Dobiega końca wizyta duszpasterska w parafiach naszej diecezji. Czy tegoroczne spotkanie z duszpasterzem zaowocuje zbliżeniem na linii rodzina-parafia, wszak hasło tego roku jest poważnym wyzwaniem: „Kościół naszym domem”.
Czy razem wierzycie?
Ważny jest początek kolędy. Chodzi o to, aby możliwie cała rodzina była obecna, i by wszyscy: dorośli i dzieci wspólnie się modlili. Niektórzy księża pytają: jaką modlitwę chcecie odmówić? W jakiej intencji? – Podkreślam, że jest to spotkanie z całą rodziną, aby była wspólna modlitwa wszystkich domowników. Chodzi też o to, aby ludzie poznali księdza, a duszpasterz dał się poznać w rozmowie – zwraca uwagę ks. Wiesław Kosek z Pułtuska.
W Żukowie ks. proboszcz Janusz Mackiewicz zanosi do domów egzemplarze prasy katolickiej – m.in. „Gościa Niedzielnego”. – Młode pokolenie, które rośnie, ma coraz mniejszy kontakt z Kościołem. Moje kazania w parafii trafiają do części wiernych i widzę, że Pan Bóg i Kościół coraz mniej ich przyciągają. Jeśli rodzice mają płytką wiarę i nie wiedzą, w co wierzą, nie obronią wiary w swych dzieciach. Wiara nie może być bezmyślna. Jak się przed tym bronić? Proponuję w każdym domu „Gościa”. Nie tylko zostawiam gazetę. Nawiązuję w rozmowie, zachęcam do otwarcia, poczytania. Jeśli chcesz wiedzieć, czytaj, zainteresuj się, co się dzieje, i co o tym mówi wiara, Kościół – podkreśla ks. proboszcz z Żukowa.
Śmiać się czy płakać
Ludzie, w większości, są starannie przygotowani do kolędy. Czasami długo czekają na księdza. Dawniej zdarzało się, że straszono księdzem dzieci. Te wtedy chowały się, uciekały do drugiego pokoju, ale czasami nawet dorośli mają podobne śmieszne zachowania. Scenka z tegorocznej kolędy w jednej z parafii: w bloku ksiądz przechodzi od drzwi do drzwi. Puka do kolejnych i słyszy męskie głosy, które mówią po cichu: „To ksiądz!” – „Nie otwieraj mu!”. Ks. Sławomir Stefański z Pułtuska pamięta przypadek, jak na jego pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” – ktoś poważnie odpowiedział: „i vice versa, proszę księdza”. Sympatyczne i czasami śmieszne jest zachowanie dzieci. Ks. Wiesław Gutowski z Płocka wspomina, jak przepytywało go kiedyś małe dziecko. Pokazując na stułę, zapytało: „Dlaczego masz taki długi szalik?”, a gdy ksiądz pokropił wodą święconą: „dlaczego mnie pochlapałeś?”. Wreszcie na pytanie księdza: „Czy jesteś grzeczny?”, dziecko – „Czy możemy teraz o tym nie rozmawiać?”.
Wiele starych zwyczajów kazało przeżywać dzień kolędy jak święto. Wszystko miało wtedy swój sens: każdy szczegół, przyjście księdza i wspólna modlitwa. Wszystko miało swój sens, jeśli była wiara. Ale dzisiaj zdarza się również, że ktoś przygotowuje się do kolędy i zabobonnie patrzy na pewne elementy. Jakie jest przerażenie niektórych, gdy na przykład zgaśnie świeca na stole, gdy przyjdzie ksiądz, albo gdy rozleje się woda święcona nalewana na talerzyk. – Co to znaczy – pytają wtedy z trwogą. – Nic nie znaczy! Liczy się tylko błogosławieństwo, które z wiarą przyjmujesz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.