Pod żadnym pozorem nie dziękuj, na Wigilię przygotuj szampana oraz petardy i uważaj na prawdziwych macho. To tylko kilka z rad przed podrożą do Argentyny.
Łukasz Czechyra/ GN O. Gabryś w tradycyjnym poncho Macho się ugnie
Misjonarz opowiadał również słuchaczom o zwyczajach religijnych Argentyńczyków. – Weźmy np. Wigilię Bożego Narodzenia. Pasterka odbywa się koło godziny 20–21. Po Mszy św. ludzie wracają do domów i szykują się do północy. Przygotowują różne potrawy, a przed samą północą w radiu rozpoczyna się odliczanie, strzelają fajerwerki, pojawia się szampan i życzenia wesołych świąt. A potem świętują do białego rana – opowiadał o. Gabryś. Z kolei np. lud Aymara za największe święto uważa Wielki Piątek – na stole pojawia się u nich wówczas 12 dań. To pozostałości z indiańskich wierzeń i zwyczajów. O. Radosław mówił też o problemach w Ameryce Południowej.
Plagą są sekty. Wśród ludzi na co dzień nie ma kapłana, wiara nie jest ugruntowana, a sekty oferują coś ciekawego i przyciągają do siebie. – W jednym miasteczku na jednej tylko ulicy naliczyłem 7 sekt. Wynajmują pomieszczenia, wystawiają na zewnątrz głośniki i jakiś elegancki pan zachęca do wejścia – opowiadał werbista. Większym jednak dramatem są związki niesakramentalne. – W Polsce ludzie tłumaczą się, że przed ślubem chcą się wypróbować. W Argentynie problemem jest kultura macho. Ja góruję, kobieta się nie liczy, nie ma prawa głosu. Stąd biorą się zdrady, przemoc, brak odpowiedzialności. Kobiety boją się wychodzić za mąż. W biedniejszych regionach kraju zazwyczaj ludzie mają małe mieszkania, wszyscy śpią w jednej izbie i pojawiają się różne zwyrodnienia. Jeden taki nam tłumaczył, że „on jest tutaj jedynym macho”, a z każdą ze swoich trzech córek miał dziecko. To się na szczęście zmienia na lepsze, a ludzie zaczynają rozumieć, że związki pobłogosławione przez Boga to szczególny dar – tłumaczył o. Radosław.
Powiedział, że Argentyńczycy są autentyczni w swojej wierze – jeśli ktoś wierzy, to wierzy na poważnie. Nie ma u nich wstydu, który pojawia się u nas, np. przed wykonaniem znaku krzyża. Tam to normalne, że ludzie chodzą z Biblią w ręku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).