– Kiedy opowiadałem naszym gościom o tym, co robimy, żartowałem, że pomagamy bezdomnym, a skoro oni są tymczasowo bezdomni, to i ich przygarnęliśmy – mówi o. Henryk Cisowski, kapucyn.
Choć minęło kilka tygodni, podopieczni Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, mężczyźni bez domu, którzy na zaproszenie papieża pojechali do Rzymu, wciąż z przejęciem opowiadają o kilku dniach pielgrzymowania.
Włoski episkopat inauguruje korytarz humanitarny, którym w bezpieczny sposób dotrze wkrótce do Włoch ponad 40 Syryjczyków, w tym wiele poważnie chorych dzieci.
W Polsce nie brakuje uzdrowień za wstawiennictwem włoskiego stygmatyka. Dużo ważniejsze są jednak przemiany duchowe, dokonujące się za jego pośrednictwem.
Co roku w drogę wyrusza prawie 7 mln Polaków. Skąd bierze się szczególne zamiłowanie naszego narodu do pielgrzymowania?
W San Giovanni Rotondo dobiega końca Rok Jubileuszowy, ogłoszony z okazji setnej rocznicy przybycia tam Ojca Pio.
Zawieźli je do portugalskiego sanktuarium czterej motocykliści z Bielawy. Kiedy wrócili, przez trzy dni odsypiali trud przebytych 8000 km.
Pielgrzymka została zaplanowana na sobotę 17 marca.
„Pietrelcina” po włosku znaczy „mały kamyk”. Tu urodził się o. Pio, wielki święty, który sprawił, że to miasto nigdy nie będzie małe.
Na kazaniu prymicyjnym usłyszał życzenie, aby był dobrym spowiednikiem. Spełniło się z naddatkiem. Posługa w konfesjonale była głównym rysem apostolstwa o. Pio. Czytał w sercach, bywał surowy, walczył o każdą duszę.
Maryja prawdopodobnie odbywała całą drogę z Nazaretu do Ain Karim, czy może nawet do Hebronu, zapewne pieszo.