwie 60 km do najdalszej parafii” – chwalił reformę w rozmowie z dziennikarzem KAI pierwszy biskup gliwicki Jan Wieczorek. Niewielki obszar diecezji, a co za tym idzie, mniejsza kadra duchowieństwa sprawie, że biskup zna wszystkich swoich księży. „Czasami ma to swoje słabe strony, bo od razu zauważam, którego księdza nie ma na zebraniu” – śmieje się biskup ełcki Jerzy Mazur SVD.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).