– Monumentalne dzieło zawiera wykaz około 600 różnych obiektów. Są kościoły parafialne, ale i zapomniane kaplice zamkowe, krzyżackie, biskupie, a nawet prywatne, urządzone przy dworach przez zamożną szlachtę – mówi dr Dariusz Piasek, zapalony badacz dziejów Pomorza i nauczyciel historii w III LO w Gdyni.
Pod koniec zeszłego roku ukazało się wznowienie – po raz pierwszy od 130 lat i pod naszym patronatem – dwutomowego dzieła ks. Jakuba Fankidejskiego. Nie pisaliśmy o tym wówczas świadomie. W ferworze przygotowań świątecznych mogłoby się okazać, że wydarzenie i tak przeszłoby niezauważone. A tymczasem zarówno „Utracone kościoły i kaplice”, jak i „Obrazy i miejsca cudowne” to doskonały przewodnik nie tylko dla archeologów, ale dla każdego, kto kocha wędrówki nie tylko po fascynującym Pomorzu, ale także lubi zanurzać się w głąb historii i samego siebie.
Historyk fundamentalny
Urodzony 24 kwietnia 1844 r. w Wielbrandowie koło Starogardu Gdańskiego ks. Fankidejski to postać doskonale znana pomorskim historykom. – Musiał do niego sięgnąć każdy, kto zajmował się historią Kościoła na tych terenach – mówi ks. Antoni Bączkowski, rektor Wyższego Seminarium w Pelplinie. Bo i z Pelplinem, czyli dawną diecezją chełmińską, związany był pomorski historyk w sutannie.
Po studiach teologicznych we Fryburgu Badeńskim, w Münster i samym Pelplinie, w 1870 r. przyjmuje święcenia kapłańskie, zostając jednocześnie wikariuszem katedralnym oraz profesorem w słynnej szkole przykatedralnej Collegium Marianum. W XIX w. była to jedyna na Pomorzu szkoła, gdzie panowała polska atmosfera. Bardzo szybko też ks. Jakub zaczyna zaszywać się na długie godziny w przebogatym archiwum diecezjalnym, które dosłownie przeczesał. Warto podkreślić, że często miał dostęp do dokumentów, o których dzisiaj historyk może jedynie pomarzyć.
– One już nie istnieją, a ks. Fankidejski miał je w rękach! – mówi Jarosław Ellwart, wydawca wznowienia. Archiwalia przedrozbiorowe, bo głównie o nie tu chodzi, zostały przesłane przed wojną do Archiwum Akt Dawnych w Warszawie i spłonęły podczas tłumienia powstania warszawskiego.
– Powiem szczerze, że to postać fascynująca nie tylko przez swoje dzieła. Rodzina o mennonickich korzeniach przybyła nad Wisłę w XVI w., tu się spolonizowała i spolszczeniu uległo też nazwisko. Poprzednio prawdopodobnie brzmiało „van Kidej” – mówi Ellwart.
Choć pierwszy tom, ten o utraconych kościołach i kaplicach, uwzględnia w tytule jedynie diecezję chełmińską, to pamiętać należy, że od 1821 r. została ona znacznie powiększona o archidiakonat pomorski i archidiakonat kamieński wydzielony z archidiecezji gnieźnieńskiej. Dlatego też dzieło mrówczej pracy ks. Fankidejskiego jest nie do przecenienia dla poznania losów obecnej archidiecezji gdańskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...