Wrażliwy człowiek renesansu
W czasie spotkań z młodzieżą, jak tutaj na Apelu Młodych w radomskiej katedrze, biskup Jan zawsze „ładował swoje akumulatory”. GN 41/2011 Radom

Wrażliwy człowiek renesansu

Brak komentarzy: 0

GN 41/2011 Radom

publikacja 14.11.2011 07:00

O byciu u boku ordynariusza, o biskupim braku lęku przed mediami, spotkaniach z młodzieżą i spacerowaniu po lesie opowiada jego sekretarz ks. Jacek Mizak.

Można śmiało powiedzieć, że ksiądz biskup był człowiekiem mediów. Chętnie współpracował z dziennikarzami, ale jednocześnie stawiał im wymagania.

– Niewątpliwie w jego podejściu do mediów była widoczna wielka otwartość, zapewne również dzięki profesjonalnemu przygotowaniu. Wykładał na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Rzeczywiście był w tym obszarze specjalistą cenionym nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie. To profesjonalne przygotowanie sprawiło, że nie odczuwał lęku przed mediami. Wiemy, że nie zawsze tak jest. Niektórzy raczej stronią od mediów, ponieważ nie mają przygotowania, boją się, że nie będą potrafili kompetentnie odpowiedzieć na postawione pytania czy też że ich wypowiedź zostanie w jakimś stopniu zmanipulowana. A bywa różnie. Takiego lęku u księdza biskupa nigdy nie zauważyłem.

Zdarza się, że dziennikarz, stawiając pytanie, tak je formułuje, by uzyskać taką odpowiedź, jaką chce usłyszeć. Ale nasz ksiądz biskup był na tyle człowiekiem doświadczonym w kontaktach z mediami, że tego rodzaju historie się nie zdarzały. Mówił zawsze to, co chciał powiedzieć. W jego wypowiedziach dominowało poszukiwanie prawdy i autentyczności. Swoją postawą ujmował także dziennikarzy i bardzo często media miał po swojej stronie. Chciał, żeby w mediach nie ukazywały się tylko informacje mówiące o wydarzeniach złych czy dramatycznych, ale głęboko pragnął, żeby media promowały przede wszystkim dobro.

Pomimo tak rozlicznych obowiązków bp Jan musiał przecież kiedyś odpoczywać.

– Bardzo lubił las. Gdy tylko pojawiała się taka możliwość, jeździliśmy tam. To umiłowanie przyrody sięgało zapewne swymi korzeniami jeszcze okresu dzieciństwa. W rodzinnej miejscowości, Woli Skolankowskiej, ksiądz biskup miał las na wyciągnięcie ręki. Kiedyś wspominał, jak chodził do niego z tatą, który opowiadał mu o przyrodzie, i razem palili ognisko. Potrafił zachwycać się pięknem natury. Miał również wielu przyjaciół, korespondował z nimi. Niekiedy przyjeżdżali odwiedzić księdza biskupa, co sprawiało mu wiele radości. Starał się być także na bieżąco z prasą. To była jego praca, ale i jego pasja. Z jednej strony był człowiekiem renesansu – wykształconym, posiadającym wiele różnych talentów, a z drugiej strony – człowiekiem prostodusznym, kochającym przyrodę, która była dla niego odskocznią od codziennych zajęć. Przy całym bogactwie osobowości był zwyczajnym człowiekiem. Miał świat swoich uczuć i emocji.

A jakie ślady biskupa Jana trwają w Księdzu, jego osobistym sekretarzu?

– Po pierwsze umiłowanie Kościoła, zarówno w wymiarze Kościoła powszechnego, jak i tego lokalnego. Po drugie jak najlepsze wykorzystanie danego nam czasu. I po trzecie – chyba najważniejsze – wrażliwość na każdego człowieka, szczególnie tego, który jest w potrzebie, w trudnej sytuacji życiowej. Są to takie ślady, które stanowią dla mnie równocześnie zadanie do realizacji i chciałbym, żeby one pozostały we mnie na zawsze.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..