Do sądu trafił akt oskarżenia przeciw trzem mężczyznom, którzy uczynili sobie źródło zarobku z napadów na probostwa.
Torturowali księży, topiąc ich i przypalając żelazkami i grożąc wyrwaniem paznokci. W ciągu 4 miesięcy napadli na 7 duchownych, 8 razy włamali się na plebanie. Do tego 4 razy włamali się do szkoły i raz do przedszkola.
Oskarżeni chcą dobrowolnie poddać się karze. Zaproponowali dla siebie po 8 i pół oraz 5 lat więzienia.
Do pierwszego napadu doszło w sierpniu 2010 r., Jego celem była plebania w Siennicy (woj. mazowieckie). Niespełna dzień później włamali się na pocztę w Grodzisku Maz. Krótko potem zaatakowali śpiącego proboszcza w Gliniance k. Otwocka. Bili, go, grozili śmiercią, każąc pokazać sobie miejsce ukrycia pieniędzy. I choć ksiądz wskazał to miejsce, nie uwierzyli i zaczęli przypalać jego plecy żelazkiem. W ten sposób zagarnęli 2,5 tys. zł. Około dwóch tygodni później zaatakowali proboszczów z Lubowidza (mazowieckie) i Rębowa k. o Płocka. Potem w Chorzęcinie podtapiali księdza w wannie, a w Janowie koło Nidzicy przypalali księdza żelazkiem i grozili wyrywaniem paznokci. Ukradli tam 1,5 tys. zł. Potem jeszcze zaatakowali plebanie w Borzęcinie i w Krynicach. W podobny sposób napadali także na szkoły i przedszkola.
9 lutego ubr. policyjni antyterroryści zatrzymali całą szajkę. Pierwszy dał się złamać jej organizator, który obawiał się dłuższej odsiadki, ponieważ jest recydywistą.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.