W krajobrazie Pomorza Środkowego szczególne miejsce zajmują obiekty sakralne – poewangelickie kościoły i kaplice.
Od czerwca parafianie średniowiecznej fary w Płocku modlą się w namiocie. Ale nie narzekają. Po 280 latach ich kościół doczekał się generalnego remontu. Sami nie udźwignęliby jego kosztów. Pomogły Fundusze Europejskie.
W sierpniu minęła 25. rocznica męczeńskiej śmierci zamordowanych w Peru przez terrorystów ze Świetlistego Szlaku franciszkanów: bł. o. Michała Tomaszka z Łękawicy i bł. o. Zbigniewa Strzałkowskiego spod Tarnowa. Dla wielu stają się orędownikami ich modlitw.
Zbliżając się do kalwaryjskiego sanktuarium, gdy oczom ukazują się już wyraźnie wieże bazyliki, można dostrzec na północnej ścianie kościoła drewniane rusztowania. We wrześniu ubiegłego roku rozpoczęto prace remontowe, związane z wymianą więźby dachowej nad bazyliką. Remont był konieczny, ponieważ więźba dachowa ma już ponad 150 lat - zaznacza o. Mikołaj Rudyk, były kustosz.
Spuścizna Św. Jadwigi. Są piękne, dobre, mądre i wykształcone. Znają języki obce, grają na instrumentach i śpiewają. Gotują, sprzątają, remontują i budują. Opiekują się dziećmi, starszymi, ubogimi i chorymi. A kto zatroszczy się o nie?
Krzyż nad Zmarzłym Stawem w Tatrach przypominał o Emanuelu Gerhardzie Andersonie i jego żonie Emily, członkach Duńskiego Czerwonego Krzyża, którzy „poświęcili życie w walce z gruźlicą w Polsce”. Dziś wisi na jednej ze ścian kaplicy na Wiktorówkach.
W pięknych, starych świątyniach jakoś łatwiej skupić się na modlitwie niż w tych nowych, których wnętrza przypominają niekiedy hale magazynowe. Ale zabytkowy kościół, chluba parafii, nie zawsze jest łatwy w utrzymaniu, szczególnie w niewielkich, wiejskich wspólnotach.
Około tysiąc osób, bez względu na pogodę, uczestniczy co roku w jednej z najstarszych dróg krzyżowych w kraju na Świętym Krzyżu.
W długich klasztornych korytarzach unosi się jeszcze intensywny zapach Wielkanocnego Paschału. Mam wrażenie, że on sam ogrzewa ceglane mury, w które przyjął braci i siostry kościół warszawski.
Pierwsze siostry z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi przybyły do Koszalinia 1. października 1984 r. Miały ze sobą tylko zapał i gotowe do pracy ręce i serca. I wiarę w to, że Opatrzność Boża wybrała dla nich to miejsce.
Przez długi czas poszukiwał prawdy, pielgrzymując od jednej do drugiej szkoły tradycji filozofii greckiej.