Pustynnieją niestety

Maria Sołowiej Maria Sołowiej

publikacja 25.10.2025 07:00

Bywają jeszcze cmentarze pełne zieleni, porośnięte bluszczem. Najczęściej jednak...

Na szczęście w skali świata nie wszystko nam pustynnieje, a czasem bywa odwrotnie. Przeczytałam na wiara.pl, że Sahara zaczyna się nam tu i ówdzie zielenić, a według prognoz zazieleni się jeszcze bardziej, nad czym – o dziwo! –  naukowcy jakby ubolewali, ale co mnie osobiście nie martwi, wręcz przeciwnie.

Lubię zieleń. Byliśmy kiedyś we Wrocławiu z dziewczynami ze specjalnego ośrodka wychowawczego na wycieczce. W planie między innymi  ogród botaniczny. Dziewczyny rozglądają się, podziwiają, gadają. A najmłodsza, Honoratka, mocno nadstawia uszu, żeby usłyszeć, o czym też gawędzą dorośli.

„Piękny bluszcz- zwracam się z zachwytem w oczach do naszej ośrodkowej pielęgniarki zwanej Higieną.- Taki chciałabym mieć kiedyś na grobie.” Honoratka biegnie przed siebie i wraca po chwili z zieloną gałązką. „Tu ma pani szczepkę!” Zapobiegliwe dziewczątko. Rozglądam się czy na horyzoncie nie widać pana od pilnowania porządku w ogrodzie i czy aby jakiś Wielki Brat nie patrzy na nas szklanym okiem. Na szczęście nie. Może zresztą do tej jednej szczepki nikt by się nie przyczepił. „Trochę za wcześnie!”- śmieje się Higiena.

A teraz… Bywają jeszcze cmentarze pełne zieleni, porośnięte bluszczem – jak ten z pięknego fotoreportażu na wiara.pl. Najczęściej jednak miejsca spoczynku naszych zmarłych jakoś nam pustynnieją. Niczym centra miast, w których urocze skwery zamieniają się w płaszczyzny pokryte betonowymi płytami. Wszędzie kamień. Miejsca na żywe kwiaty najczęściej brak. W przycinanie bluszczu kto by się tam bawił? Wprawdzie zieleń uparcie dopomina się o swoje miejsce i próbuje przedrzeć się przez żwirek między grobami, ale przecież preparaty chemiczne czy sól sobie z nią poradzą. Drzewa też znikają. Wiadomo, spadająca gałąź może szkód narobić, a jesienne liście to kupa niepotrzebnej roboty. Na kamieniu króluje masa zniczy coraz większych i sztuczne kwiaty barwniejsze niż prawdziwe. 

No, cóż, nie będę potomności pracy przysparzać i nie napiszę w testamencie: „Koniecznie bluszcz.” Dlaczego jednak tak podobają mi się na cmentarzu żywe kwiaty i zieleń? Dlaczego płyta szczelnie zakrywająca grób kojarzy mi się z próbą jakiegoś radykalnego oddzielenia świata żyjących tu na ziemi od naszych bliskich zmarłych? Dlaczego na słowo „kremacja” przychodzą mi na myśl dymy nad Birkenau? Pewnie dinozaurem jestem. 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..