Z Afryką w sercu
Czasem przez długie lata coś za człowiekiem „chodzi”. Kasię Przyślewicz ścigał Czarny Ląd. Ścigał i w końcu dogonił. Kiedy mówiła znajomym, że wyjeżdża na rok, kiwali głowami. „Pewnie do Anglii”. Też na „A”, też do pracy, ale gdzie indziej – tłumaczyła. Jechała do Afryki, z krzyżem misyjnym w walizce.